8

1.5K 69 20
                                    

Dzisiaj znowu powróciło do mnie wspomnienie, gdy tylko zapadłam w sen.

Siedziałam oparta plecami o drzwi, a za nimi słychać było przeraźliwe wrzaski i odgłos tłuczonego szkła. Także tutaj okna były zabite, i jedynym źródłem światła była świeca, stojąca przy moich nogach. Z oczu obficie płynęły mi łzy, tocząc się po policzkach i wsiąkając w bluzkę. 

- Scarlett! Scarlett wypuść mnie stąd! Proszę! Muszę stąd wyjść! - krzyczał głos kobiety; ostatnie zdanie zabrzmiało bardziej jak odgłos zranionego zwierzęcia. Przyłożyłam kościstą rączkę do drewna.

- Mamusiu, tata zabronił cię wypuszczać. Przepraszam - szlochałam. Przez chwilę panowała cisza.

- Przepraszam, Scar. Nie chciałam cię przestraszyć. Mogę ci zaśpiewać kołysankę? 

Głos mojej matki brzmiał prawie tak jak wtedy, gdy była zdrowa. Poczułam, jak wypełnia ją nadzieja, że jej rodzicielka nie oszalała.

- Dobrze, mamo.

- Jaką byś chciała?

- Wybierz - odpowiedziała dziewczynka z uśmiechem. Jej policzki już wyschły i gdyby nie zaczerwienione oczy, nikt nie zorientowałby się, że jeszcze chwilę temu płakała.

- Are you, are you
Coming to the tree?
They strung up a man
They say who murdered three -   zaczęła śpiewać.

Dziewczynka pamiętała, jak kiedyś robiła to codziennie przed jej snem. Nie przypominała sobie, aby kiedykolwiek wcześniej śpiewała jej tę kołysankę. Pomimo treści, która wywołała gęsią skórkę u dziecka, nie przejęła się nią, ciesząc się chwilą. Teraz jej głos brzmiał prawię normalnie, był tylko trochę zdarty od wcześniejszych krzyków.

-Strange things did happen here
No stranger would it be
If we met at midnight 
In the hanging tree - ta część pieśni brzmiało już inaczej. Było słychać w nim nutkę szaleństwa, a ostatnie słowa wydawały się tylko bełkotem. 

Kobieta za drzwiami dalej śpiewała, co chwilę wybuchając głośnym śmiechem i waląc pięściami w drzwi.

- Wypuść mnie, Scarlett! Pośpiewamy razem! Będzie fajnie!

Dziewczynka zatkała uszy dłońmi, chcąc zagłuszyć szaleńczą piosenkę swojej matki. Z jej oczu ponownie wypłynęły łzy, spływając po policzkach szybciej niż poprzednio. Przez następne minuty słuchała głosu swojej rodzicielki, która co chwilę przerywała, wybuchając szaleńczym chichotem i wrzeszcząc coś niezrozumiale. Próbowałam zmusić swoje ciało do ucieczki, jak najdalej od tego pokoju, jednak nie mogłam się ruszyć. Poddałam się i dalej płakałam przy drzwiach. Chciałam się już obudzić.

~~~

Obudziłam się w środku nocy, nabierając gwałtownie powietrza. Wspomnienie znowu powróciło i wywarło na mnie duże wrażenie. 

Na co chorowała moja matka? Zachowywała się, jakby postradała zmysły. W takim razie, czemu nie znajdowała się w szpitalu psychiatrycznym, tylko u nas w domu? I dlaczego wszędzie były zabite okna?

Przez następne pół godziny leżałam bez ruchu na materacu, pogrążona w myślach. Nie byłam pewna, czy powinnam komuś powiedzieć o moich powracających wspomnieniach. Już teraz większość Streferów nie miała do mnie zaufania przez tę akcję z labiryntem i Minho. Teraz, gdy Azjata obudził się i mógł opowiedzieć w swoją wersję wydarzeń, w teorię Gally'ego już nikt nie wierzył. Jednak nadal niektórzy uważali, że jestem powiązana ze Stwórcami.

Stwierdziłam, że i tak nie zasnę, więc postanowiłam się przejść i zaczerpnąć świeżego powietrza. Na palcach przeszłam przez pokój, starając się nie obudzić rudowłosej i otworzyłam drzwi, które cicho zaskrzypiały. Skierowałam się do schodów, a każdy stopień uginał się pod moim ciężarem, wydając głośne odgłosy. Skrzywiłam się. Jeśli nikt się nie obudzi, to to będzie cud.

Dziewczyna z Labiryntu | The Maze Runner, Minho FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz