10

317 20 44
                                    

Ben obudził się wcześnie,postanowił zrobić kawę. Kiedy siadł przy oknie zaczął się zastanawiać, pogrążył się w czarnych myślach ktore zajmowała YENAX (Heheheheh) której nienawidził i Rey którą kochał... Ale on wiedział,że prędzej czy później będzie musiał rozstać się z dziewczyną... On wiedział,że nie może dłużej zostać przy jej boku! Ciągle się zastanawiał dlaczego on jest z młodą kobietą? Która ma cały świat przed sobą, on uważał że jej zamyka drzwi do przyszłości.

-Cześć skarbie-usłyszał głos kobiety za sobą.

-Rey! O nie zauważyłem cię...

-Widze-powiedziała mrużąc oczy,przy okazji nalewając sobie do kubka herbaty-A ty czemu tak wcześnie wstałeś?

-Sam nie wiem,tak po prostu...-powiedział znowu wpatrując się w okno.

-Taaaaa-powiedziała i usiadła obok niego.-Coś cię gryzie...

-Powiedz-zmienił temat-Na którą zaprosiłaś nasze rodziny?

-Na 10;30-35-powiedziała dumna-A i wiesz powiedziałam Hux"owi o twoich przeprosinach...

-I?-przerwał podekscytowany.

-I powiedział że wybacza oraz...-powiedziała wstrzymując oddech i napięcie-Zaprosił nas na jego ślub z Phasmą!

-Kurde to się rudzielec się uwinął!-powiedział szczęsliwy oraz lekko spięty bo w tym samym momencie przez jego głowe przeszła kolejna myśl o zostawieniu Rey...-Słuchaj,muszę jeszcze na chwile wyjść,wróce niedługo-powiedział,ubrał się i wyszedł...

Rey postanowiła zrobić śniadanie nucąc pod nosem ''Rudy się żeni"

Ben natomiast wyszedł na spacer po małym lasku i polanie...Odpalił papierosa i usiadł na ziemi... Zaczął płakać bo nie chciał zostawiać dziewczyny bo by wyszło że skacze z kwiatka na kwiatek... Wszyscy mówili to samo,że on jej zamyka drzwi do normalnego życia! Że zależy mu tylko na tym aby się z nią...-NIE!-przerwał swoje myśli,podniósł rzeczy i poszedł do domu gdzie czekało go małe śniadanko.

-Jesteś skarbie!-powiedziała zdejmując mu szal-Masz tutaj małe tosty,znowu paliłeś?-spytała wąchając jego szal (wiem jak to brzmi,jakby Rey była psem xD)

-No cóż..-powiedział i usiadł do posiłku-Dobre te tosty.-powiedział po czym zjadł ostatni kawałek i wyszedł do łazienki aby ogarnąć swój wygląd.

--------------------

-Skarbie już są!-powiedziała kobieta poprawiając mu krawat.

-Dobra nie ekscytuj się tak-powiedział po czym otworzył drzwi.

-Witaj Ben-rozległy się okrzyki radości i powitań.

po chwili wszyscy siedli przy wspólnym stole...

-Zacznijmy od najstarszych-powiedział Ben-Prosze-i podał talerz do Babci Rey.

-Dziękuje-odpowiedziała troche oschle ale z uśmiechem,i tak podawali dalej...

Wszyscy już jedli kiedy Leia zaczeła opowieści o małym Benie przy których wszyscy się śmiali.

-Ben-powiedziała po cichu Rey-Bardzo i to bardzo mi nie dobrze-powiedziała po czymuciekła do toalety a mężczyzna za nią.

-Co się dzieje?-spytał Ben czule gładząc ją po głowie

-Zabierz mnie do szpitala-mężczyzna pokiwał kłową i poszedł powiedzieć rodzinie że jedzie z nią.

--------------------------------------------------

Lekarz po kilku godzinach wyszedł z sali:

-I co z nią?-spytał przejęty.

-No -zaczął-Niech pan sam zobaczy-powiedział i poszedł (zajebisty lekarz).

Ben czekał na najgorsze,że Rey ma raka lub inną niewyleczalną chorobe.

-Ben-poowiedziała dziewczyna ze łzami w oczach.

-Już Ciiii-powiedział i ją przytulił.

-Ty wiesz?

-Nie,lekarz kazał mi się Ciebie zapytać,

-Ben-powiedziała trząc mu w oczy....

-Będziesz ojcem...-mężczyzna odskoczył-mimo zabezpieczeń to się stało...-W tym momencie ich życie się posypało...





HEJKA KOCHANI BDW WESOŁYCH ŚWIĄT 

JAK WAM SIĘ PODOBAŁ SZOK?  

Reylo-Gadka na podrywOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz