Rozdział 8-Moja "mała rodzinka"

47 3 0
                                    


Powoli uniosłam powieki. Zamrugałam kilka razy, żeby moje oczy przyzwyczaiły się do światła. Leżałam w łóżku na sali, w której wszystko było białe, WSZYSTKO. Obok mnie Matt spał na siedząco, a Kyle przeglądał jakiś magazyn. Mam w sobie masę energii.

-Cześć!- zaświergotałam.

-Bells! Obudziłaś się!- brunet przytulił mnie mocno.

-Co ja tu....GDZIE JEST BLUE!- wrzasnęłam po przypomnieniu sobie wczorajszego wieczora.

-Spokojnie. Uspokój się. Ona żyje. Matt ją uratował.- chłopak pocierał moją dłoń żebym się uspokoiła.- Kiedy zemdlałaś uznał, że zabiłabyś go, gdyby pozwolił zginąć Blue, więc pobiegł po psa i szczeniaki, a później spanikował i zadzwonił po pogotowie. A Cole nie ma TYLKO rozciętej brwi, podbitego oka i złamanego nosa, ale wygląda znacznie gorzej.

-Chcę do domu, chcę zobaczyć Blue.- po tych słowach Matt jakby za sprawą dotknięcia magicznej różdżki ocknął się.

-Nic ci nie jest!- objął mnie i ukrył twarz w moich włosach.

-Teraz nie, ale zaraz mogę mieć połamane żebra.- wydyszałam, na co szatyn ze śmiechem mnie puścił.

Zauważyłam, że lekarz akurat wszedł na salę, więc zapytałam się go, co mi jest i kiedy mogę wrócić do domu. Okazało się, że zemdlałam z przemęczenia, a wyjść mogę w tej chwili. Szybko zebrałam ekipę ratunkową i wróciliśmy razem do domu.

Kiedy otworzyłam drzwi, od razu przywitała mnie Blue i suczka, która po mamie odziedziczyła białą sierść, a zielone oczka prawdopodobnie po ojcu. Za nimi wolnym krokiem szedł mały pies płci męskiej, o brązowej sierści i oczkach tego samego koloru (jakby co to szczeniaki magicznym sposobem były już trochę większe xdd). 

-Jakie cudeńka! Spisałaś się Blue!- podrapałam sunię za uszkiem.

Usiadłam zmęczona na kanapie. Cała energia ze mnie wyparowała. Matt przysiadł obok mnie, a Kyle poszedł po popcorn, bo w drodze uzgodniliśmy, że robimy sobie wieczór filmowy. 

-Czy to, że pozwoliłaś mi usiąść obok ciebie znaczy, że mi wybaczyłaś?- zapytał szatyn z nadzieją w głosie.

-Żartujesz?!- spojrzałam na chłopaka, który chyba się przestraszył.- Matt, j-ja ja cię...k-kocham- powiedziałam jąkając się. Ale to prawda. On działa na mnie inaczej niż wszyscy. W jego obecności spinam mięśnie i się uśmiecham.- Jesteś dla mnie ważny.- chyba się tego nie spodziewał heh.

-N-naprawdę?

-Tak. I wiesz co?

-Nie wiem, ale pewnie zaraz się dowiem.- uśmiechnął się i przysunął bliżej mnie zmniejszając dzielącą nas odległość.

-Kiedy zobaczyłam przed domem mojego brata wysokiego, przystojnego chłopaka, z włosami ułożonymi w artystyczny nieład, pomyślałam, że może miłość od pierwszego wejrzenia jednak istnieje i ja już ją znalazłam.- uniosłam lekko kąciki swoich ust. 

-Ja też cię kocham...- zbliżył swoją twarz do mojej i delikatnie musnął swoimi ciepłymi ustami moje. 

Usłyszałam śmiech mojego brata, który stał z tyłu wcinając popcorn.

-Najlepsza komedia romantyczna jaką kiedykolwiek widziałem!- zaczął bić brawo.

-Oj nie chcesz widzieć zdjęć jak całowałeś się z Kloe na imprezie.- nieważne, że nie ma żadnych zdjęć.

-Nie waż się!- pogroził mi palcem.- Dobra oglądajmy ten film.- oparłam się o tors Matt'a. Obok mnie ułożyła się Blue ze szczeniakami, a z brzegu kanapy siedział Kyle. Teraz mam wszystko czego mi potrzeba...

My twisted live...Where stories live. Discover now