Rozdział 15- Poranek+wyjazd=?

39 1 0
                                    

Obudziłam się rano cała obolała. Największy ból czułam w kręgosłupie, którym uderzyłam o- jak się okazało- szafkę. Powoli uniosłam się do góry. Poczułam zapach naleśników. Mozolnie stanęłam na nogach i poczłapałam po schodach do kuchni.

-Wszystko okej?- zapytał Jackob z troską w oczach.

-Tak, jasne.- wymamrotałam siadając przy stole.

Chłopak, przyglądając mi się niepewnie, postawił talerz przed moim nosem, a sam usiadł po drugiej stronie. Nic nie mówił. Nie była to krępująca cisza. Była raczej...przyjemna...Nie chciałam rozmawiać o tym, co się stało.  Nathan mnie w pewnym sensie zdradził, wykorzystał. Ja nie marzyłam o takim związku. Zawsze chciałam mieć kogoś, z kim dożyję późnej starości. Tylko ostatnio coś nie idzie mi po mojej myśli.

-Jack?- tak mówię na niego w skrócie.- Zawieziesz mnie do brata?- chłopak spojrzał na mnie zamyślony.

-Uhm...tak, jasne. - wstał i odłożył talerze do zmywarki.- Idź się umyć, ubrać i...jedziemy.

-Dziękuję!- cmoknęłam go w policzek.

Pobiegłam na górę. Zapomniałam o bólu. O wszystkim. Ubrałam jakieś przypadkowe krótkie, białe spodenki, czarny crop top z jakimś napisem i oczywiście supry. Wzięłam telefon i wyleciałam z domu. Wsiadłam szybko do samochodu Jackoba. Ruszyliśmy. Za chwilę spotkam się ze swoją przeszłością. 

------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej!!! Bardzo was przepraszam za taką długą przerwę, ale majówka, szkoła i te sprawy...Postaram się nadrobić zaległości. Dziś taki króciutki rozdział, bo nie mam weny, ale jutro moooożeee pojawi się kolejny ;D. Papa

My twisted live...Where stories live. Discover now