Rozdział 31-Nie umiesz udawać...

16 1 0
                                    

Nathan POV

Jechaliśmy około 10 minut w bardzo miłej atmosferze, którą musiał zepsuć telefon od mojego krewnego. Zbyt zagmatwana spraw, żeby ją tłumaczyć. Musiałem odstawić Lily do domu, a sam pojechałem pomóc kumplowi. Oczywiście obiecałem dziewczynie, że nadrobimy ten wyjazd w najbliższym czasie. Mooożee w przyszłym tygodniu.

Czy wiem, że "zdradzam" Alex? Tak. Czy rusza mnie to? Nie. Znam szatynkę dwa dni, a czuję się jakbyśmy byli dobrymi przyjaciółmi.


*tydzień później*

Lily POV

Jeszcze 4 lekcje. Wtedy w końcu będę mogła wrócić do domu i walnąć się na łóżko. 

Znudzona popijałam wodę, kiedy chłopacy żywo o czymś dyskutowali. Mówiąc "chłopacy" myślałam o Zacku, Liamie i Louisie. Nathana dziś nie widziałam, a Chris zerwał się wcześniej z Zoe. Kiedy męskie grono zaczęło rozmawiać o rzeczach, których zdecydowanie nie chciałam wiedzieć, postanowiłam jakoś zareagować.

-Ej, chłopcy...- próbowałam wymyślić coś na szybko.- Kto ma ze mną historię??- na nic lepszego nie było mnie stać. 

-Nikt.- powiedział Louis.- Jesteś sama jak palec.

-Ale nie sądzę, żebyś wybierała się na historię...Nathan ma jakieś plany, co do ciebie.- Zack zabawnie poruszył brwiami.

-Nie wymyślaj. On jest tylko kolegą, takim jak wy.- starałam się brzmieć pewnie, ale miałam bardzo mieszane uczucia, co do bruneta o błękitnych oczach.

-Ałć, to bolało.- Liam teatralnie złapał się za serce.- Ale wracając...Dziewczyno! On jest dla ciebie miły! To coś znaczy...

-Pff...A podobno ty jesteś tym mądrym, ale z mojego  punktu widzenia, swoją inteligencją dorównujesz Louisowi.- złośliwie pokiwałam głową.

-Ha!- krzyknął Lou..- Widzicie? Wcale nie...ejjj!- zmarszczył brwi, kiedy przeanalizował moje słowa.- To nie było miłe!- wszyscy się zaśmialiśmy.

-Dobra, ja już lecę. Zajęcia mam na drugim końcu szkoły, a nie chcę się spóźnić.- wstałam i sięgnęłam po plecak.- Znowu.- dodałam i odeszłam.

Szłam sobie spokojnie korytarzem, kiedy nagle, jakiś debil postanowił złapać mnie za rękę i pociągnąć w swoją stronę. Tym debilem okazał się Nathan, który zwijał się ze śmiechu patrząc na moją minę. Jestem pewna, że gdyby mój wzrok mógłby zabijać, ten koleś leżałby martwy. 

-Oh, przestań się już fochać  i choć.

Chwilę później siedziałam obrażona w samochodzie chłopaka. Patrzyłam przez szybę myśląc, jaki ten facet ma tupet. Nie pozwolę się tak traktować. Usłyszałam cichy śmiech.

-Z czego rżysz?!- fuknęłam odwracając się do chłopaka.

-Z ciebie. Naprawdę jesteś zła za to, że zabieram cię na wycieczkę?- przelotnie spojrzał w moją stronę, by po chwili skupić wzrok na drodze.

-Nie jestem zła za to, że zabrałeś mnie na wycieczkę, tylko za to, że wepchnąłeś mnie tu siłą, przewróciłam się na chodniku przez twoje nogi i do tego boli mnie nadgarstek od twojego uścisku.- starałam się brzmieć groźnie, ale nie potrafiłam się gniewać na tego niebieskookiego bruneta.

-Nie umiesz udawać. Widzę, że w głębi serca cieszysz się jak małe dziecko, że taki przystojniak jak ja zaprosił cię na randkę.- zanucił.

-Po pierwsze to nie randka, a po drugie...przestań.- uderzyłam go piąstką w ramię i pokazałam niekontrolowany uśmiech. 

-Ałć.- chłopak potarł rękę udając, że to go bolało.- Wiesz, że trzeba mieć szacunek do starszych.- uniósł brwi i zerknął w moją stronę.

-Ha. Ha. Po za tym fizycznie może i jesteś starszy, ale mentalnie...nie sądzę.

-Pff...chciałabyś.- prychnął.- Ale skoro jesteś taka mądra, to powiedz mi gdzie jedziemy, huh?- sprytnie mnie podpuścił. Ale szybko znalazłam odpowiedź.

-Do miejsca, które z pewnością mnie zachwyci.- wyszczerzyłam się dumna z siebie. 

Kiedy zobaczyłam na jego twarzy seksowny uśmiech, po prostu zmiękłam.

-Dobra odpowiedź....księżniczko.


My twisted live...Where stories live. Discover now