Rozdział 11- Ucieczka.

41 3 0
                                    

Nudno tu jak na stypie. Mogli mi dać chociaż Fidget Spinera. Co jakiś czas przychodzi do mnie jakaś babka (czytaj: plastik) żeby dać mi jedzenie. Bo martwa im się na nic nie przydam, prawda? Shira nie pojawiła się od tamtego czasu. Ale spokojnie, jeszcze będzie taka jak dawniej.

Usłyszałam przekręcony kluczyk w drzwiach. Pojawił się w nich mężczyzna średniego wzrostu, okrągły. Miał czarne włosy i ostry zarys twarzy. Na moje oko...40 lat. Za nim stał wysoki czarnowłosy chłopak. Wysportowana sylwetka, czarne oczy, no no. Obok zobaczyłam...uwaga, uwaga...Shirę. Nie spojrzała mi w oczy. Błądziła wzrokiem po czarnych zasłonach. 

-A więc to ty jesteś córką Charlesa?- uniósł lewą brew do góry.

-Tak mi się wydaje. Chyba, że o czymś nie wiem. A to bardzo możliwe. W ogóle na co pan to robi? Ojciec i tak nie zapłaci. A z resztą robicie dobre kanapki, tylko proponuję dać więcej....

-Stop...Shira ostrzegała, że gadasz jak najęta.- zirytował się starszy mężczyzna.- Jeśli twój ojciec nie zapłaci okupu do jutra rana, zastrzelę cię, ale żebyś nie denerwowała szatana swoją paplaniną, przed śmiercią utnę ci język.- syknął i wyszedł.

Czarnowłosy, przystojny chłopak spojrzał na blondynkę. Zgodnie kiwneli głowami.

-O co wam chodzi?- zapytałam, no bo przecież kto normalny kiwa głową bez powodu.

-Jestem Nathan. Chcę ci pomóc. Shira się do mnie przyłączyła. Może się nie boisz mojego ojca, ale on potrafi być brutalny.- no nie dziwię się, że to jego ojciec. Są do siebie niesamowicie podobni.

Wstałam i bez słowa podeszłam do Shiry. Wtuliłam się w dziewczynę, co ona po jakimś czasie odwzajemniła.

-Przepraszam. Przepraszam, że nigdy nie myślałam o tobie. Że zostawiłam cię kiedy najbardziej mnie potrzebowałaś. Że nie pomyślałam jak się czujesz SAMA, bez rodziny i bez mojego wsparcia. Wybaczysz mi?- wyszeptałam.

-Bella, ja tęskniłam, nawet nie wiesz jak bardzo i owszem, wybaczę ci, ale nie wiem czy nie będziesz czuła do mnie odrazy.- zasmuciła się jeszcze bardziej niż wcześniej.

-Ale dlaczego?- nie zrozumiałam wypowiedzianego przez nią zdania.

-Ja...j-ja zabijałam ludzi, dręczyłam ich i mordowałam na zlecenie. Tak tago żałuję, ale...ale nie cofnę czasu.- chlipała.

-Shira pogubiłaś się po prostu. To minie, zobaczysz. Zapomnisz o tym kiedy wrócimy do domu.- potarłam ją po plecach i puściłam.

-Do...domu?

-Tak.- uśmiechnęłyśmy się do siebie troskliwie.

-Emm...nie chcę przeszkadzać, ale musimy iść.

Wyszliśmy z ciemnego pomieszczenia. Okazało się, że reszta to zwyczjne mieszkanie niczym nie różniące się od innych. Udawaliśmy, że prowadzą mnie na tortury czy coś w tym stylu. Myślałam, że wyjście z tego budynku będzie trudniejsze. Nikt nic nie podejrzewał.

Nathan odprowadził mnie i Shirę do naszego domu. Kyle miał 3 sypialnie, więc akurat. Kiedy otworzyłam drzwi Matt złapał mnie i zaczął przytulać (czytaj: dusić). Potem przyszła kolej Kyle, a na końcu Kloe.

-Bella, martwiliśmy się siostrzyczko.-Kyle ścisnął mnie jeszcze mocniej.- Czekaj! To Shira?-spojrzał na blondynkę.

-Tak, uratowałam mnie i będzie z nami mieszkać.- oznajmiłam. 

-Shira!- mój brat przytulił zmieszaną dziewczynę.- Tak długo cię nie widziałem! Bella za tobą tęskniła. Czemu się nie pożegnałaś?

-Oj...to dłuuuuga historia.- obie zachichotałyśmy.

-Chodźcie, ta opowieść będzie lepsza przy gorącej czekoladzie.- zasugerowałam.

I tym sposobem zaczął się dłuuuuugi wieczór, który spęziłam w gronie najbliższych. Shira odnalazła się między nami i chyba znów jest taka jak kiedyś. Mam nadzieję.


My twisted live...Where stories live. Discover now