Rozdział 12- Best friends...forever?

40 3 0
                                    

Pa chłopcy!- krzyknęłyśmy wszystkie trzy, ja, Shira, Kloe. 

Idziemy na zakupy, a ci dwaj debile robią sobie wieczór filmowy. Taakk...niby mogłyśmy z nimi zostać, ale przeraża mnie myśl spędzenia z nimi choćby minuty dłużej. Wsiadłyśmy do mojego Ferrari. Zobaczyłam zdziwienie na twarzy starej przyjaciółki, które po chwili zniknęło.

-No to co? KIERUNEK ZAKUPU!- krzyknęła Kloe, która mimo pełnoletności czasami zachowuje się jak dzieciak.

Dojechałyśmy śmiejąc się z dziewczyny Kyle'a, która potrafi rozbawić do łez. Nie wnikajcie w to, co działo się w tym samochodzie. To zbyt skomplikowane, żebym mogła o tym od tak napisać. Wysiadłyśmy dalej słuchając paplaniny rozwalającej blondynki. Najpierw skierowałyśmy się do sklepu z różnymi duperelami, które i tak nam się w życiu nie przydadzą, ale ja osobiście uwielbiam takie rzeczy. Kupiłam tam mały, przeuroczy słoiczek, mięciutki kocyk i poduszkę, kubek z kotkiem i ramkę na zdjęcia. Następnie udałyśmy się do ciucholandii. Zaopatrzyłam się tam w 4 miliardy bluzek, 2 miliony spodni i 486 biliardów dodatków. A tak na serio, to sporo tego było. Później była pączkarnia. Tak, dobrze przeczytaliście. Każda z nas zjadła po dwa pączki i po jednym donacie (idk jak to się pisze). Weszłyśmy jeszcze do kilku....dziesięciu sklepów. Kiedy wracałyśmy, kupiłyśmy trzy kawy w Starbuks'ie. 

Wparowałyśmy do domu z milionem siatek. Kiedy Kyle nas zobaczył złapał się za serce.

-Ile żeście za to zapłaciły?!- wrzasnął.

-Nie ważne ile zapłaciłyśmy, ważne ile tego jest.- Kloe zrobiła minę pedofila, a ja z Shirą zwijałyśmy się ze śmiechu na podłodze.

-Gdzie Matt?- zapytałam kiedy się uspokoiłam.

-Emm...musiał jechać do swojej mamy, miała wypadek i...no wiesz...strasznie się tym przejął.- mój braciszek podrapał się po karku. Zawsze tak robi kiedy coś ukrywa.

-Czy ty coś przede mną ukrywasz?- mój głos przybrał szatańśką barwę. Moje przyjaciółki patrzyły jak dalej potoczy się akcja.

-Nie...skądże znowu.- zaczął się cofać na drugi koniec kanapy.

-Na pewno?

-Tak- powiedział pewniej.

-Kłamiesz!- krzyknęłam i rzuciłam się na niego. Kiedy go dopadłam zaczęłam go gilgotać dosłownie wszędzie. To jego jedyny słaby punkt.- Powiesz po dobroci?- nie przestałam go dręczyć.

-N-ni..nie

-Jesteś pewien?- dziewczyny śmiały się równie głośno jak Kyle.

-P-prze-s-tań- chichotał.

-To powiedz mi, gdzie jest Matt.- złowieszczo się uśmiechnęłam.

-P-pojechał po-po dw-ie wód-ki- Ha! Wygrałam! Zlitowałam się nad nim i zaprzestałam tortur.

-O ty! Macie przesrane!- brunet chyba się przestraszył.

-D-dlaczego? 

-Bo nas jest pięciu idioto.- dziewczyny śmiały się do łez.

-Przecież ty nie pijesz.- co za tchórz.

-No i co, ale lubię cię podręczyć.- z anielskim uśmiechem poszłam do swojego pokoju i pociągnęłam blondynki za sobą.

Przymierzyłyśmy wszystko jeszcze raz, a później poplotkowałyśmy i obejrzałyśmy "Kopciuszek, roztańczona historia" hihi. Nie sądzę, żeby któraś z nas obejrzała do końca. No ja na pewno padłam w piątej minucie.

My twisted live...Where stories live. Discover now