Rozdział 20-Jeden nie zaszkodzi.

29 1 0
                                    

Weszłyśmy do ogromnego domu, w którym czuć już było odór alkoholu, papierosów i spoconych ludzi. Skierowałyśmy się do baru, który był bardzo podobny do tych w prawdziwych klubach.

-Co podać?- krzyknął do nas chłopak stojący za ladom. 

-Piwo z sokiem.- odkrzyknęła Kate.

-Dla mnie kubek wody.- poprosiłam. Moja przyjaciółka uderzyła się w czoło.

-Serio?! Nie chcesz nic mocniejszego?! To jest impreza! Zabaw się!

-Będę się dobrze bawić i bez tego...- mruknęłam pod nosem zdając sobie sprawę z tego, że blondynka nie usłyszała.

Dostałyśmy zamówienia i sącząc napoje, obserwowałyśmy tańczących ludzi.

-Więc...jak wrażenia??- Kate zabawnie poruszyła brwiami, a jej rozpuszczone blond włosy, układające się w naturalne fale, lekko podskoczyły. Zaśmiałam się na widok przyjaciółki. 

-Noo...nie zapowiada się nic ekstra, ale jest całkiem spoko.- pokiwałam głową przekrzykując wrzaski innych ludzi.- A tak w ogóle... to kto tu mieszka? Kogo było stać na taką willę na przeciwko "pałacu" miliardera?!

-Mój znajomy ze szkoły, do której z resztą niedługo się przepisujesz!- zanuciła ostatnią część zdania.- Ale powiem ci wszystko później...Przyszłyśmy się tu bawić, a nie pić wodę!- blondynka odstawiła swoją do końca opróżnioną szklankę i pociągnęła mnie za sobą na parkiet. 

Zaczęłyśmy "tańczyć" do piosenki Jonas'a Blue pt. "Rise". Po ok. 10 kolejnych hitach tego sezonu, usiadłyśmy żeby się czegoś napić.

-No dawaj! Lila! No nie bój się!- Kate namawiała mnie do wypicia jednego kieliszka wódki, czego za nic nie chciałam robić.- Bo się obrażę i z kto cię wtedy oprowadzi po szkole.- uniosła swoje zacne brwi. Wiedziałam, że nie mówi na serio, ale ten jeden kieliszek chyba mi nie zaszkodzi prawda?


My twisted live...Where stories live. Discover now