Córka miliardera i znanej modelki z pozoru wygląda na szczęśliwą, ale czy tak jest na pewno? Jak ułoży jej się życie z bratem pod jednym dachem? Spotka ludzi, którzy wiedzą o niej więcej niż ona sama. Bella będzie musiała zmierzyć się z własnymi błe...
-Jackob! Weź do niej idź! Ja zaraz mam koncert! Muszę się przygotować!- krzyknęłam do męża, podczas kiedy zakładałam sobie piękny, diamentowy kolczyk.
Tak. Jackob jest moim mężem od 4 lat. Pobraliśmy się po tej sytuacji z Mattem. Kocham go. Bardzo. Owocem naszej miłości jest Lily. Moja córeczka. Jest taka sama jak ja. W wyglądzie i w charakterze. To ona rządzi w naszym domu. Lubi odwiedzać wujka Kyle i ciocię Kloe. Nie zerwaliśmy z nimi kontaktu. Mój ojciec też się zmienił. Zrobił się bardziej opiekuńczy i nie władają nim pieniądze. Uwielbia spędzać czas ze swoją wnuczką. Matt....nie widziałam go od wtedy...po prostu nie chciałam. To jest moje życie, moja rzeczywistość, mój świat. On to...przeszłość. Nie mamy ze sobą nic wspólnego.
Włożyłam na siebie taką sukienkę:
Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
Do tego czarne szpilki i gotowe. Nie dobierałam żadnej biżuterii, bo najzwyczajniej w świecie mi się nie chciało. Wzięłam czarną kopertówkę i wyleciałam z garderoby najszybciej jak się dało.
-Jack! Jak jesteś gotowy, to weź Lily i do samochodu! Migiem! Bo się spóźnimy!- krzyknęłam.
Zgarnęłam kluczyki z komody i poszłam do garażu. Wybrałam to cacko:
Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
Po 2 minutach dołączyła do mnie moja rodzinka. Postanowiłam usiąść na miejsce pasażera, no bo jak by to wyglądało, gdybym to ja prowadziła? No właśnie. Ruszyliśmy.
Weszłam na scenę panował tam straszny hałas, więc tylko usiadłam przy fortepianie i czekałam na ciszę. Po 4 minutach wszyscy się uspokoili, a ja zaczęłam opowiadać im moją muzykę, napisaną przeze mnie.
Koniec. Moje życie jednak ma sens. Mam dla kogo żyć. Mam kogoś kto kocha mnie ze wzajemnością. Mam córkę. Mam rodzinę. Mam wszystko.
Wstałam i wzięłam mikrofon.
-Dziękuję! Dziękuję wam, że jesteście! Gdyby nie wy, już dawno by mnie nie było!- skierowałam słowa do fanów i zeszłam ze sceny.
-Mamusiu! Byłaś supel!!- Lily mnie przytuliła, co ja szybko odwzajemniłam.
-Kocham cię, słoneczko.- szepnęłam.- I nigdy nie przestanę.
-Ja ciebie też kocham, mamusiu.- przyjrzałam się mojej córeczce. Miała bardzo długie włosy (jak na trzylatkę), na których widać było jasne pasemka. Błękitne oczka, maleńki nosek i wąskie usta dodawały jej urody.
-Dobra.- podniosłam małą i podeszłam do Jackoba.- Jedziemy do wujka Kyle.- oznajmiłam, na co mój mąż tylko się uśmiechnął.
-No, szwagier. Nadchodzę. Szykuj się.- czasami jest naprawdę dziecinny, ale to w nim kocham.
Załadowałam Lily do fotelika, a sama usiadłam na miejscu pasażera. Ruszyliśmy do mojego starego domu. Było już ciemno. Chyba mi się przysnęło. Z resztą, podobnie jak mojej córce.
Powoli otwierałam oczy. Obraz był trochę zamazany. Lily płakała. Widziałam centralnie na przeciwko nas dwa światła, które coraz bardziej się do nas zbliżały. Dopiero po chwili zrozumiałam, że to samochód. A dokładniej ciężarówka. Jacob był odwrócony do małej. Ja nie wiedziałam co mam robić. Byłam przerażona, ale nie ogarniała mnie panika. Poczułam ja turlamy się i uderzamy o wszystko, co możliwe.
Umarłam? Nie mam pojęcia. Widziałam ciemność. Zależy mi tylko na tym, żeby Lilianna była cała. Moja Lily. Ona musi przeżyć. Tyle życia przed nią.
To koniec. Już mnie nie ma. Nie będę mogła pleść mojej córce warkoczyków. Nie nauczę jej gry na fortepianie. Nie pokażę jej jak może pięknie śpiewać. Wybacz kochanie. Wybacz, że cię zawiodłam. Gdybym szybciej zareagowała, to by się nie stało. Przepraszam.