Rozdział 4-Kocham cię...

80 3 0
                                    


*Bella POV*

Zabiję gnoja. Jak on mógł się mnie o to zapytać. Nie no, Bells, spokojnie, oddychaj (ach te moje wewnętrzne monologi). Wzięłam kilka głębokich oddechów i spojrzałam przenikliwie w niebieskie oczy szatyna. 

-Przepraszam bardzo, ale czegoś nie rozumiem?- warknęłam (i tak staram się uspokoić swój ton).

-Tak?! Przecież...ych...ja cię kocham...- zamurowało mnie. Pojebało go czy jak? 

-Czekaj! Że co...?- nie chciałabym widzieć teraz swojej miny.- Ja mam chłopaka i dobrze o tym wiesz...j-ja... nie, ta rozmowa nie ma sensu.- pokręciłam zrezygnowana głową.

-Kocham cię...- znów to powiedział.-...i nic tego nie zmieni. A Cole... jest inny niż myślisz...nie powinnaś mu ufać...on...wykorzystuje ciebie i bogactwo twojego ojca... (wiem, mam obsesję na punkcie 3 kropeczek...xd)- faktycznie blondyn pożyczał ode mnie sporo pieniędzy od jakiegoś czasu, ale obiecał, że odda. Może mówić wszystko, ale niech nie obraża Cole'a.

-Słuchaj, nie znasz go, więc go nie oceniaj!- gwałtownie podniosłam się z kanapy i ruszyłam szybkim krokiem do mojego pokoju. 

-On nie jest ciebie wart! Zasługujesz na kogoś lepszego!- zatrzymałam się i otworzyłam usta żeby coś powiedzieć, ale zrezygnowałam z tego.

Ruszyłam w dalszą drogę. Moje oczy się zaszkliły, po czym po policzkach spłynęły mi łzy. Mimo wszystko zawsze byłam wrażliwą osobą. Rzuciłam się na łóżko i wtuliłam głowę w poduszki, mocząc świeżą pościel. Mam mętlik w głowie.

*Kyle POV*  

Wyszedłem z pokoju, kiedy usłyszałem ciche szlochanie, dochodzące z pokoju mojej siostry. Wiedziałem, że przed chwilą rozmawiała z Mattem i miałem przeczucie, że mocno  się pokłócili.  Wiem, że jest coś pomiędzy nimi. Widzę jak reagują na siebie fizycznie. I wiem również, że Bella nie chce się do tego przyznać. Zapukałem w otwarte drzwi prowadzące do pokoju dziewczyny. Płakała. 

-Matt? To on?- w moim głosie słychać było złość, ale też nutę smutku, ponieważ mimo wszystko to mój przyjaciel. Szatynka odwróciła się i kiwneła głową. Zszedłem na dół starając się zachować spokój. 

-Masz przejebane.- powiedziałem bez emocji do mojego byłego kumpla (jak przeprosi Bellę i naprawi krzywdę jaką jej wyrządził to będzie teraźniejszym kumplem). 

-O co ci chodzi, stary?- zapytał zdziwiony.

-O gówno! Zraniłeś moją siostrę i przez ciebie wypłakuje sobie oczy! Wypierdalaj z tąd!- wrzasnąłem pchając go w stronę drzwi.

-Dobra, dobra! Uspokój się! Wyjdę z twojego domu, ale jak tak ci zależy na bezpieczeństwie Belli to pilnuj jej i nie zostawiaj sam na sam z Colem.- wyszedł. Zastanawiałem się chwilę nad tym co powiedział, ale szybko wymazałem te słowa z głowy. "On jest tylko zazdrosny, dlatego tak powiedział".

*Bella POV*

Wstałam wczesnie rano. Byłam umówiona z Jessicą na zakupy. Zapomniałam o wczorajszych wydarzeniach. Spojrzałam na godzinę. Idealnie 8.00. Mam jeszcze 3 godziny. Wyszłam z pokoju i skierowałam się w stronę łazienki. Po drodze zajrzałam do pokoju brata. Spał (a jakże inaczej). 

Zamknęłam drzwi. Zdjęłam moją piżamę, czyli za dużą, białą  koszulkę i krótkie szare spodenki; i położyłam ją na pralce. Weszłam pod prysznic i odkręciłam kurki. Po moim ciele spływały gorące kropelki parującej wody. Orzeźwiająca chwila. Umyłam ciało żelem o zapachu brzoskwini, a włosy szamponem kokosowym.

Po prysznicu owinęłam się bawełnianym ręcznikiem i udałam się do pokoju. Hmm...dzisiaj założę luźną bluzę adidas i czarne getry, no i oczywiście supry. 

Zasiadłam do zjedzenia śniadania, którym były oczywiście płatki. Postanowiłam sprawdzić telefon. 27 wiadomości od Matt'a.

Od: Matt

-Przepraszam

-Wybaczysz mi księżniczko?

-Nie chciałem cię zranić

-Wszystko w porządku?

-Proszę daj jakiś znak, że żyjesz..

-Martwię się

I tym podobne. Zignorowałam to.

Po udanych zakupach z zielonooką blondynką, poszłyśmy do parku. Gadałyśmy, śmiałyśmy się, po prostu bawiłyśmy się wyśmienicie. Kiedy przechodziłyśmy obok wielkiego dębu usłyszałam skomlenie.

-Co to?- zaniepokoiła się Jess.

-Nie mam pojęcia, ale się dowiem.- okrążyłam wielki dąb, po czym ukazało mi się stworzonko o gęstej sierści, które pod warstwą brudu kryło piękną, białą sunię. 

-I?- krzyknęła blondynka.

-Chodź tu i...

-Aleeeee śliczna!- wrzasnęła mi przy uchu Jessica.

-Kurwa, bo zejdę na zawał!- złapałam się za serce i zaśmiałam.- Weźmiesz ją do siebie?- no bo przecież nie zostawię jej tu co nie?

-Ja nie mogę, moi rodzice by mnie zabili gdybym przyprowadziła takie stworzonko do domu.

-Dobra to ja ją wezmę. Kyle nie będzie miał nic przeciwko, a jak będzie miał...to cóż, jego problem.- Blondynka zachichotała.

-Widzę, że to ty rządzisz.- uśmiechnęłam się.

Suczka podeszła do mnie i powąchała moją dłoń, a kiedy upewniła się, że jestem bezpieczna, wtuliła się w moje kolana. Patrzałam na to przemiłe stworzenie o nienaturalnie niebieskich oczach.

-Blue...nazwę cię Blue- wyszeptałam.





My twisted live...Where stories live. Discover now