Rozdział 28-Gdzie on mieszka?

19 1 0
                                    

Lily POV

Leżałam na moim wielkim łóżku trzymając nad sobą telefon i próbując skontaktować się z Kate, która nie oddzwania, nie odpisuje i nie daje oznak życia. W szkole też jej nie widziałam, ale starałam się tym nie martwić. 

Zerknęłam na godziną. 17.48. Nathan już dawno powinien tu być. 

Poczekałam do około 18. Nadal go nie było, więc postanowiłam zapytać się Zacka, gdzie mieszka. Bo nie wiem jak jemu, ale mi zależy na dobrych ocenach. Wyszłam ze swojego pokoju i zapukałam do drzwi sąsiedniego. Usłyszałam ciche "proszę" i weszłam do środka.

-Słuchaj.- zaczęłam.- Jest taka sprawa. Bo mam projekt z chemii...

-Wam też to zadała?! No niedorzeczność!- zmarszczył brwi.- Z kim jesteś w parze?

-Jak pozwolisz mi dokończyć to ci powiem.- ponaglił mnie ruchem ręki, na co ja przewróciłam oczami.

-No mów!

-Z Nathanem.- nie udało mu się powstrzymać zdziwienia, które później  przeistoczyło się w ogromny śmiech. Obserwowałam jak chłopak tarza się po swoim łóżku. Czekałam tak jeszcze chwilę oparta o framugę.

-Skończyłeś? Świetnie!- powiedziałam, kiedy czarnowłosy się uspokoił.- Nie przyszłam tu, żebyś się ze mnie nabijał. Chciałam się zapytać, gdzie mieszka Nathan.

-Nathan? Na przeciwko.- oznajmił, a jego słowa nie do końca do mnie dotarły.

-Jak to...na przeciwko?-zapytałam zdziwiona.

-Tak to. Jest synem Matt'a.- moje oczy właśnie wyszły poza drogę mleczną.- Tak, Matt'a, przyjaciela twojego wujka.- uprzedził moje pytanie.

Oszołomiona wyszłam z pokoju chłopaka.

-Dzięki!- krzyknęłam.

Postanowiłam się szybko przebrać, bo w drodze powrotnej mam zamiar wybrać się do sklepu. Wybrałam spodnie z dziurami, białą bluzkę z logo adidasa na środku i krótkim rękawkiem, przez pas przewiązałam sobie koszulę w czarno- biało- szarą kratkę, a na nogi wsunęłam super stary. Wszystkie materiały z chemii wpakowałam do plecaka, który po chwili znajdował się na moim ramieniu. Zeszłam po schodach i otworzyłam drzwi. 

-Lily! Gdzie idziesz!- usłyszałam głos wujka.

-Do Nathana! Zrobić projekt na chemię!- odkrzyknęłam.

Po chwili przede mną znalazł się mój opiekun.

-Do Nathana? Tylko proszę, uważaj na niego. On ma czasem...dziwne pomysły...- przytaknęłam głową.

-Dobrze, wujku. To tylko projekt. Nie ma się co martwić.- szczerze się uśmiechnęłam i już miałam wychodzić, ale sobie o czymś przypomniałam.- Kupić coś do jedzenia? Bo wpadnę jeszcze później do sklepu.

-Nie trzeba, wszystko mamy.- no tak. Przecież jaki normalny bogaty facet chodzi do sklepu po zakupy. Jaki w ogóle facet chodzi po zakupy?? 

Stanęłam przed drzwiami domu, w którym byłam na swojej pierwszej imprezie. Kilka dni temu. Chłopacy już planują następną, a ja nie pozbierałam się jeszcze po wrażeniach z ostatnich kilku dni. No cóż. 

Zapukałam trzy razy. Po chwili byłam już w środku.

My twisted live...Where stories live. Discover now