2

604 22 5
                                    

Lato trwało w najlepsze. Człowiekowi o wiele bardziej chce się żyć, gdy widzi, że za oknem pięknie świeci słońce, a po błękitnym niebie wędrują białe chmurki. Piękna pogoda sprawia, że ludzie wybierają się na ogniska, piesze wycieczki... Spacery stają się przyjemniejsze, gdy czujemy, jak po szyi smaga nas ciepły letni wiaterek, a do oczu dochodzą ciepłe promienie słońca. No i jest jeszcze jedna kwestia związana z latem: o tej porze roku ludzie częściej wdają się w romanse i się zakochują. Może sprawia to piękno natury? Człowiek widzi wtedy świat przez różowe okulary. Jest szczęśliwszy. Ma dobry humor, którym zaraża wszystkich wokół. Wszędzie jest go pełno. Energia go rozpiera, tak jak mnie dzisiaj.

Obudziłam się z uśmiechem na ustach. Pracuję w prywatnym przedszkolu, i dla tych dziesięciorga dzieci, którymi się opiekuję, to również okaże się szczęśliwy czas: od jutra zaczynają wakacje! Będą mogli wylegiwać się w łóżkach do której tylko zapragną. Wyjadą z rodzicami nad morze, w góry, gdzie kto woli. Przez całe dwa miesiące odpoczną od widywania codziennie mojej twarzy. A i ja również poleniuchuję na całego. Mam zamiar porzucić nudną Tampę i wyjechać na całe wakacje w jakieś inne miejsce. Zaszaleć gdzieś, poznać kogoś, przeżyć przygodę życia. Po prostu żyć pełną piersią. Niczym się nie przejmując i w niczym nie ograniczając.

Schodząc na dół, poczułam zapach jajecznicy na bekonie. Mmm... Moja gosposia wie, na co mam ochotę.

- Dzień dobry, Klaro. Pięknie pachnie. - Przywitałam się z nią, jak zwykle, buziakiem w policzek.

Klara to sześćdziesięcioletnia, przemiła starsza pani. Traktuję ją jak własną babcię, która za szybko mnie opuściła.

- Witaj, skarbie. Siadaj, zaraz ci nałożę. Kawę masz już zaparzoną.

Cała Klara. Wszystko podstawi pod nos. Żyć nie umierać. Kocham ją po prostu!

- Amanda jeszcze śpi? - zapytałam, upijając łyk czarnego napoju.

- Wczoraj dość późno wróciła, więc sądzę, że przed dwunastą na pewno nie pokaże się na dole.- Zaśmiała się Klara, stawiając przede mną talerz z parującą jeszcze jajecznicą.

- Znowu imprezowała? - Zdziwiłam się. - Przedwczoraj robiła to samo. - Westchnęłam, kręcąc głową. - Dziwię się rodzicom, że jeszcze nie zakręcili jej kranu z forsą. Amanda powinna iść do pracy. Sama na siebie zarabiać, a nie...

- Kochanie - przerwała mi Klara, siadając obok mnie na krześle, kładąc swoją pomarszczoną dłoń na moim udzie. - Rodzice już tak mają. - Odrzekła cicho. - Zawsze chcą dla swoich dzieci jak najlepiej. Nieważne, w jakim są wieku.

- Klaro, ja to wszystko doskonale rozumiem. - Powiedziałam, poprawiając się na krześle. - Ale nie uważasz, że moja siostra jest już na tyle dorosła, że powinna odciąć tę pępowinę, która łączy ją z kontem rodziców, i sama poczuć, ile trzeba się napracować, aby móc pozwolić sobie na takie szaleństwa, jakim oddaje się prawie co wieczór?

- Nie mnie to oceniać, kochanie. - Westchnęła, wstała z miejsca i podeszła do lodówki. - Dajmy Amandzie jeszcze trochę czasu. Każdy z biegiem upływających lat się nawraca, więc niedługo przyjdzie czas na twoją siostrę. W końcu zrozumie, że nie jest w porządku to, co robi swoim rodzicom, i weźmie się ze swoim życiem za bary. Musisz być cierpliwa. - Puściła do mnie oko, po czym zaczęła układać na szafce różne warzywa.

Oby Klara miała rację. Amanda powinna pójść po rozum do głowy. Przecież rodzice wiecznie żyć nie będą. Co zrobi, gdy, nie daj Boże, ich zabraknie? Będzie ciągnąć kasę ode mnie? Co to to nie! Dla niej najlepiej by było, aby bogato wyszła za mąż. Mężczyzna przy kasie to chyba spełnienie jej najskrytszych marzeń. Wiem to. Przecież jestem jej bliźniaczą siostrą.

THE SHIELDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz