6

477 21 5
                                    

Niechętnie otworzyłam oczy. Przez niezasłonięte rolety w oknie, do środka wpadały jasne promienie słońca, dlatego automatycznie zamknęłam powieki. Musiałam je przyzwyczaić do takiego stanu rzeczy. Spojrzałam na telefon, by sprawdzić godzinę. Było grubo po południu. No to zaszalałam, nie ma co.
Wstałam, włożyłam fajną, krótką plażową sukienkę w kwiatowy wzór, którą kupiłam przed przyjazdem tutaj. Zawlokłam się do kuchni, żeby napić się kawy. Potrzebowałam czegoś, co mnie obudzi w stu procentach. Popijając ją na kanapie, dostałam dwa SMS-y. Jakieś nieznane numery.
      "Sie masz, mała. To ja, Dean.
      Twój numer mam od
      Amandy, więc teraz i ty masz
      mój. Miłego".
I drugi :
      "To ja, Seth. Gdybyś czegoś
      potrzebowała, dzwoń lub
      pisz o każdej porze dnia
      i nocy".
Uduszę ją! Uduszę! Jak mogła bez zgody wydać mój numer? Muszę z nią pogadać.
Zapukałam do jej pokoju. Otworzyła natychmiast.
- O, hej - zaczęła na mój widok. - Wiedziałam, że przyjdziesz i nawet domyślam się w jakiej sprawie.
Weszłam do środka i usiadłam na kanapie.
- Więc słucham? Co masz na swoje usprawiedliwienie? - spytałam.
- Viki, przecież nic takiego się nie stało. Nie jedna chciałaby być teraz na twoim miejscu : mieszkać ściana w ścianę z wrestlerami i to w dodatku z The Shield, a przede wszystkim posiadać ich numery telefonów!
- Nie chodzi o to, że nie chciałabym, aby mieli mój numer, ale o sam fakt, że dałaś im go bez mojej zgody.
- A kiedy miałam się ciebie o to zapytać?
- No właśnie. Powiedz mi, kiedy to zrobiłaś? Wczoraj dość późno wróciłyśmy. - Spojrzałam na nią podejrzliwie.
Amanda nalała wodę mineralną do dwóch szklanek, podała mi jedną i usiadła obok mnie.
- Dziś rano, podczas śniadania. Wczoraj się z nimi nie widziałam.
- Jak to?
- Tak to. Nie jadłam śniadania w pokoju, wolałam na dole, w kawiarence. No i podczas konsumpcji spotkałam Dean'a i Seth'a, jak wychodzili z hotelu. W drodzę do wyjścia zauważyli mnie i podeszli. Pytali, czy widziałyśmy wczorajszą galę. Gdy dowiedzieli się, że nie, że miałyśmy inne plany, nie byli pocieszeni. Obiecałam, że na następnej będziemy. Więc wtedy Dean poprosił o mój numer. Powiedział, że to w razie tych naszych innych planów, żebyśmy dali im znać.
- Po co?
- A skąd mam to wiedzieć? Nie pytałam. Aha, i przy okazji podałam mu twój. Widocznie wydał nasze numery Seth'owi.
- No tak, tego można było się spodziewać. Ciekawe, czy ten trzeci też je ma? - Zastanowiłam się.
- To się okaże. Jak dotąd, nie dostałam żadnej wiadomości ani połączenia z nieznanego numeru, więc może nie ma.
- Taa... - westchnęłam. - A tak z innej beczki. Co dziś robimy? Jak na jeden dzień mam dość chodzenia, więc może zaliczymy dziś jakąś plażę? - Zapytałam, wstając.
- Heh, szybko zmieniasz temat, siostra - zaśmiała się. - Myślałam o lenistwie tu, przy hotelowym basenie.
- Wiesz co? Mnie to pasuje!

Na basenie Amanda poderwała jakiegoś mężczyznę i szalała z nim jak głupia. Czasami nie rozumiałam jej toku myślenia. Z jednej strony Seth, teraz ten facet... ehh...
Ja rozkoszowałam się promieniami słońca. Leżałam na dmuchanym materacu z okularami przeciwsłonecznymi na nosie i słuchawkami w uszach. Zamknęłam oczy, wsłuchując się w muzykę. W pewnej chwili poczułam, jakby ktoś oślepiał mnie odbiciem słońca w lusterku. Zsunęłam lekko okulary i od razu znalazłam winowajcę. To Dean! Stał na balkonie z Roman'em i wygłupiał się jak na lunatyka przystało.
- Wariat! - krzyknęłam, uśmiechając się od ucha do ucha.
- Nie ty jedna mi to mówisz! - odkrzyknął tamten i zniknął w głębi pokoju.
Roman został sam. Myślałam, że pójdzie w ślady kumpla, ale się myliłam. Ten tylko oparł się o balustradę balkonu i wlepił swój wzrok centralnie we mnie. Nie wiedziałam, co o tym myśleć. Ignorując go wróciłam do relaksowania się przy muzyce.
Po powrocie do pokoju, przyszedł czas na szykowanie się na galę. Może wydarzy się coś ciekawego.

Zajęłyśmy z siostrą miejsca na samej górze, przy wejściu. Obok nas siedziała przemiła, zabawna i sympatyczna dziewczyna, Giselle. Okazało się, że mieszka w tym samym hotelu, co my, tylko że piętro niżej. Przegadałyśmy cały czas, który pozostał do rozpoczęcia show.
W końcu rozbrzmiała muzyka i w górę poleciały fajerwerki. Tłum się ożywił, my trzy również.

THE SHIELDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz