31 (cz.2)

271 14 6
                                    

ROMAN REIGNS :
Siedzieliśmy z Viki w łóżku i jedliśmy chińskie dania z pudełek. Dawno już nie odpoczywaliśmy, nic nie robiąc.
- Opowiesz mi w końcu o tych kobietach? - Spytała.
- O jakich kobietach? - uśmiechnąłem się i podałem jej pałeczkami kęs wieprzowiny.
- O tych, z pomiędzy których miałeś wybrać partnerkę do walki. To już niedługo.
- Aaa, o tych. Co chcesz wiedzieć?
- Wybrałeś już którąś?
- Jedna chyba będzie się nadawała.
- Jest brzydka?
- Viki!
- Jest lesbijką?
- Viki!
- Dalej, Roman, powiedz coś.
Chwyciłem butelkę wina z nocnej szafki i poprosiłem Viki, żeby podała mi kieliszek. Nalałem trochę i zacząłem opowiadać o Bayley.
- Nazywa się Bayley i jest naprawdę dobra. Myślę, że ona będzie odpowiednia.
- Jak wygląda?
- No... normalnie jak kobieta. Szczerze mówiąc, nie zwróciłem na nią zbytnio uwagi.
- Kłamczuch.
Zachichotałem.
- Kochanie, zadręczasz mnie. Nie masz powodu, żeby się tak zachowywać.
Odwróciła się, wstała, poszła do łazienki i zatrzasnęła za sobą drzwi. Wyglądała na zdenerwowaną, ale nie rozumiałem, co takiego powiedziałem, żeby wprawić ją w taki stan. Zapukałem lekko do drzwi.
- Viki, skarbie, wszystko w porządku?
- Tak. Muszę zrobić siusiu.
Kłamała, bo nigdy nie zamykała drzwi, kiedy robiła siusiu. Przekręciłem klamkę i zobaczyłem ją opartą o blat ze łzami spływającymi po policzkach.
- Co się stało? - Podszedłem do niej i objąłem ją.
- Przepraszam, Joe.
- Chodzi o coś, co powiedziałem? - spytałem, delikatnie ocierając jej łzy z oczu.
Skinęła głową.
- Kochanie, odezwij się do mnie.
- Powiedziałeś, że nie mam powodu, żeby się tak zachowywać. Otóż mam powód i ten powód przyprowadził mnie ostatnio na dwa miesiące do Pensacoli.
Zamknąłem oczy, bo poczułem się jak skończony bydlak. Zupełnie zlekceważyłem jej obawy i to, co zrobił jej Anthony. Ująłem jej twarz w dłonie.
- Spójrz na mnie. Kocham cię, Victorio Pamlico. Ciebie i tylko ciebie. Nie wiem, jak cię o tym bardziej przekonać. Po drugie, to tylko walka, nic więcej. I z tego, co sobie przypominam, to Bayley ma narzeczonego.
- Wiem, że mnie kochasz. Jakoś muszę się sama uporać z zazdrością o ciebie, bo przez to w cały czas będziemy się kłócić. Przez cały czas, gdy wspominasz o jakiejś lasce, od razu przed oczami staje mi Anthony i boję się, aby ta sytuacja z przeszłości się nie powtórzyła. Abyś mnie nie zdradził i nie zostawił tak, jak on. Bo to tak cholernie mocno boli.
- Nigdy cię nie zostawię ani nie zdradzę, uwierz mi. Nie chcę, żebyś się denerwowała. Muszę wybrać kogoś do tej walki, taki jest regulamin.
Ukryła twarz na mojej szyi i delikatnie musnęła wargami skórę.
- Wiem, przepraszam. Kocham cię, Joe, i obiecuję, że nie odezwę się na ten temat słowem. Czuje się jak idiotka.
- Nie jesteś idiotką. - Przesunąłem dłonią w górę po jej bluzce i zacząłem głaskać ją po plecach. Jęknęła i odchyliła głowę do tyłu. Moje wargi delikatnie musnęły jej skórę, a ja przysunąłem się bliżej, przyciskając do jej ciała sztywny członek. Jej dłonie powędrowały w dół do guzika dżinsów. Rozpięła go i rozsunęła zamek. Wpatrując sie w jej piękne oczy, zdjąłem jej koszulkę przez głowę i szybko rozpiąłem stanik, uwalniając piersi, a potem wziąłem je po kolei do ust. Wyswobodziła mój członek, który pulsował z żądzy, i zaczęła go głaskać w górę i w dół delikatną dłonią. Podciągnąłem jej spódniczkę, zdjąłem majtki, chwyciłem za biodra i posadziłem na blacie w łazience.
- Chcę cię w sobie natychmiast - wyszeptała, a ja pocałowałem ją w usta.
Moje palce delikatnie pieściły jej łachteczkę i odnalazły drogę do środka, wyczuwając jej podniecenie. Była gotowa.
- Jesteś gotowa, skarbie - powiedziałem między pocałunkami. Przysunąłem ją bliżej krawędzi blatu i zanurzyłem się w niej jednym pchnięciem. Oboje westchnęliśmy jednocześnie. Położyła dłonie na blacie i wygięła się do tyłu, a ja przytrzymywałem ją za biodra i poruszałem się w niej.
- Joe, o mój Boże.
- Dojdź dla mnie, skarbie. Jesteś taka wilgotna, chcę więcej. Chcę cię czuć na sobie.
Jej jęki stały się głośniejsze i nagle poczułem, jak zaciska się na mnie. Była o krok od eksplozji, tak jak ja.
- Viki, nie wytrzymam dłużej.
Objęła mnie i wbiła paznokcie w moje plecy, kiedy jednocześnie osiągnęliśmy orgazm.
Poruszałem się w niej powoli, wylewając swoją rozkosz aż do ostatniej kropli. Uśmiechnęliśmy się do siebie i wsunąłem jej kosmyk włosów za ucho.
- Nigdy się tobą nie nasycę. Moglibyśmy się kochać milion razy w życiu i nigdy nie miałbym dość - oświadczyłem.
Uniosła palec do moich ust i musnęła ich kontur, a potem delikatnie przycisnęła do nich swoje wargi. Nadal mocno obejmowała mnie nogami, a ja cały czas byłem w niej. Podniosłem ją z blatu i zaniosłem do sypialni, położyłem na łóżku i pochyliłem się nad nią.
- Czujesz to? - Spytałem, biorąc jej twardą brodawkę do ust.
- Tak - roześmiała się.
- I co ty na to?
- Jestem gotowa.

THE SHIELDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz