21

330 14 5
                                    

ROMAN REIGNS :
Rano musiałem pogadać z Victorią o jednej ważnej sprawie. Na sto procent nie będzie z tego zadowolona, ale w końcu to moja praca i prędzej czy później musiało do tego dojść.
Pukam do jej drzwi. Otworzyła jeszcze zaspana. Przywitała mnie uśmiechem i wpuściła do środka.
- Już się za mną stęskiłeś? - Spytała, popijając kawę.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo. - Podszedłem do niej i pocałowałem czule w czoło.
Usiadłem obok niej na kanapie, wziąłem obie jej ręce w swoje i spojrzałem głęboko w oczy.
- Roman, co jest? Czuję, że masz mi coś ważnego do powiedzenia i przeczuwam, że to coś mnie niezadowoli. - Poprawiła się niespokojnie na kanapie.
- Rozgryzłaś mnie - uśmiechnąłem się sztucznie. - Lada dzień podpiszę kontrakt na walkę o pas mistrzowski przeciwko Braun'owi Strowman'owi. - Wypaliłem.
- Zwariowałeś?! Przecież ten koleś jest bardzo niebezpieczny i w moich kręgach nazywamy go "maszyną do zabijania".
Widziałem strach w jej oczach. Wcale się nie dziwię. Sam się obawiałem tego starcia, ale praca to praca.
- Kiedy dokładnie będę musiała patrzeć na to, gdy sanitariusze wynoszą cię z ringu na noszach, nieprzytomnego, zakrwawionego... - pojawiły się w jej oczach łzy.
- Kochanie. Nie wymyślaj czarnych scenariuszy. Na pewno tak źle nie będzie. Nie wiem dokładnie, kiedy to nastąpi. Muszę czekać na zgodę Strowman'a.
Viki wstała i podeszła do okna.
- Czy ty wiesz, co ty chcesz zrobić?! Chcesz podpisać na siebie wyrok! Proszę cię, kochanie. Nie podpisuj z nim tego kontraktu. Zrób to dla mnie.
- Skarbie, robię to, co uważam za słuszne. Chcę być mistrzem i nawet ty mi w tym nie przeszkodzisz. Nawet jeżeli stanowczo mi tego zabronisz, i tak zgodzę się na tą walkę.
Viki zaczęła szlochać.
- Ale ja nie chcę, żebyś to robił, rozumiesz?! Nie chcę!
Podszedłem do niej, żeby jej powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, ale ona założyła ręce na piersiach i się odwróciła.
- Viki, przepraszam, ale w tej chwili zachowujesz się jak dziecko.
- Więc zostaw to dziecko w spokoju - odpowiedziała.
- Naprawdę chcesz, żebym zostawił cię w spokoju? - Spytałem.
- Tak! - Odwróciła się i spojrzała na mnie.
- Dobrze, w takim razie dam ci spokój. Nie odezwę się, dopóki sama nie dojdziesz do wniosku, że chcesz porozmawiać, ale nie wiem, czy będę wtedy w okolicy! - krzyknąłem i otworzyłem drzwi.
- Jesteś dupkiem! - wypaliła.
- Uważaj, co mówisz! - wrzasnąłem, wyszedłem i zatrzasnąłem za sobą drzwi.
Stałem przez sekundę z dłonią na klamce i słuchałem, jak krzyczy.
- Wal się, wal się i jeszcze raz : wal się!

VICTORIA PAMLICO :
Wzięłam głęboki oddech. Stałam na środku salonu i rozmyślałam na temat naszej pierwszej kłótni. Z Anthony'm kłóciłam się bez przerwy i nie było to zdrowe. Powinnam była wiedzieć, że nasz związek jest toksyczny. Nasze kłótnie ciągle dotyczyły tego, że wracał później z pracy i odwołuje nasze plany z powodu nagłych obowiązków służbowych. Im więcej się nad tym zastanawiałam, tym większej pewności nabierałam, że były to tylko kłamstwa po to, żeby spotykał się ze swoim szemranym towarzystwem i pił i ćpał do upadłego albo innymi kobietami, które miał pod ręką.
Kiedy siedziałam na kanapie z nogami podciągniętymi pod brodę, dotarło do mnie, że właściwie nie wiem, o co się tak wściekłam na Reigns' a. Wiem, że musi podlegać Vince'owi i robić to, co on każe i jeżeli McMahon chce, aby Roman walczył ze Strowman'em, to, niestety, musi tak być i mam gówno w tym temacie do gadania, choć kiepsko to widzę. Zerwałam się z kanapy i podbiegłam do drzwi. Musiałam go przeprosić.
Kiedy otworzyłam drzwi, zobaczyłam Samoańczyka opartego o ścianę i wpatrującego się we mnie. Objęłam go najszybciej jak mogłam.
- Przepraszam. Nie miałam na myśli nic z tego, co powiedziałam. Proszę, wybacz mi. - Łzy napłynęły mi do oczu.
- Ćśś, kochanie, już dobrze - powiedział i mocno mnie przytulił. - Przepraszam, nie chciałem na ciebie krzyczeć.
Spojrzałam na niego, kiedy odgarniał mi włosy z twarzy i delikatnie pocałował w usta.
- Czy to oznacza, że będziemy się kochać na zgodę? - spytał.
Roześmiałam się lekko, wciągnęłam go do pokoju, a on zamknął kopniakiem drzwi. Przerwał pocałunek na tyle, żeby zdjąć mi bluzkę przez głowę. Z głębi jego gardła wydobył się jęk, kiedy zobaczył, że nie mam na sobie stanika. Rozpiął moje spodenki i zsunął mi je z bioder, a potem przycisnął mnie do ściany.
- Chyba nie dojdziemy do sypialni - powiedział, dysząc.
- Chyba nie - uśmiechnęłam się.
Wziął moją pierś do ust, a ja rozpięłam mu spodnie i zsunęłam mu je z bioder, a potem chwyciłam jego członek i poczułam, że jest wyjątkowo sztywny. Moje ciało zadrżało, kiedy zanurzył we mnie jeden palec, a potem kolejny. Odchyliłam głowę do tyłu, a jego wargi wędrowały po moim obojczyku, lizały i ssały moją skórę, wzbudzając potężne wibracje w całym ciele. ROMAN mnie podniósł, a ja objęłam go nogami w pasie. Wszedł we mnie jednym silnym pchnięciem. Moje ciało zesztywniało, kiedy jego ruchy stały się szybsze, a ja zaczęłam się poruszać razem z nim, kiedy jego język wędrował po mojej szyi, konturze twarzy, brodzie, aż dotarł do ust. Oddechy mieliśmy płytkie, a nasze serca biły szybko w jednym rytmie. Nasze naprężone ciała poddawały się nieuniknionej fali rozkoszy, której oboje rozpaczliwie pragnęliśmy. Roman zanurzył twarz w mojej szyi, próbując złapać oddech.
- Kocham cię, Victorio - wyszeptał.
- Ja ciebie też kocham, Joe - odpowiedziałam ze łzami w oczach.
- Żadnych łez. - Spojrzał na mnie i delikatnie pocałował każde oko.
Uśmiechnęłam się, wyswobodziłam go z objęć moich nóg, a on postawił mnie na ziemi. Podniósł bokserki i spodnie. Kiedy podawał mi ubranie, usłyszałam dzwonek mojej komórki. Ubrałam się szybko, podeszłam do telefonu i zobaczyłam wiadomość od Dean'a.
"Wszystko między wami w porządku? Ściana się trzęsła, jeżeli to nie przez was, to chyba trzęsienie ziemi!"
Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Roman podszedł, a ja podałam mu telefon. Pokręcił głową i odpisał :
"Stary, nie masz nic lepszego do roboty niż podsłuchiwać, jak uprawiamy seks?"
Uśmiechnął się, czytając odpowiedź Dean'a.
"Stary, skoro ze ściany spada cholerny badziewny obraz, to co mam niby myśleć?"
- Idę się przebrać - powiedziałam i ruszyłam w stronę sypialni.
- A ja idę popatrzeć. - Roman uśmiechnął się szelmowsko i ruszył za mną.

Siedziałam na kanapie, zajadając się dużym pucharem miętowych lodów.
- Dobrze, że Seth tego nie widzi - skomentował to Reigns.
- Wiem do czego zmierzasz. Nie lubi czekoladowo - miętowych lodów czy coś takiego. Nie wie, co traci. - Odrzekłam z pełną buzią.
- Lubię to w tobie.
- Ale co? - Nie wiedziałam, o co mu chodzi.
- Że nie martwisz się o figurę. Jesz po prostu to, co lubisz i nie ograniczasz się w tym. Większość dziewczyn zawsze patrzy na to, co i ile je, ale ty taka nie jesteś. Jesteś naturalna, nie udajesz kogoś, kim nie jesteś... po prostu jesteś sobą.
- Tak? - Uśmiechnęłam się, odstawiłam lody i łyżeczkę na stolik, przysunęłam się do niego i przygryzłam jego dolną wargę. - Powiedz, co jeszcze we mnie kochasz.
Jego dłonie zaczęły wędrować w górę i w dół po moim ciele, kiedy delikatnie całował mnie w usta.
- Uwielbiam twoją miękką skórę - wyszeptał, a jego wargi powędrowały do mojej szyi. - Uwielbiam twoją idealną pupę - powiedział i ścisnął ją obiema dłońmi. - Uwielbiam twoje piękne i jędrne piersi. - Uśmiechnął się, zsunął ramiączko sukienki, odsłaniając jędrną pierś, wziął ją do ust i delikatnie ssał brodawkę. - Ale najbardziej uwielbiam to, że robisz się wilgotna, kiedy cię dotykam - wyszeptał i zanurzył we mnie palec.
Jęknęłam i zanurzyłam palce w jego włosach, odchyliłam głowę i podciągnęłam jedną nogę na wysokość pasa, żeby jego palec mógł się we mnie zanurzyć głębiej. Moje ciało doznało rozkoszy, kiedy tylko mnie dotknął. Cholera, rozkoszą było już to, jak na mnie patrzył. Wysunął ze mnie palec, spojrzał i się uśmiechnął.
- Chodź, skarbie, tym razem zróbmy to w sypialni. - Wziął mnie na ręce, zaniósł do pokoju i ostrożnie położył na łóżku.

THE SHIELDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz