39 (cz.2)

238 11 6
                                    

ROMAN REIGNS :
Nowy start. Ponowne przedstawienie się. Puściłem jej rękę, jak tylko kelner postawił przede mną talerz. Jej półuśmiech, jej wyraz twarzy : to był początek. Mam nadzieję, że to był nowy początek dla nas obojga. Oderwałem pół swojej kanapki i dałem jej. Ona to samo zrobiła ze swoją.
- Dziękuję, panno Pamlico.
- Dziękuję, panie Reigns.
- Może opowiesz mi trochę o tym, co będę robił jako twój asystent?
Opowiedziała mi o świetle i noszeniu różnych jej aparatów i obiektywów. Tak długo, jak byłem przy niej, nie obchodziło mnie, co będę robił.
Zjedliśmy i zapłaciliśmy każdy za siebie. Zamierzałem akceptować jej życzenia, bo chciałem mieć drugą szansę na bycie z nią, chociaż w ogóle jej nie zdradziłem. Nie mógłbym.
Wstałem pierwszy i poczekałem na nią, nim wyszedłem z restauracji. Jak tylko wysunęła się z siedzenia, położyłem jej rękę na ramieniu. Spacerowaliśmy po Central Parku, rozkoszując sie pięknem, jakie oferował. Viki miała ze sobą aparat i zaczęła robić zdjęcia.
- Viki, zobacz. To zoo. Chodźmy tam - rzuciłem z przejęciem i nie myśląc wiele, złapałem ją za rękę. - Przepraszam - powiedziałem, kiedy spojrzałem w dół, puszczając szybko jej rękę. - Myślę, że mnie trochę poniosło.
Nie powiedziała słowa, tylko się uśmiechnęła. Kupiliśmy bilety, każdy dla siebie, i skierowaliśmy się prosto do wybiegu pingwinów. Kiedy je obserwowaliśmy, uśmiech nie schodził z twarzy Viki. Uwielbiała pingwiny. Tak samo jak ja. Następnym przystankiem była śnieżna pantera.
- Zobacz, jakie są piękne - powiedziała, robiąc zdjęcia. - Wiedziałeś, że ich zęby mają ponad dziesięć centymetrów długości? - Spytała, spoglądając na mnie.
- Nie wiedziałem. Nie chciałbym być złapany przez taką szczękę.
- Uwielbiam ich umaszczenie. Wiesz, że są tak umaszczone, żeby mogły ukrywać się w górach?
- Nie. - Uniosłem brew. - Jesteś ekspertem od śnieżnych panter, nigdy mi o tym nie powiedziałaś. Zaśmiała się.
- Nie, miałam obsesję na ich punkcie, kiedy byłam dzieckiem, i chciałam małą panterkę jako zwierzątko domowe. Tata powiedział, żebym zrobiła głębokie rozpoznanie i napisała wypracowanie na tej podstawie, to wtedy to rozważy.
Zaśmialiśmy się.
Odeszła od śnieżnych panter i poszła przyjrzeć się lemurom.
- Zobacz! Król Julian!
- Czy jest coś nietypowego w nich, o czym powinienem wiedzieć?
- Nie. Nigdy nie chciałam żadnego, ale spójrz, jakie są słodkie. Mogłabym to rozważyć.
Rozejrzałem się i zauważyłem stoisko sprzedające maskotki. Powiedziałem Viki, że muszę znaleźć łazienkę i zaraz wrócę. Podszedłem do stoiska, które, jak zauważyłem, sprzedawało śnieżne pantery i kupiłem jedną. Znalazłem Viki robiącą zdjęcia czerwonej pandzie.
- Znalazłem coś.
- Naprawdę? Co?
Podałem jej maskotkę śnieżnej pantery.
- Spytała mnie, czy wiem, jak masz na imię, bo chciałaby z tobą wrócić do domu.
- Roman. - Wzięła ode mnie maskotkę i spuściła wzrok.
- Teraz masz małą śnieżną panterę, tak jak zawsze chciałaś. Pomyślałem, że zrobiwszy takie rozeznanie, zasłużyłaś na nią.
- Dziękuję.
Przytuliła maskotkę do twarzy i się uśmiechnęła.

VICTORIA PAMLICO :
Szczęśliwa. Tak się czułam w tym momencie. Przyłapał mnie na braku kontroli i nie wiedziałam, co zrobić.
- Wszystko w porządku?
- Boli mnie głowa. Chodź, zobaczymy inne zwierzęta.
Naprawdę nie czułam się najlepiej, więc po obejrzeniu wszystkich zwierząt, wezwaliśmy taksówkę i wróciliśmy do hotelu. Roman przyłożył mi rękę do czoła.
- Viki, jesteś rozpalona. Możesz mieć gorączkę.
- Nie sądzę, żebym miała gorączkę. Jestem po prostu zmęczona.
- Masz gorączkę.
Kiedy przyszliśmy do hotelu, Reigns kazał mi iść do pokoju, a sam zamierzał kupić coś na gorączkę. Zrobiłam, jak powiedział, ponieważ nie miałam siły kłócić się z nim. Mój ból głowy się nasilał. Otworzywszy drzwi do pokoju, rzuciłam torebkę na podłogę, zrzuciłam buty, padłam na łóżko i zamknęłam oczy. Kilka minut później Roman zapukał do drzwi. Musiałam zebrać resztki sił, żeby wstać i otworzyć.
- Połóż się do łóżka, Viki. Chcesz się najpierw przebrać?
Pokiwałam głową, położywszy się na kołdrze.
- W górnej szufladzie są szorty i top.
Podał mi je, a ja skierowałam się do łazienki. W tym czasie Reigns przygotował łóżko, w którym się położyłam, opierając głowę na miękkiej poduszce. Wyjął termometr, który nabył w sklepie w holu, i włożył mi pod język.
- Trzymaj go - powiedział, podając mi moją śnieżną panterę.
Kilka minut później termometr zapiszczał.
- Masz trzydzieści dziewięć stopni. Mówiłem, że masz gorączkę.
Otworzył butelkę leku i podał mi wodę.
Popiłam małe pomarańczowe pigułki wodą. Nie mogłam uwierzyć, że jestem chora. Ja nigdy nie chorowałam. Oczywiście, musiało się to stać w najgorszym momencie. Przytuliłam mocno swoją śnieżną panterę, a Roman mnie przykrył.
- Odpocznij trochę - powiedział, kładąc delikatnie rękę na mojej głowie.
Chciałam tylko spać. Całe szczęście, że sesja zaczynała się dopiero pojutrze. Miałam nadzieję, że wtedy będę się już czuć lepiej.
Pamiętam, jak zapadłam w głęboki sen, ale z drugiej strony czułam się niewypoczęta, ponieważ miałam sen o mnie i o Reigns' ie. Sen, w którym uprawialiśmy seks i nie było w tym nic niezwykłego do czasu, póki nie zobaczyłam patrzącego na nas z góry Strowman'a z żądzą mordu w oczach. Momentalnie otworzyłam oczy i usiadłam, by za chwilę opaść na poduszki. Roman siedział na kanapie i natychmiast do mnie podszedł.
- W porządku?
- Czemu nadal tu jesteś? - Spytałam sennie. - I tak, przyśnił mi się tylko koszmar. To pewnie przez gorączkę.
Podszedł do łazienki, zmoczył ręcznik i przyłożył mi go do czoła.
- Czujesz się chociaż trochę lepiej?
- Nie - odpowiedziałam, patrząc na niego - nie musisz tutaj siedzieć cały czas. Możesz iść. Jestem wdzięczna za to, co zrobiłeś do tej pory.
- Przyjechałem do Nowego Jorku, by z tobą być, Viki, a ty jesteś chora. Nie ma możliwości, żebym cię zostawił w takim stanie. A wiesz, co jest najlepsze?
- Co?
- Nie masz siły ze mną walczyć.
- Masz rację - powiedziałam i zapadłam w sen.
Ponownie się obudziłam i spojrzałam na Reigns' a, który siedział na kanapie i spał. Musiałam się wysikać, więc wstałam i poszłam do łazienki. Czułam się, jakby potrącił mnie pociąg, a mięśnie i stawy były w agonii.
Kiedy byłam w łazience, usłyszałam pukanie.
- Wszystko w porządku, Viki?
- Tak.
Wyszłam, a Reigns stał obok z butelką w ręku.
- Musisz wziąć jeszcze kilka.
- Jak długo spałam?
- Pięć godzin.
- Chcę wziąć kąpiel.
- Napuszczę ci wody, a potem muszę iść coś załatwić. Ale wrócę.
Pokiwałam głową, a kiedy Roman odkręcił wodę, zdjęłam koszulkę. Spojrzał na mnie z pożądaniem w oczach. Nie myślałam jasno, a nie powinnam robić tego na jego oczach.
- Czy mogę wziąć twój klucz?
- Jasne.
- Okej. Wychodzę, ale wrócę. Bądź ostrożna w wannie. Nie znikam na długo.
Uśmiechnęłam się do niego półgębkiem, a on wyszedł z pokoju. Zdjąwszy resztę rzeczy, weszłam do wanny i zamknęłam oczy.

THE SHIELDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz