18

355 17 3
                                    

ROMAN REIGNS :
Poszedłem sprawdzić, o co chodzi, żeby jak najszybciej wrócić do Victorii. Jak zwykle chodziło o zwykłe błahostki. Kiedy widziałem, jak ssie palec, napaliłem się i nie chciałem tracić czasu. Już i tak Seth przerwał nam wcześniej, chciałem zapobiec temu, żeby ktoś jeszcze nam nie przeszkodził. Wszedłem do pokoju Viki, ale nie było jej przy stole, więc poszedłem śladem jej ubrań, które prowadziły do łazienki. Leżała w wannie pełnej piany i czekała na mnie. Oparłem się o futrynę z założonymi rękami i uśmiechnąłem się.
- Na co czekasz? - Spytała zmysłowo.
- Na zaproszenie, żebym się do ciebie przyłączył. Poza tym, wydawało mi się, że kazałem ci się nie ruszać.
- Dalej, wsadzaj swój seksowny samoański tyłek do wanny, w tej chwili! - rozkazała.
Zrzuciłem buty, zdjąłem koszulkę, dżinsy i bokserki. Viki przesunęła się do przodu, a ja usiadłem za nią i przyciągnąłem do siebie jej nagie, mokre ciało.
- Pomyślałam, że tak będzie milej. Rozluźnimy się.
Zacząłem całować ją po szyi, a ona przechyliła głowę na bok.
- To był bardzo dobry pomysł.
Viki wzięła mydło i zaczęła myć mi ręce, którymi przytulałem ją do siebie. Potem ja wyjąłem kostkę z jej dłoni i zacząłem namydlać jej piersi. Ocierała się o mnie ciałem, a mój członek napierał na jej plecy.
- Tak miło cię dotykać - wyszeptałem. Woda kołysała się w przód i w tył. Viki wydała z siebie jęk, kiedy wsunąłem w nią palec. - Chyba za długo w tej wannie nie posiedzimy. Chcę być w tobie. Teraz!
Wstała, a ja wyszedłem z wanny, chwyciłem duży ręcznik, który położyła na sedesie. Wyciągnąłem rękę i pomogłem jej wyjść z wanny, a potem owinąłem nas oboje ręcznikiem, przyciągając ją do siebie, a ona ukryła twarz na mojej piersi. Podniosłem ją i posadziłem na łazienkowym blacie. Uśmiechnęła się promiennie, kiedy mój język wędrował w dół po jej wilgotnym ciele i niżej, do miejsca, które mnie pragnęło. Kiedy moje wargi ssały, a język lizał każdy fragment jej ciała, Viki zanurzyła palce w moich włosach, ciągnęła mnie, rozkoszując sie moimi ruchami. Potem wstałem i zanurzyłem się w niej. Wsunąłem ręce pod jej pupę i chwyciłem ją, zanurzając się w niej i wychodząc, a ona objęła mnie nogami. Była ciepła w środku, chciałem znaleźć się na szczycie jak najszybciej.
- Szybciej, Joe, szybciej! - krzyknęła, wbijając mi paznokcie w plecy.
- Och, kochanie, przez ciebie zaraz skończę - powiedziałem, zanurzając sięw niej głębiej.
Czułem, jak zaciska się na moim członku i wiedziałem, że lada moment eksploduję. Nagle wydała z siebie głośny jęk i oboje znaleźliśmy się na szczycie jednocześnie. Trzymałem jej twarz w dłoniach, całowałem ją delikatnie w usta i patrzyłem jej w oczy.
- Możemy uznać, że jesteśmy parą?
- Nie wchodzę w związki - powiedziała.
- Ja też nie, ale pomyślałem, że może i tym razem zrobilibyśmy wyjątek.
- Dla ciebie chyba mogę zrobić wyjątek, bo nie chcę, aby inna pindzia ciebie dotykała w sposób, który mogę tylko ja - uśmiechnęła się.
- Oj, ty mój zazdrośniku.
- Tak, masz rację. Jestem pieprzoną zazdrośnicą, ale to dlatego, że tyle dla mnie znaczysz.
- Mała, zapamiętaj jedno. My, samoańczycy, oddajemy swoje serce tylko jednej osobie. I właśnie teraz czuję, że ty jesteś moim numerem jeden. - Otarłem z jej twarzy samotną łzę.
- Roman, spotkaliśmy się z jakiegoś powodu, więc albo jesteś błogosławieństwem, albo lekcją. Tego dowiemy się w niedalekiej przyszłości, ale powiem ci coś jeszcze... pojawiłeś się przypadkiem... tylko przypadkiem nie odchodź.
- Nie mam zamiaru nigdzie odchodzić, mała. Posłuchaj mnie uważnie, bo powiem to tylko raz i chcę, abyś to zapamiętała. Nigdy cię nie opuszczę, choćby nie wiem jak było ciężko. Nigdy z ciebie nie zrezygnuję, wiesz? Jesteś moim numerem jeden, a potem już żadnych numerów nie znam. Twoje usta pasują do moich idealnie, w tych ustach, w tobie, zakochałem się tak, jak w życiu powinien zakochać się człowiek... RAZ! Ten raz sprawił, że zrozumiałem, o co w tym chodzi. Powiem to tak... Dojrzałem, by móc mówić MY a nie JA, bo bez ciebie nie ma mnie, a to, co do ciebie czuję... pozwól, że ci pokażę, bo widzisz, mała... Na to nie ma słów jak i na to, co chcę, byś przy mnie czuła.
I po tych słowach urządziliśmy sobie kolejną rundkę seksu.

Obudziłem się, kiedy Viki brała prysznic. Zaparzyłem dzbanek kawy. Wziąłem z blatu telefon i zobaczyłem kilka nieodebranych połączeń od mamy. Sygnalizator skrzynki głosowej się świecił, więc wpisałem kod i odsłuchałem wiadomość.
Witaj, synku, tu mama. Tata i ja wróciliśmy z rejsu, zapraszamy na rodzinną kolację w piątek o szóstej. Dean z Seth'em powiedzieli, że poznałeś kogoś wyjątkowego, ale nie chcieli zdradzić nic więcej, więc przyprowadź ją ze sobą. Twoi koledzy też mają z kimś przyjść. Kocham cię, Leati. Pa.
Nalałem kawy do kubka, zaniosłem go do łazienki i podałem Viki.
- Kochanie, wieczorem dzwoniła moja mama, zostawiła wiadomość. Wyprawia w piątek rodzinną kolację, nie może się doczekać, żeby cię poznać. Te dwa głupki powiedziały jej o nas.
- Wspaniale. Z przyjemnością poznam twoją rodzinę - uśmiechnęła się.
- Masz ochotę pójść na dzisiejszą galę? Nie walczę dzisiaj, ale pooglądalibyśmy ją razem z widowni. Co ty na to? - Spytałem.
- Jeszcze pytasz? Pewnie, że mam ochotę. Z tobą zawsze.
Podszedłem do niej, wsunąłem dłonie pod ręcznik, którym była owinięta i położyłem je na biodrach.
- Wiedziałem, że mi nie odmówisz - wyszeptałem, przygryzając jej płatek ucha.
Uśmiechnęła się, odwróciła głowę i jej wargi dotknęły moich. Mógłbym ją całować przez cały dzień. Położyła dłonie na mojej piersi, przerwała pocałunek i zaczęła myć zęby.
Usłyszałem głośne pukanie do drzwi i zacząłem się zastanawiać, kto to może być o tak wczesnej porze. Otworzyłem i zobaczyłem... no tak, Dean'a, który wyciągnął do mnie brązową torbę.
- Bajgle dla dwóch gołąbeczków.
- Wchodź, stary. Dzięki.
Dean wszedł do pokoju, a ja wziąłem od niego torbę.
- Napijesz się kawy? - Spytałem Ambrose'a, podchodząc, żeby nalać sobie.
- Nie, muszę lecieć. Wpadłem tylko na chwilę spytać, czy masz dzisiaj czas na burgera w naszym ulubionym barze po południu?
- Jasne, spotkamy się o pierwszej.
Viki wyszła z sypialni. Wyglądała cholernie seksownie.
- Cześć, Viki. Wyglądasz seksownie, jak zwykle. - Dean się uśmiechnął.
- Witaj, Dean, dziękuję - odpowiedziała i pocałowała go w policzek.
- Cholera! Dzisiaj rano zdążyłem już pocałować dwie piękne kobiety. - Obrócił się i położył rękę na klamce.
- Na razie, stary. Do zobaczenia w barze.
- Na razie. Cześć, Viki. - Dean pomachał nam i wyszedł.
A my zajęliśmy się sobą.

- Dwa burgery średnio wysmażone, ze wszystkim i frytki - powiedziała kelnerka, stawiając przed nami talerze.
- Zabieram Viki na rodzinną kolację w piątek wieczorem - powiedziałem, biorąc frytkę.
- Nieźle! Zabranie do domu dziewczyny i przedstawienie jej rodzinie to wielki krok. Ja jeszcze sie na to nie zdobyłem z Giselle. Cieszę się, że się nie pomyliłem, że ty i Viki do siebie pasujecie. Jesteście ze sobą, prawda?
Skinąłem głową i odgryzłem kęs burgera.
- Tak. Wczoraj w nocy określiliśmy się oficjalnie.
- Super, stary! - Dean się uśmiechnął i przybił ze mną piątkę.
- W sumie to wy zaczęliście. Kapusie! Wy napomknęliście o Victorii mojej mamie.
- Oj tam - Dean udał niewiniątko, przez co wyglądał zabawnie. Zaśmiałem się.
- Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze i że rodzice ją zaakceptują.
- Mogę ci to gwarantować. Na sto procent będzie idealnie. Będziemy tam z tobą : ja, Seth, Amanda i Giselle. Jak coś, wesprzemy cię i Victorię. I jeszcze jedno : wychodzimy dzisiaj do klubu. Przygotujcie się.
- Stary. Mieliśmy z Viki iść na galę...
- Po co? - Przerwał mi. - Nie mamy żadnej walki, więc po jaką cholerę chcecie tam iść? W klubie się rozerwiemy, zaszalejemy... Zobaczysz, będzie fajnie.
- Z tobą nie idzie się nudzić. - Zaśmialiśmy się.
Po skończonym lunchu wróciliśmy z Dean'em do naszego pokoju. Ale, niestety, nie mogłem w nim wysiedzieć. Ciągnęło mnie do Victorii. Seth i Dean grali w " Guitar Hero" a Amanda i Giselle im dopingowały. Wymknąłem się po cichu i po chwili byłem u mojej ukochanej.

THE SHIELDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz