11

431 18 2
                                    

Leżałam w łóżku i patrzyłam za okno. Przez żaluzje sączyło się do środka słoneczne światło. Zapowiadał się kolejny piękny dzień, ale nie byłam pewna, czy chcę iść na plażę. Po wczorajszym wieczorze niczego już nie byłam pewna. Wiedziałam tylko, że Roman zaczyna mnie pociągać. Jego brązowe oczy wpatrywały się we mnie intensywnie, kiedy do mnie mówił. Miał idealnie wyrzeźbioną twarz, wyraźnie zarysowaną szczękę i piękne wargi, których chciałam dotknąć. Jego uśmiech rozjaśniał pokój, a w jego doskonałym, silnym ciele odnajdywałam oparcie. Fantazjowałam, że błądzę palcami po jego torsie i schodzę w dół, do miejsca zakazanego...
Powściągnęłam wodze fantazji, odchyliłam kołdrę i wyskoczyłam z łóżka. Poskakałam trochę, bo byłam na siebie zła za to, że myślę o nim w ten sposób.
Weszłam do łazienki, umyłam zęby i związałam włosy w koński ogon. Ubrałam bikini, bo postanowiłam, że kiedy wszyscy pójdą na plażę, ja położę się przy basenie. Włożyłam krótkie spodenki dżinsowe i koszulkę bez ramiączek.
Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Wyjrzałam przez wizjer i zobaczyłam Roman,a. Serce zaczęło mi łomotać, kiedy otwierałam drzwi. Wpatrywał się we mnie tymi pięknymi, brązowymi oczami, a mnie zmiękły kolana. Musiałam się odwrócić, bo zaczynałam wymiękać na jego oczach. Kiedy chciałam od niego odejść, wyciągnął rękę i lekko chwycił mnie za ramię.
- Nie odwracaj się. Chodźmy już. Wszyscy zapewne już tam są.
Wzięłam torebkę, którą zdążyłam spakować na basen, wsunęłam japonki na nogi i wróciłam do salonu.
- Dobra, jestem gotowa.
Roman spojrzał na mnie i się uśmiechnął. Wyszliśmy z hotelu i skierowałam się na miejsce, gdzie parkuje samochód, go tam nie było. Obejrzałam się za siebie, a Roman siedział na motorze z szerokim uśmiechem na twarzy.
- O, nie! Raz wystarczy! Więcej na niego nie wsiądę!
Roman uruchomił motocykl i podjęchał do mnie.
- Dalej, Viki, wskakuj! Kuzyn może mi go więcej nie pożyczyć. - Podał mi kask.
- Weźmy moje BMW! - krzyknęłam.
- Wskakuj, Viki. Wszyscy na nas czekają.
Przewróciłam oczami, wzięłam od niego kask i włożyłam na głowę. Usiadłam za nim, przerzuciłam torbę przez ramię i objęłam go.
Znów to samo, pomyślałam.

Plaża była zatłoczona. Zdjęłam kask, podałam go Reigns' owi i zsiadłam z motoru. Serce łomotało mi ze zdenerwowania i podniecenia.
- No i co? Nie było tak źle, prawda? - zagadnął.
Spojrzałam na niego i uśmiechając się, ruszyłam przez parking. Kiedy dotarłam na koniec chodnika, stanęłam, żeby zdjąć klapki. Kiedy moje palce dotknęły ciepłego piasku, poczułam się lekko. Szliśmy z Roman'em po piasku do miejsca, gdzie siedział Seth z grupką innych osób. Dean zerwał się na mój widok na równe nogi.
- Cześć, piękna. - Pocałował mnie lekko w rękę.
Uśmiechnęłam się do niego i kątem oka zauważyłam, że Reigns gani go wzrokiem.
Przywitałam się z Seth'em, a Roman przedstawił mnie znajomym. Dean objął mnie i odciągnął od pozostałych.
- Za każdym razem, kiedy na ciebie patrzę, wydaje mi się, że umarłem i znalazłem się w niebie. Jesteś prawdziwym aniołem w przebraniu, prawda? Wiem, że razem stworzylibyśmy piękną parę, skoro Roman cię nie chce i wciąż się waha... Może spróbujemy?
Spojrzałam na Roman'a i puściłam do niego oko. Wiedział, że nie daje się nabrać na wyświechtane numery Dean'a.
- Wiesz co, Dean - powiedziałam, odwracając się do niego twarzą. - Za każdym razem, kiedy na ciebie patrzę, mam wrażenie, że umarłam i znalazłam się w piekle, więc proszę, zrób mi przysługę i się odwal, żebym mogła spędzić miło dzień - uśmiechnęłam się grzecznie.
Patrzył na mnie przez chwilę, marszcząc brwi. W końcu wyciągnął do mnie rękę.
- Jesteś niesamowita! Przyjaźń? - spytał.
Uśmiechnęłam się i podałam mu rękę.
- Przyjaźń - potaknęłam.
Seth i Roman parsknęli śmiechem. Obejrzałam się na Roman'a, który patrzył na mnie, kręcąc głową.
- Co chcecie robić? - krzyknął Samoańczyk.
- Ja chyba poleżę chwilę na słońcu - powiedziałam, zdejmując koszulkę i spodenki, pokazując bikini.
- Cholera! - pisnął Seth, podbiegł do mnie, wziął mnie na ręce i pobiegł do wody.
Krzyczałam, żeby mnie wypuścił, ale on się śmiał i mówił, że mnie wypuści, ale dopiero jak się ochłodzimy. Weszliśmy do wody i zaniósł mnie do miejsca, w którym sięgała nam do piersi.
- Seth! Jeszcze zobaczysz!
Uśmiechał się do mnie, aż nagle, niespodziewanie, ktoś chwycił mnie mocno w pasie i pociągnął pod wodę. Serce mi zamarło, ale po chwili byłam wolna i wypłynęłam na powierzchnię. Odwróciłam się i parę centymetrów od mojej twarzy zobaczyłam uśmiechniętego Roman'a.
- Ty dupku! Śmiertelnie mnie przestraszyłeś! - Spryskałam go wodą.
- Uważaj na język. Nie mogłem się powstrzymać! Proszę, powiedz, że nie jesteś na mnie zła.
Do cholery, jak mogłabym być zła na takiego faceta?
Fajnie się bawił, a ja uwielbiam szaloną, dziką zabawę.
- Nie jestem zła.
- To dobrze. Wyjdźmy z wody.
Popłynęliśmy na brzeg. Seth czekał na nas z dwoma ręcznikami.
- Macie, wytrzyjcie się. Zagrajmy w siatkówkę.
Dostrzegłam Amandę, która kiwała mi z plaży, więc pobiegłam do niej.
- No, jaka seksowna laleczka w kusym bikini! Pobiegłaś, a wszystkim facetom stanął! - powiedziała z udawanym północnym akcentem.
Rzuciłam na nią mój ręcznik, a potem ją objęłam i położyłam głowę na jej ramieniu.
- Cieszę się, że przyszłaś.
- Chyba dobrze się bawiliście z Roman'em w wodzie.
Uśmiechnęłam się lubieżnie, puściłam do niej oko, ale nic nie odpowiedziałam. Seth podszedł i spytał Amandy, czy ma ochotę zagrać w siatkówkę. Podskoczyła, słysząc propozycję. Chłopaki nie wiedzieli, że była kapitanem i gwiazdą drużyny siatkarskiej. Chwyciła mnie za rękę i chciała, żebym szła z nią, ale ja miałam ochotę położyć się na słońcu i odpocząć przez chwilę, więc powiedziałam, że zagram później. Rozejrzałam się i zobaczyłam, że Roman stoi z boku i rozmawia z grupką ludzi i że mecz siatkówki ma się zacząć lada moment. Postanowiłam, że przejdę się po plaży i zrobię parę zdjęć, więc włożyłam dżinsowe spodenki, wzięłam z torby aparat i ruszyłam na spacer plażą. Słońce mocno świeciło, piach był ciepły, a plaża pełna ludzi, cieszących się piękną sobotą. Usłyszałam, że ktoś mnie woła. Odwróciłam się i zobaczyłam, że Roman biegnie za mną. Cudny widok!
- Hej, dokąd idziesz? - spytał, doganiając mnie.
- Przejść się, zrobić parę zdjęć - uśmiechnęłam się.
- Znam jedno miejsce, z którego jest najlepszy widok, idealny do robienia zdjęć. Chodź, zaprowadzę cię.
Poszłam za nim jakieś pół kilometra plażą. Kiedy doszliśmy do miejsca, o którym mówił, rozejrzałam się. Była to zatoczka z głazami z jednej strony, które tworzyły niską ścianę. Na wodzie pływało kilka żaglówek, ale poza tym nie było nikogo.
- Jeżeli wejdziesz na tamte skały, będziesz mogła zrobić piękne zdjęcia oceanu - powiedział Roman.
Uśmiechnęłam się i podeszłam do głazów. Roman wspiął się pierwszy i wyciągnął do mnie rękę.
- Nie chcę, żebyś upadła. Te głazy są zdradliwe, można się poślizgnąć.
Chwyciłam jego ciepłą, silną dłoń, a on pomógł mi wspiąć się na głaz. Weszliśmy jeszcze wyżej, aż znaleźliśmy się na szczycie. Roman miał rację. To było wymarzone miejsce do robienia zdjęć. Chwyciłam aparat i zaczęłam pstrykać. Roman spoglądał na wodę, a ja odwróciłam się i zrobiłam mu zdjęcie.
- Chyba mam dość zdjęć z tego miejsca.
Roman wziął mnie za rękę i ostrożnie zeszliśmy na dół po głazach. Dopiero kiedy stanęliśmy na piasku, wypuścił mnie.
- Spokojnie tu - powiedziałam, siadając.
- Przychodzę tu, kiedy muszę pomyśleć.
- O czym? - Spytałam.
- O życiu. O walkach. O sobie. - Odpowiedział, wpatrując się w wodę. - Chcę cię o coś spytać - powiedział nerwowo.
- Pytaj.
- Dlaczego jesteś sama? To znaczy... - jąkał się. - Amanda wspominała o twoim byłym, ale szczegółów nie podała. Mówiła, że jak będziesz chciała podzielić się tymi informacjami, to sama mi powiesz, ale ja... po prostu chciałbym wiedzieć o tobie wszystko. Zrobił ci coś? Skrzywdził cię w jakiś sposób? Powiedz mi, proszę.
Od razu przed moimi oczami pojawił się obraz z tamtego dnia. Poczułam, że mam ściśnięte gardło. Zamknęłam oczy. Powinnam mu wszystko opowiedzieć? Czy chciałam, aby to wiedział? Wstałam i wzięłam aparat.
- Dla mnie on jest martwy. - Oddaliłam się od niego.
Zerwał się z piasku i ruszył za mną.
- Viki, zaczekaj! - krzyknął.
Dogonił mnie i lekko chwycił za rękę.
- Proszę, nie odchodź ode mnie.
Westchnęłam i stanęłam. Roman wypuścił moją rękę, a ja wpatrywałam się w jego brązowe oczy, a on w moje. Pokręciłam głową i zagryzłam wargi. Ostatnią rzeczą, jakiej chciałam, było rozgrzebywanie przeszłości, ale chyba nie miałam wyboru.
- Anthony zdradził mnie w bardzo przykry sposób i jeżeli o mnie chodzi, jest martwy.
- Przykro mi, że tak się stało. Skopałbym mu tyłek!
Wzięłam głęboki oddech i spuściłam wzrok.
- Z Anthony'm tworzyliśmy wspaniały związek. Było nam ze sobą dobrze, aż do pewnego momentu. Jego firma zaczęła przynosić większe zyski i przez to więcej imprezował, ćpał i pił. Któregoś wieczoru czekałam na niego w naszym wspólnym miłosnym gniazdku. Zjawił się bardzo późno z panienką do towarzystwa, rozumiesz? Zdradził mnie z dziwką! Nie wytrzymałam i z rana oznajmiłam, że z nami koniec i wiesz, co usłyszałam w zamian? Że mam nie zapomnieć zamknąć za sobą drzwi!
Łzy zaczęły płynąć mi po twarzy. Roman przysunął się i nim się zorientowałam, obejmował mnie, przytulał i zapewniał, że wszystko będzie dobrze. Serce mi łomotało. Miał takie silne ramiona. Chciałam go odepchnąć, ale nie mogłam wykrzesać z siebie siły, żeby to zrobić. Umysł kazał mi uciekać, ale serce mówiło, że wszystko jest w porządku.
- Nie miałem pojęcia, że istnieją tacy faceci jak Anthony, którzy w tak brutalny sposób traktują takie piękne kobiety. Przykro mi, Viki.
Wyswobodziłam się z uścisku i spojrzałam na niego.
- Dziękuję, Roman. Wyjechałam tu, do Pensacoli, na całe dwa miesiące, aby nie natrafiać w gazetach czy szyldach reklamowych na jego parszywą gębę. Opowiem ci kiedyś więcej po paru drinkach - roześmiałam się.
Reigns także się roześmiał i objął mnie.
- Chodź, wracajmy do reszty. Pewnie zaczynają plotkować na nasz temat.

THE SHIELDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz