3

496 21 0
                                    

- Amanda! Gdzie jesteś?! - zawołałam po wejściu do domu.

Odpowiedziała mi głucha cisza. Nie zastanawiając się wiele, weszłam po schodach na górę, kierując swe kroki do sypialni siostry. Niemożliwe, aby nadal spała! Przeliczyłam się jednak. Owszem, łóżko było rozkopane, ale nikogo na nim nie było. Kurwa! Zawsze, gdy jest potrzebna, trzeba naszukać się tej księżniczki!

- Amanda, nie wygłupiaj się! - Ponowiłam krzyki, kierując się do wyjścia. - Odezwij się w końcu!

Nagle usłyszałam krzątaninę za drzwiami prowadzącymi do łazienki. Weszłam tam, i to był błąd. Mogłam najpierw zapukać, a tak zastałam siostrę zupełnie nagą przed lustrem.

- Kurwa! Ubierz się! - Zbeształam ją, zasłaniając oczy. - Czemu się nie odezwałaś, gdy cię wołałam?

- Nie chciałam wyjechać pomadką poza kontur ust. - Wyjaśniła.

Oderwałam rękę od twarzy, i dopiero teraz dostrzegłam, że robi makijaż. No tak. Kolejna impreza...

- A po drugie, siostrzyczko moja kochana - dodała, patrząc na mnie, wcale nie zamierzając założyć choćby głupiego szlafroka. - To jest moja łazienka, więc powinnaś zapukać, a nie wparadowałaś jak do galerii podczas wyprzedaży. No i... co się tak stresujesz moją nagością? Masz to samo. - Puściła całusa, wyminęła mnie i weszła do sypialni, prosto w stronę swojej dużej, wypełnionej ubraniami po brzegi szafy. - Co cię do mnie sprowadza?

- Mam pewien pomysł i...

- Oj, Viki, Viki - zaśmiała się. - Twoje pomysły zawsze źle się kończą, zapomniałaś już? - zerknęła na mnie kątem oka, po czym wyciągnęła z szafy srebrną sukienkę, przykładając ją do swego ciała.

- Co masz na myśli? - spytałam, siadając na łóżku.

- Jak to co? Nie pamiętasz już, jak jeszcze w szkole wpadłaś na pomysł podmienienia leków nauczycielce? Przez chyba pół roku jej nie widziałyśmy. Albo gdy namówiłaś kolegę abstynenta na upicie się w naszą osiemnastkę? Później przez balkon sikał. Albo...

- Dobra, skończ! - Przerwałam jej.- To było dawno. Dorosłam. I teraz mam wspaniały plan.

- No to mów w końcu, o co chodzi. Nie mam całego dnia. Muszę wyszykować się na imprezę. - Ponowiła szukanie odpowiedniej kreacji.

- Co ty na to, abyśmy gdzieś wyjechały? Tylko we dwie?

- Wyjazd? Jaki wyjazd? - Spytała, zakładając czerwoną, rozkloszowaną sukienkę sięgającą przed kolano, odsłaniającą całe plecy.

- Tak myślałam, że może do Pensacoli?

- Oszalałaś?! To ma być wyjazd?!-Naskoczyła na mnie, po czym usiadła obok na łóżku z telefonem w dłoni. - Viki - westchnęła, patrząc w me oczy. - Mieszkamy w Tampie, a Pensacola jest siedemset pięćdziesiąt trzy kilometry stąd. To jakieś... sześć godzin jazdy autem. Z lekkim hakiem.

- No i co z tego? - Oburzyłam się, wstając. Zaczynałam pomału mieć dość Amandy i tego, że w ogóle powiedziałam jej o tym pomyśle. - Mieszkamy tu dopiero rok i mogłybyśmy pozwiedzać okoliczne miejscowości. - Przekonywałam dalej, a gdy nie doczekałam się od siostry żadnego zainteresowania, dorzuciłam jeszcze: - Mam teraz wakacje i nie zamierzam spędzić ich w domu. Po drugie ty też byś mogła zmienić otoczenie, a nie całe dnie przesypiasz, a wieczorami bawisz się za pieniądze rodziców jak jakaś rozkapryszona i rozpieszczona suka! - krzyknęłam, choć wcale nie chciałam powiedzieć tego, co przed chwilą wypłynęło z mych ust. Ale stało się. I zapowiadało się na mega kłótnię, gdyż siostra wstała, podeszła do mnie niebezpiecznie blisko, i nie spuszczała ze mnie swojego gniewnego spojrzenia.

THE SHIELDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz