32 (cz.2)

265 14 11
                                    

ROMAN REIGNS :
Wiedziałem już, że Bayley będzie odpowiednią partnerką i że wygramy z Sashą Banks i Chrisem Jericho. Viki czuła się wyraźnie zamieszana, kiedy weszła do mojej szatni, i wydawało mi się, że jest wściekła, kiedy zobaczyła, że jemy wspólnie lunch.
- Od jak dawna spotykasz się ze swoją dziewczyną? - Spytała Bayley.
- Jakieś.... pięć miesięcy.
- A jak jest z tobą? - zagadnął Enzo, który akurat się zjawił.
Bayley się uśmiechnęła i pokręciła głową.
- Tak się składa, że mam narzeczonego. Wybacz Enzo.
- Reigns wyprawia dzisiaj u siebie małe party. Może byś wpadła ze swoim narzeczonym, poznasz wszystkich naszych znajomych. Możesz zabrać swoje koleżanki. - Amore puścił do niej oczko.
- Dzięki za zaproszenie, Enzo. Będzie mi bardzo miło.
Gdy Bayley wyszła z pomieszczenia, chwyciłem tego głupiego, ubranego jak zwykle w panterkę, kurdupla za ramię.
- Stary, porąbało cię? Jak mogłeś ją zaprosić? Dlaczego ją zaprosiłeś, skoro ma narzeczonego, przecież i tak nie zakutasisz? Viki jest o mnie bardzo zazdrosna i wydaje mi się, że Bayley nie przypadła jej do gustu.
- Wyluzuj, chłopie. Viki nic się nie stanie. Zaprosiłem ją dlatego, bo może przyprowadzi kogoś ciekawego.
Przewróciłem oczami i wyrzuciłem puste pudełka po lunchu do kosza. Nie wiedziałem, czy powinienem powiedzieć Viki, że Bayley zjawi się dziś wieczorem, czy lepiej jej o tym nie wspominać. Niech Amore szlag trafi za to, że postawił mnie w takiej sytuacji.

Kiedy wszedłem do domu, Viki siedziała przy stole z laptopem. Podszedłem do niej od tyłu i delikatnie pocałowałem w szyję.
- Jak miło wrócić do domu.
Chwyciła mnie za kark i odchyliła głowę na bok, dając mi lepszy dostęp do swojej miękkiej skóry.
- Miło mieć cię znów w domu.
Moje dłonie chwyciły jej piersi i mocno ścisnęły. Pragnąłem jej w tej chwili.
- Wstań, Viki - powiedziałem.
Zrobiła to, o co poprosiłem, a ja zdjąłem jej bluzkę przez głowę, rozpiąłem stanik i rzuciłem go na podłogę.
- Joe - jęknęła, kiedy wziąłem jej pierś do ust.
Rozpiąłem jej spodenki i zdjąłem razem z majtkami, a mój język przesunął się po jej tułowiu do łachteczki. Jej jęki stały się głośniejsze, kiedy zaspokajałem ją ustami. Była nabrzmiała i bliska spełnienia.
- Nie przestawaj, Joe. Zaraz dojdę! - krzyknęła.
Musnąłem językiem jej łachteczkę, zacząłem ją ssać i zanurzyłem w niej głęboko palce. To wystarczyło, żeby znalazła się na szczycie. Jej palce zacisnęły się w moich włosach, westchnęła i jęknęła z rozkoszy. Wstałem, zdjąłem spodnie, a ona ściągła mi koszulkę przez głowę. Zacisnęła palce wokół mojego członka i głaskała go, a ja całowałem ją namiętnie. Nie było czasu do stracenia. Wziąłem ją na ręce, a ona objęła mnie nogami. Przycisnąłem ją do ściany i zanurzyłem się w niej, nie przerywając pocałunku. Poruszałem się w niej szybko, aż znalazłem się na krawędzi rozkoszy. Nie mogłem się dłużej powstrzymywać. Niczego nie pragnąłem bardziej niż tego, żeby w niej dojść. Jej jęki mnie podniecały. Uwielbiałem świadomość, że sprawiam jej taką cholerną przyjemność. Jedno ostatnie silne pchnięcie i doszliśmy oboje. Ukryłem twarz w jej szyi, próbując złapać oddech, a ona powiedziała, że bardzo mnie kocha.
- Ja ciebie też kocham, skarbie - uśmiechnąłem się i spojrzałem na nią. - Nigdy o tym nie zapominaj.
Rozplątała nogi, a ja ostrożnie ją postawiłem na podłodze.
Kiedy w łazience przygotowywaliśmy się na party, zastanawiałem się, czy powiedzieć Viki o Bayley, czy nie? Niech Amore szlag trafi!
- Enzo Amore był u mnie w szatni po tym, jak wyszłaś. Zaprosił Bayley i jej narzeczonego na tę imprezę u nas.
- Co takiego?
- Próbowałem go powstrzymać, ale Enzo jest gorszy niż Ambrose. Ma wszystko gdzieś i niczym się nie przejmuje.
- W porządku.
- W porządku? Nie będziesz na mnie krzyczeć?
- Nie. To nie twoja wina, wygląda na miłą dziewczynę. Może to nie taki głupi pomysł, żeby ją lepiej poznać, skoro z tobą pracuje i będzie twoją partnerką.
- Jesteś niesamowita - uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w głowę.
- Wiem. - Puściła do mnie oczko.

THE SHIELDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz