38 (cz.2)

220 13 8
                                    

VICTORIA PAMLICO :
Leżałam w ogromnym łóżku w pokoju hotelowym, przyglądając się butelce szampana i talerzowi truskawek pokrytych czekoladą, które znajdowały się na stole naprzeciwko okna. Wstałam i podeszłam, by poszukać bileciku z moim imieniem.
"Ciesz się pobytem i wspaniałej
sesji. Najlepszego, Ivan
i Adalynn, Magazyn "Prim".
Uśmiechnęłam się, odkładając bilecik i wbijając zęby w wielką soczystą truskawkę. Chciałabym, żeby Wyatt przyjechał ze mną, ale niestety ze względu na swoje studia nie mógł. Nie wiedziałam, co zrobię, ponieważ potrzebowałam asystenta. Musiałam zadzwonić do Adalynn i spytać, czy nie ma tu przypadkiem nikogo, kto chciałby pomóc.
Weszłam do łazienki, spojrzałam na niesamowicie głęboką wannę i uznałam, że czas na kieliszek szampana i relaksującą kąpiel z bąbelkami. Odkręciłam wodę i poszłam się rozebrać.
Nalawszy sobie szampana, weszłam do wanny i zanurzyłam się po samą szyję. Wzięłam łyk szampana i zamknęłam oczy. Nie mogłam przestać myśleć o Reigns' ie i jego zachowaniu przed moim wyjazdem. Sposób, w jaki wziął ode mnie walizkę, był nieco nieprzyjemny. Gdzieś z tyłu głowy chciałam, żeby był tutaj ze mną. W innych okolicznościach odkrywanie z nim Nowego Jorku byłoby cudowne.
Po kąpieli ubrałam się w piżamę i położyłam się do łóżka. Byłam zaskoczona, jak szybko zapadłam w sen.

ROMAN REIGNS :
Zameldowałem się w hotelu Trump o dziesiątej. Dzięki Bogu mój pokój był gotowy.
- Proszę bardzo, panie Anoa'i. Pana pokój to 2212. Poproszę boya hotelowego, żeby zaniósł pana bagaże.
- Nie, nie trzeba. Sam je wezmę. Dziękuję.
Ściągnąłem windę i wjechałem na dwudzieste drugie piętro. To było najpiękniejsze miejsce, w jakim się zatrzymałem. Rozglądałem się za Victorią, ale nie miałem żadnego planu, co jej powiem, kiedy ją zobaczę. Czułem za to, że kiedy ona mnie zobaczy, to się wkurzy. Wysłałem esemesa do Amandy z pytaniem, czy wie, w którym pokoju zatrzymała się Viki.
"Nie, czekaj chwilę, zadzwonię
do Giselle i spytam, czy ona
wie".
Po chwili nadszedł kolejny esemes.
"Ona też nie wie. Przykro mi,
Roman. "
"W porządku. Coś wymyślę. "
Wyszedłem z hotelu i przeszedłem kawałek. Znalezienie tutaj Viki będzie trudne. To jak szukanie igły w stogu siana. Po kilku godzinach i Starbucksie wyciągnąłem telefon, by sprawdzić, czy nie mam żadnych wiadomości. Idąc, wpadłem na kogoś, co nie jest takie trudne w tym mieście.
- Prze.... - zaczęliśmy oboje mówić w tym samym momencie, kiedy spojrzałem.
- Reigns, co do...
- Viki, co za zbieg okoliczności - uśmiechnąłem się z wdzięcznością.
- Co ty tutaj robisz? - wycedziła przez zaciśnięte zęby.
- Możemy pójść gdzieś, gdzie nie ma tylu ludzi, i porozmawiać?
Złapała mnie za ramię i pchnęła na bok.
- Raz jeszcze pytam, co tutaj robisz?
- Przyjechałem z tobą porozmawiać.
- Przyjechałeś za mną do Nowego Jorku, żeby porozmawiać?
- Tak, a ty, do jasnej cholery, mnie wysłuchasz.
- Nie, na pewno nie teraz. Mam coś do zrobienia.
- Cokolwiek masz do zrobienia, będę robił to z tobą. Nie powinnaś chodzić po tym mieście sama.
Spojrzała na mnie.
- To moje życie i robię z nim, co chcę. Nie jesteś moim dozorcą, doradcą, ani nikim takim i nie będziesz mi mówił, co mam robić. Za kogo ty się uważasz, Roman'ie Reigns' ie?
- Jestem zakochanym w tobie gościem, który potrzebuje, żebyś go wysłuchała. Oto, kim jestem.
Spojrzała na mnie z wyrazem smutku i złości jednocześnie, a potem odwróciła wzrok.
- Nie będę o tym rozmawiać tutaj. I nie będę o tym rozmawiać teraz.
Odwróciła się i zaczęła odchodzić. Podążyłem za nią.

VICTORIA PAMLICO :
Nie mogłam uwierzyć, że Roman jest tutaj, w Nowym Jorku. Byłam na niego strasznie wkurzona, a z drugiej strony, nie byłam, jeśli to ma jakikolwiek sens.
Weszłam do hotelu, a on za mną.
- Dlaczego mnie śledzisz? Idę do swojego pokoju, a ty nie jesteś zaproszony.
- Tak się składa, że ja też idę do swojego pokoju.
Stanęłam na środku korytarza.
- Zatrzymałeś się tutaj?
- Tak.
- Wracaj do domu, Roman - powiedziałam, wchodząc do windy.
- Nie, myślę, że zostanę trochę w Nowym Jorku.
- A co z pracą?
- Rozmawiałem o tym z Vince'em. Nie martw się.
Wcisnęłam przycisk swojego piętra i spytałam, na które on jedzie.
- To samo.
- Mieszkasz na dwudziestym drugim piętrze?
- Tak, dokładnie.
Kiedy winda się zatrzymała, wysiadłam i poszłam do swojego pokoju. Spojrzałam na Reigns' a, który zatrzymał się przy drzwiach obok moich.
- Nie, nie, nie. To nie jest twój pokój.
Uśmiechnął się, wkładając kartę i otwierając drzwi.
- To tylko przypadek, czy może coś więcej? Historia lubi się powtarzać, co?
- Cholera jasna!
- Uważaj na słowa, kochanie.
Mrugnął do mnie, po czym wszedł do swojego pokoju i zamknął drzwi.
Nie wierzę, pomyślałam wchodząc do siebie. Rzuciłam torebkę na łóżko i przeszłam się na chwilę, nim sięgnęłam po truskawkę z czekoladą, którą wrzuciłam do ust. Usiadłam na łóżku. Czemu jego przyjazd wywołał we mnie poczucie odrobiny szczęścia? Czemu nagle dobrze się poczułam, wiedząc, że jest obok? Było tak, jakbyśmy byli z powrotem w hotelu w Pensacoli. Złapałam nagle za torebkę i załomotałam w jego drzwi.
- Masz świadomość, że to spokojny hotel? - spytał.
- Nie pogrywaj ze mną w ten sposób - powiedziałam, posyłając mu złe spojrzenie i wchodząc do pokoju.
Usłyszałam, jak chichocze.
- Oto jak będzie. Potrzebuje asystenta do mojej sesji zdjęciowej, a skoro tu jesteś, to mi pomożesz. Kiedy skończymy robotę, wysłucham tego, co masz do powiedzenia, ale aż do tego czasu nie będzie żadnej rozmowy na ten temat.
- Twoje warunki, tak?
- Tak, moje warunki. Wchodzisz?
- Oczywiście,że tak.
- Okej. Teraz muszę iść do Central Parku. Idziesz?
- Jestem tuż za tobą. Mam jednak jedno pytanie. Jadłaś już?
- Mufinkę.
- Mufinka to nie posiłek. Zjedzmy zatem jakiś lunch, nim pójdziemy do Central Parku.
- Płacę za siebie.
- Stoi.
Szliśmy, aż znaleźliśmy Rumours Bar and Grill. Jak tylko weszliśmy do środka, zostaliśmy zaprowadzeni do boksu. Roman powiedział, że musi skorzystać z łazienki i zaraz wróci. Patrzyłam za nim, jak odchodzi. Nie mogłam oderwać wzroku od jego wspaniałego tyłka - tego, za którym tak strasznie tęskniłam i który okazał się obiektem nie tylko mojej obserwacji. Tymczasem przyszedł kelner przyjąć zamówienie na napoje, więc wzięłam dla Reigns' a piwo, a dla siebie margaritę.
- Jak ciebie nie było, zamówiłam ci piwo.
- Dzięki. - Sięgnął po menu. - Co zamawiasz?
- Myślę, że wrapa BLT z kurczakiem.
- Brzmi nieźle. Ja zastanawiam się nad Prime Rib French Dip.
- To też brzmi pysznie. Cholera, teraz nie wiem, co wybrać. - Zaczęła boleć mnie głowa.
Spojrzał na mnie i obdarzył mnie swoim seksownym uśmiechem.
- Czemu nie weźmiesz tego, co zamierzałaś? Ja zamówię French Dip i się podzielimy.
Zawsze tak robiliśmy. On zamawiał jedno, ja coś innego, a potem się tym dzieliliśmy. Nie wiedziałam, czy powinniśmy to robić teraz, czy nie. Sytuacja była niezręczna i nienormalna, ale, do cholery, naprawdę chciałam spróbować tego French Dip.
- Okej.
Podawszy nam napoje, kelner przyjął zamówienie. Miejsce było pełne ludzi. Typowy bar z zawieszonymi na ścianach telewizorami, wyświetlającymi różne wydarzenia sportowe. Rozglądając się po lokalu, zauważyłam, że Roman mi się przygląda.
- Czemu na mnie patrzysz?
Nagle wyciągnął do mnie rękę i powiedział.
- Cześć, jestem Roman Reigns, a ty?
Zmtużyłam oczy, odchyliłam głowę, a na moich ustach pojawił się lekki uśmiech.
Podałam mu rękę.
- Victoria Pamlico.
- Miło cię poznać, Victorio Pamlico.
Nadal trzymaliśmy się za ręce, kiedy kelner przyniósł zamówienie. Dotyk Roman'a, za którym tęskniłam, był kojący i odkryłam, że ciężko mi puścić jego rękę.

THE SHIELDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz