36 (cz.2)

220 10 0
                                    

ROMAN REIGNS :
- Vince, mam dla ciebie zwolnienie - podałem mu papierek.
- Roman, Roman... Co ty znowu, chłopie, zrobiłeś? - zapytał, patrząc na moją rękę.
- Eh, szkoda gadać.
- Czy ty w ogóle przeżyjesz tydzień bez walk? Znam cię od bardzo dawna i wiem, jakie to dla ciebie ważne.
- Jakoś dam radę. Ale nie pozbędziesz się mnie tak łatwo. Będziemy widywać się w tym budynku przez ten tydzień, gdyż nie zamierzam chociaż rezygnować z treningów.
- Dobry pomysł, chłopcze. Widzę, że ta twoja dziewczyna, Victoria, wzięła cię pod pantofel. Zmieniłeś się, odkąd z nią jesteś. Dawny Roman Reigns nie przyjąłby zwolnienia od lekarza i przyszedł by na galę. - Roześmiał się Vince.
- Widzisz, szefie, co miłość robi z facetami, takimi jak ja? Jestem wdzięczny Bogu za taką dziewczynę, jak Viki, i wiesz co? Masz rację. Odmieniła mnie, ale ta zmiana wyszła mi na dobre.
- Skoro tak uważasz. - Wstał, wyciągając w moją stronę rękę. - Nie zatrzymuję cię już dłużej. Ciesz się wolnością.
Pożegnałem się z nim i ruszyłem na trening. Ciężko będzie oglądać pojedynki kolegów z widowni lub zza kulis, i w ogóle nie brać w nich udziału, ale... zdrowie jest dla mnie najważniejsze. Muszę wyleczyć się z tej małej kontuzji.
Wszedłem na salę i od razu podążyłem do sztang. Po chwili dołączył do mnie Cena.
- Huhu... stary, a tobie co? - spytał.
- Rozciąłem sobie rękę, zmieniając filtr w kominku o metal, który zapomniałem spiłować.
- Ty zakochańcu. O czym, ty w ogóle, myślisz? - zaśmiał się. - Boli?
- Trochę boli, ale generalnie jest w porządku.
- W porównaniu z ciosami, które przyjmujesz na siebie w ringu, to jest nic. Tylko parę szwów i po sprawie. Będzie dobrze. Znikam, nie chcę ci przeszkadzać.
- W porządku, John. Dzięki.
Poćwiczyłem trochę na tyle, na ile mogłem, porozmawiałem z kilkoma przyjaciółmi i wróciłem do domu.

VICTORIA PAMLICO :
To był idealny dzień na sesję zdjęciową. Poszło lepiej, niż się spodziewałam, a to dzięki Wyattowi i jego asyście. Dzień przeleciał, nie wiadomo kiedy. Jako że była to moja pierwsza sesja zdjęciowa dla magazynu, szczyciłam się tym i cieszyłam każdą minutą. Kiedy się zwijaliśmy, Adalynn spytała, czy możemy dokończyć sesję w studiu w poniedziałek. Poumawiała modelki w zbyt wielu miejscach i musiały być teraz gdzie indziej. Powiedziałam jej, że nie ma sprawy.
- Wszystko w porządku? - spytał Wyatt, kiedy zbieraliśmy sprzęt.
- Tak. W jak najlepszym - uśmiechnęłam się.
Zapakowaliśmy sprzęt do BMW i pożegnałam się.
- Jesteś wspaniałym asystentem i chciałabym, abyś dalej ze mną pracował. Chwilowo nie mam ci zbyt dużo do zaoferowania, ale będę w kontakcie.
- Brzmi wspaniale. Świetnie się bawiłem. Wybierzmy się kiedyś na jakąś kawę, lunch czy obiad.
- Świetnie - uśmiechnęłam się, wsiadłam do BMW i pojechałam do studia, aby zostawić sprzęt, a potem do domu.

ROMAN REIGNS :
W przyszłym tygodniu Dean i Giselle wracają do domu z dzieckiem, dlatego postanowiliśmy z Seth'em przygotować dla nich pokój dziecięcy w mieszkaniu tego wariata. Dziewczyny też chciały pomóc, ale chcieliśmy zrobić to sami. Dean nie był zbyt utalentowany i nie ufaliśmy mu pod względem malowania czy składania mebli.
Było sobotnie popołudnie i zamierzaliśmy zacząć malować. Giselle jeszcze przed porodem miała wybrane wszystkie kolory i kupione farby. Nam zatem pozostało tylko pomalować ściany. Właśnie przyjechaliśmy i zaczęliśmy rozkładać folię malarską, kiedy usłyszeliśmy, że ktoś wchodzi.
- Już zaczynacie? Świetnie - powiedziała Viki.
- Kochanie, co ty tutaj robisz? Spytałem zaskoczony.
- Wybrałam trochę rzeczy dla dziecka i pomyślałam, że je podrzucę. A ponadto zamierzałam trochę tu ogarnąć. - Uśmiechnęła się.
Kiedy Viki wyszła, zadzwonił telefon Seth'a.
- Cholera, muszę iść. Praca wzywa.
- Co? Jest sobota, macie wolne.
- Wiem, przykro mi, ale znasz Vince'a. Ma mnóstwo pomysłów na sekundę. Postaram się szybko uporać i wrócić tutaj - powiedział, wychodząc.
Pokręciłem głową, nalewając nieco farby do pojemnika. Viki weszła do pokoju.
- Dokąd poszedł Seth?
- Do pracy. Vince chyba oszalał.
Zaśmialiśmy się.
Zacząłem nakładać farbę na ścianę, a Viki mi się przyglądała.
- Czy coś nie tak?
- Póki Seth nie wróci, mogę ci pomóc malować, jeśli chcesz.
- Nie, skarbie, poradzę sobie.
- Umiem malować, to nie jest nic trudnego.
- Wiem, że to proste i wierzę, że umiesz, ale naprawdę dam sobie radę.
- Twoja odmowa świadczy, że uważasz, że nie umiem malować.
- A skąd to wzięłaś? Ja nic takiego nie mówiłem.
- Dobrze, w takim razie pomogę.
Westchnąłem.
- Tam leży drugi wałek. Przynajmniej mam taką nadzieję.

VICTORIA PAMLICO :
Pokój wypełniła cisza. Jedyne dźwięki, jakie było słychać, to plaskanie farby na ścianie.
- Dasz radę malować z tą ręką? - Spytałam.
- Kochanie, nie martw się o mnie. Dam radę.
Roman odłożył wałek i włączył radio. Skończyła się właśnie jedna piosenka i zaczęto grać Ay Amor - Renny Ft. Joey Montana. Mmm, kochany Samoańczyk wiedział, że uwielbiam Joey'ego. Zaczęłam sobie ją nucić pod nosem.
Reigns przyglądał mi się przez chwilę.
- Jestem głodny. A ty?
- Trochę.
- Co ty na to, żeby zamówić pizzę i zrobić sobie małą przerwę? Pierwsza warstwa musi trochę wyschnąć, nim położymy następną.
Kiedy Reigns zamawiał pizzę, ja dostałam esemesa od Seth'a.
   "Czy Roman jest wkurzony, że
    mnie tam nie ma?"
   "Nie, ja mu pomagam
    malować."
   "Och, dziękuję bardzo. Niestety
    nie dam rady tak szybko się
    wyrwać."
   "W porządku. Dajemy sobie
    radę."
- Pizza będzie za jakieś dwadzieścia minut - oznajmił Roman.
Poszłam do kuchni i zmyłam plamy po farbie, które zdobiły całe moje dłonie. Wyjęłam dwa talerze i rozłożyłam je na stole. Reigns wszedł do kuchni i skierował się prosto do lodówki.
- Piwa? - Spytał, otwierając butelkę.
- Jasne. - Podeszłam do niego i wzięłam jedną.
Roman usiadł przy stole, a ja sięgnęłam po torby, które zostawiłam na blacie.
- Co kupiłaś?
- Kilka rzeczy dla dziecka. Ręczniki, przybory do mycia, śliniaki, chusteczki. Takie tam zwykłe rzeczy dla dzieci.
- Wciąż nie mogę uwierzyć, że oni mają dziecko.
Pokręciłam głową, siadając naprzeciwko niego.
- Wiem, mam ogromną nadzieję, że uda im się wytrzymać razem wystarczająco długo dla tej dziewczynki.
Reigns odrzucił głowę, śmiejąc się.
- Myślałem o tym samym.
Uśmiechnęłam się, unosząc brew i biorąc butelkę. Kilka minut później rozległo się pukanie do drzwi. Sięgnęłam po portfel i wręczyłam pieniądze Roman'owi.
- Nie, kochanie. Ja zapłacę.
- Skoro tak... - schowałam go z powrotem.
Usiedliśmy i każdy wziął kilka kawałków.
Po konsumpcji, zabraliśmy się za dalsze malowanie.

ROMAN REIGNS :
Następnego ranka wróciłem do domu Dean'a i Giselle i pomogłem mu złożyć kołyskę. Kiedy dotarłem, siedział na środku pokoju dziecka, klnąc, wśród porozrzucanych w całym pokoju części.
- W samą porę. Masz jakiś pomysł, jak to cholerstwo poskładać?
Zachchotałem.
- Nie jest to takie trudne. Odsuń się i podaj mi instrukcję.
- Jak tam Viki?
- Czemu pytasz?
- Seth powiedział, że była tu wczoraj i pomogła ci malować. A tak przy okazji, dzięki bardzo za to.
- Wszystko poszło dobrze. Viki też się cieszyła, że może pomóc, włożyć jakiś wkład w powstanie tego pokoju.
Godzinę później kołyska była gotowa i stała na swoim miejscu. Pomogłem Dean'owi sprzątnąć i pojechałem na trening.

THE SHIELDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz