Dzień drugi - 09.03 moje urodziny

390 77 47
                                    

Dzisiaj są moje urodziny! Cały dzień będę świętować je z Hobim. Wracając do rzeczy to ostatnio coraz dłużej śpi. Serio. Przy pierwszym nocowaniu wstał pierwszy i zanim się obudziłem to już wszystko było gotowe a on siedział obok i patrzył się na mnie. Przez jego uśmiech cały mój dzień był wspaniały. Serio ksywka Promyczek pasuje do niego idealnie. Lecz dzisiaj to ja zdążyłem wcześniej wstać, przygotować ciasteczka... Nawet zdążyłem poprosić wujka Tae żeby przyniósł mi świeczki i picie. Hobi cały czas spał... Trochę to było dziwne no ale obudził się. Na początku nie wiedział co się dzieje. Gdy zorientował się że dzisiaj są moje urodziny, od razu uśmiechnął się do mnie. W ten piękny, serduszkowy sposób. Też bym tak chciał ale ten dar jest przeznaczony specjalnie dla Hobiego.

- Hej! Fajnie że wstałeś Hope. Mamy cały dzień na świętowanie. Zacznijmy od... Zdmuchnięcia świeczek! Poczekaj chwileczkę, zawołam wujka! - i pobiegłem po doktora Tae. Ten od razu przyszedł i pomógł mi zapalić świeczki. Było ich aż 9. To niesamowite jakim cudem zmieściły się na tym ciastku!

- Wszystkiego najlepszego! - powiedział wujek Tae. Powiem wam że on też ma cudowny uśmiech... Podobny do tego, jaki miała moja mama. Taki kwadratowy!

- Wszystkiego najlepszego! - powiedział Hobi. Było coś dziwnego w jego głosie. Nie był już taki wesoły i pełen życia... Był cichy i bardzo spokojny. Lecz na jego twarzy cały czas gościł uśmiech. Iskierki w jego oczach już trochę przygasły...

- Dzięki! Okey, pomyślę teraz życzenie... Tak naprawdę to mam dwa. Pierwsze i najważniejsze - chcę żeby Hobi wyzdrowiał i znowu był pełen życia! A drugie - to chcę radio do mojego pokoju. Żeby nie było już tak cicho... To tyle! - powiedziałem i zdmuchnąłem świeczki.

Nie wiem czemu ale w tym momencie dwie najważniejsze osoby w moim życiu miały łzy w oczach. Hobiemu spłynęło kilka łez po policzkach. Najgorsze było to że od jakiegoś czasu nie mógł się podnieść. Skinął do mnie ręką żebym podszedł. Zrobiłem to, a gdy byłem już przy nim, z całej siły, z całej, którą posiadał przytulił mnie. Czułem jak kilka jego łez pomoczyło mi koszulkę. Wujek Tae siedział w tym czasie i też przetarł oczy . Uśmiechnął się, pomachał mi i powiedział że musi już iść bo ma pacjentów...

Zostałem z Hobim. Jedyne co mógł zrobić to uśmiechnąć się do mnie. Szczerze powiem wam jedno - żaden prezent i wszystkie bogactwa na świecie nie mogły się równać z jego uśmiechem. To najlepszy prezent na świecie.

Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę. Hobi to mój najlepszy przyjaciel dla którego zrobiłbym wszystko. Myślę że on też.

Przez chwilę nie mówiliśmy nic. Patrzyliśmy sobie w oczy. Nawet słuchanie ciszy, głuchej ciszy, nie jest takie okropne gdy robisz to ze swoim najlepszym przyjacielem, niż jak słuchasz jej samemu.

Zrobiło się późno więc wróciłem do siebie. Pytałem się Hobiego chyba ze sto razy czy mogę iść. Zgodził się. Szczerze to szkoda było mi zostawiać go tam samego. Mam nadzieję że nic mu się nie stanie...

A wracając do mnie, to w moim pokoju jest kolejny Słonecznik, chyba najpiękniejszy ze wszystkich !

Tak właśnie upłynęły moje urodziny. Było naprawdę świetnie! Teraz pójdę już spać. Mam nadzieję że przyśniął mi się moje urodziny.

Do zobaczenia! Pa pa!

 The Way Of Sunflowers || jhs~mygOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz