Bezkres

240 51 70
                                    

Ciemność i cisza przylegały do niego ze wszystkich stron. Czuł się jakby tonął, jakby był głęboko pod wodą. Gdy poruszał rękami jakaś siła stawiała mu opór. Odwrócił się. Za swoimi placami już nic nie miał. Tak jakby ktoś zamknął mu przed oczami kolejny rozdział w życiu. Już go nie będzie. Już nigdy nie założy rodziny, nie pokłóci się po raz pierwszy ze swoim dorastającym dzieckiem, nie zobaczy jak wychodzi za mąż i jak przyprowadza mu wnuki...

Sprawdził ręką przestrzeń z drugiej strony. Również pustka. Nic a nic nie zmieniona, nie było jej więcej ani mniej. Po prostu była. Ze wszystkich stron otaczała go ciemność. A może to jednak nie bezkres toni a jakaś niezmierzona powierzchnia kosmosu?

W jego gardle, tak jakby słupeł skutecznie uniemożliwiał zaczerpnięcie powietrza. Serce, które  jak jakiś niespokojny ptak próbujący wydostać się z klatki obijało się o jego żebra ustało. Przenośny ptak poddał się i przestał się szarpać. Zrozumiał że nie będzie wolny. Już nie będzie próbować. Poczeka, aż na niego też przyjdzie czas...

Próżnia. To chyba idealne określenie na to, co właśnie go otaczało.

Cisza. Bezkresna jak ocean, jak kosmos cisza. Nie zmącona niczyim oddechem, żadnym szmerem. Prawdziwa cisza. Nie jakaś zmyślona, słyszana powszechnie przez zwykłych ludzi. W realistycznym świecie takie określenie tak na prawdę nie istniało. W uszach zawsze coś szumi albo piszczy. Tu natomiast jest inaczej. Nie ma nic.

Wreszcie spojrzał w górę. Coś na wzór tafli wody zakłócało wszystko co znajdowało się ponad nią i nad nią. Delikatne światło gdzieś na górze rzucało jasne, niewyraźne smugi pod taflę bezkresu.

Przestał się ruszać i uspokoił się. Zamknął oczy a tajemnicza siła pomogła mu wydostać się z tego dziwnego i strasznego miejsca. Jeszcze chwila, chociaż w jego umyśle czas nie istniał. Nie było czegoś takiego jak pięć sekund lub minuta. W tej pustce wszystko było takie samo, tak jakby zatrzymane. Jeszcze kilka metrów a odetchnie, a zaczerpnie powietrza, a ujrzy świat po drugiej stronie...

I nagle coś w niego uderzyło. Wszystkie bodźce wróciły. Usłyszał dźwięki. Gwałtownie nabrał powietrza do płuc. Tak, to to wspaniałe uczucie, jakie czuje osoba, która po długim przebywaniu pod wodą w końcu wypłynie i zacznie oddychać. Otworzył oczy. Widział gwiazdy, w tej ciemności doskonale widoczne. Nie widział brzegu, ale był  spokojny, bezpieczny. Znowu przymknął powieki, a gdy je otworzył znajdował się w całkowicie innym miejscu.

Bez wody i gwiazd.

Nie takim bezkresnym.

Nie takim cichym.

Nie takim spokojnym.

Znalazł się w domu...

.
.
.
.
.
.
.
.

a/n
Nie wiem czy ten rozdział mi się udał. Miałam trochę inny pomysł ale cóż tak wyszło...

Przepraszam że tak rzadko wrzucam rozdziały. Nie bijcie;;;

Jak myślicie o kim była tu mowa?

Wgl to może być ten fik bo już nie wiem

Poza tym to zbliżam się z tym do końca więc❤

Polecam posłuchać sobie podczas czytania SISTAR Lonley lub coś innego xd

Pa moje Słoneczniki 🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻❤❤

 The Way Of Sunflowers || jhs~mygOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz