"Chłopiec spotyka..."

305 54 34
                                    

Nawet nie wiem, która jest godzina. Jedyne co wiem, to to, że wujek Tae już skończył swoją pracę. Oznacza to, że jestem sam.

Dał mi Słonecznik, jest bardzo ładny. Zdjęcie nadal stoi przy mojej głowie. Cały czas jest zakurzone, bo pielęgniarki się nie zmieniły. Tak poza tym to mam już ogromny bukiet z wiadomo jakich kwiatów.

Jest ciemno, tylko latarnie oświetlają mój pokój. Zasłony powieszone w moim oknie rzucają na ścianie przeróżne wzory. Radio, które dostałem na urodziny w kółko gra jedną melodię.

Maszyna podpięta do mojego ciała wystukuje mój puls do rytmu. Wspominałem wam już kiedyś o ścianach w moim pokoju, prawda?

Przez kilka dni czekałem na to Niebo na suficie, białe ściany mi zbrzydły, lecz wszystko ma swój urok. Teraz każda z tych ścian jest idealna do przedstawienia mojej historii. Każda z nich jest wyjątkowym płótnem, zawierającym wspaniałe wspomnienia. Jedna, przedstawia chwilę, gdy poznałem Hobiego, druga natomiast zawiera ostatni jego oddech. Jedna przedstawia historię przyjaźni i miłości, historię tego, jak przyjaciel może odejść, lecz nie zniknąć z dnia na dzień. Ostatnia z nich przedstawia chłopca spotykającego śmierć.

Chłopiec bardzo się bał, umierał w samotności, lecz był też spokojny. Powiedzieli mu, że odejście nie boli. Że jest dziwnym uczuciem. I chłopiec leżał i wspominał. Słuchał rytmu swojego serduszka, tęsknił i nadal kochał. Zamykał oczy i znów je otwierał by obejrzeć swój pokój. Pomału, każdy najmniejszy szczegół. I tak jego wzrok utknął na drzwiach. Przypominała mu się każda osoba wchodząca i wychodząca.

Doktor, którego traktował jak wujka z kwadratowym uśmiechem i okropnie dobrym sercem oraz chłopczyka, którego traktował jak całą rodzinę, najlepszego przyjaciela z uśmiechem w kształcie serca z najlepszym charakterem na świecie. To właśnie przedstawiały dla normalnego człowieka zwykłe drzwi, lecz dla tego chłopca były one niezwykłe.

Teraz spojrzał na szafę. Stały na niej kwiaty. Piękne kwiaty zwane Słonecznikami. Było ich dziesięć. Dla zwykłego człowieka po prostu bukiet, lecz dla chłopca był to bukiet wspomnień. Każdy kwiat ciągnął za sobą inną historię. Wyjątkową i wspaniałą na swój sposób.

Okno - tam utknął teraz wzrok chłopca. Drzewa zaczynały kwitnąć, lecz w świetle księżyca postrzegał je niezwykle tajemniczo i pięknie. Spokój panujący na ulicach wymieszany z małym ruchem odzwierciedlał teraz serce chłopca.
Spokojnie bijące ledwo się poruszające.

I najważniejsze - zdjęcie przedstawiające dwie sylwetki. W tym momencie w chłopca uderzyła fala wspomnień. Wziął je do rączki i przytulił do ledwo bijącego serduszka. Łzy smutku i niepokoju wymieszały się ze łzami radości. Na twarzy istotki zaistniał uśmiech. Kilka słonych kropel spłynęło po policzkach dziecka mocząc na końcu swej drogi śnieżnobiałą poszewkę. Postacie na zdjęciu były szczęśliwe. Jeden moment uchwycony aparatem przedstawiający najlepszy moment w życiu chłopca. Urodziny spędzone z najlepszym przyjacielem. Odstawił je na półkę i spojrzał na nie z całą miłością. Cały niepokój zniknął. Teraz był spokojny i gotowy do następnego etapu.

Zasłony w oknie delikatnie się poruszyły zakłócając tym samym stojące powietrze w sali. Za chwilę wszystko zniknie sprzed jego oczu. Nastąpi ostatni oddech, ostatnia łza spłynie po policzku chłopca i wypowie w myślach ostatnie zdanie...

Nareszcie się spotkamy. Jestem gotów. - po czym zamknie oczy na wieki. Powietrze beznamyślnie wyleci z klatki piersiowej a krew zacznie pomału zatrzymywać swoje krążenie.

Słoneczniki zrzucą swoje płatki i liście, a ciało chłopca będzie leżało spokojnie muskane chłodnym marcowym powietrzem.

Poczułby zapach kwitnącej wiśni i spojrzałby w kierunku okna by podziwiać spokojnie kołyszące się na wietrze płatki kwiatów unoszące się w kierunku nieba.

I tak właśnie tymi płatkami była dusza chłopca.

Drzewo było jego życiem.

Ściana była jego umysłem.

A chłopcem był mały Yoongi...

 The Way Of Sunflowers || jhs~mygOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz