- Boję się...- Czego?
- A co, jeżeli to wszystko jest tylko snem? - zamilkł, zmartwionym i pustym wzrokiem patrząc przed siebie.
- W takim razie, jesteś moim najpiękniejszym snem, Hobi - uśmiechnąłem się i podszedłem do niego od tyłu. Pulchnymi łapkami delikatnie objąłem go w pasie, a brodę oparłem o jego ramię. Zamknąłem oczy i znów wsłuchałem się w śpiew przyrody.
- Yoongi, śnijmy razem jak najdłużej...a gdy się obudzimy, znajdźmy siebie tuż obok, ok? - poczułem, jak swoje małe łapki zaciska na moich dłoniach umieszczonych w jego pasie, a sam głośno wypuszcza powietrze.
- W porządku, słońce - szepnąłem cicho, tak jakbym chciał, by słowa dotarły tylko do Hoseoka. Jakby nasza obietnica, była naszą największą tajemnicą.
- Dziękuję - odwrócił się twarzą w moją stronę, wtulając się we mnie tak, że jego podbródek znajdował się na moim barku. Hoseok był taki ciepły, mógłbym spędzić wieczność w jego wygodnych ramionach.
Nic nie mówiliśmy, po prostu oddychaliśmy obok siebie. Tyle wystarczyło, bym wszystko zrozumiał. By nasze zabłąkane dusze, uspokajały się nawzajem. Bym w końcu zrozumiał wszystko, co Hoseok chciał mi powiedzieć. Nasz wspólny oddech, to samo bicie serca i jedno wspólne uczucie. Miłość. Poczułem jak młodszy mocniej zaciska dłonie na mojej koszulce. Jak mocniej wtula się w moje mniejsze ciało i jak pierwsze, słone krople moczą moje ubranie.
- Dlaczego płaczesz? - zacząłem go delikatnie głaskać po plecach. Gdy przesuwałem dłoń w górę, Hoseok krztusił się powietrzem, łapczywie łapiąc oddech i jąkając się, by wypowiedzieć choć jedno słowo. Sunąłem dłoń powoli w dół, a chłopak wypuszczał z siebie powietrze z głośnym westchnięciem.
- Y-yoongi... J-ja - nie był w stanie nic powiedzieć. Przytuliłem go mocniej.
- Shhh skarbie, jestem tutaj - mówiłem bardzo cicho i spokojnie.
- Ja nie chcę się budzić! - wyrzucił z siebie szybko, wybuchając płaczem i przytulając się do mnie mocniej.
- Nawet gdy to zrobisz, będę przy tobie.
Wielkie, zapłakane oczy spojrzały na mnie. Tysiące gwiazd tonęło, gdy słone łzy zalewały czerwone policzki. Noc umierała, lecz mimo tego mroku jednej gwiazdce udało się uciec. Właśnie ona zapaliła na chwilkę malutki uśmiech na pięknej, karmelowej twarzy.
- O-obiecujesz? - wydukał.
- Oczywiście, że tak.
- Na... Na paluszek?
- Na paluszek słońce - usmiechnąłem się i wyciągnąłem lekko drżącą dłoń w jego kierunku. Nieco większa, karmelowa łapka skrzyżowała się razem z moją, na wieki potwierdzając przysięgę.
Gdy nasze palce się rozłączyły, złociste uśmiechy zawitały na naszych twarzach. Po raz kolejny miałem powód, by zrobić to szczerze.
Poczułem jak Hoseok odbiega kawałek dalej, pozostawiając po sobie niezwykłą pustkę. Zimno, smutek, niepokój.- Yooooongiiii - krzyknął dawny chłopak, który teraz radośnie zbiegał z niewysokiej górki. Jego głos śmiesznie brzmiał, gdy w zawrotnym tempie wręcz staczał się z pagórka, krzycząc radośnie moje imię. Całe zło właśnie prysło. Ten dzieciak był naprawdę niesamowity, że jednym uśmiechem potrafił zgasić całą noc.
- Teraz ty! Teraz ty! - krzyczał, podskakując i wygłupiając się. Pokazał mi język i pomachał rękami tuż przy uszach. Cicho westchnąłem, patrząc na niego z politowaniem.
CZYTASZ
The Way Of Sunflowers || jhs~myg
FanfictionO tym, jak ciężka choroba może połączyć ludzi na zawsze. "...Hej jestem Hoseok... Ale mów mi Hobi!- powiedział i wyciągnął do mnie rękę ciągle się uśmiechając. -H-hej... Jestem Yoongi... - powiedziałem nieśmiało i podałem mu swoją rękę..."