Przez tłum uczniów przedzierał się wysoki chłopak o jasnych, brązowych włosach. Okulary cały czas zsuwały mu się z nosa, przez co młody Kim nie mógł iść bez poprawiania ich co chwilę. Zmierzał w kierunku sali od biologii na powtórkę sprawdzianu, który zawalił. Aby dostać się na swoje wymarzone studia chłopak uczył się wszystkiego, oprócz kluczowego przedmiotu, bo po co. W każdym razie młodzieniec dotarł do dużych, drewnianych drzwi na końcu korytarza, nacisnął klamkę i wpadł do środka potykając się o własne nogi.A w środku, na wygodnym fotelu siedziała starsza kobieta i popijała herbatę. Zlustrowała chłopaka chłodnym, krytycznym wzrokiem i odłożyła kubek.
- A kogo my tu mamy? - zapytała gardząco i spojrzała już dorosłemu mężczyźnie w oczy. - Pan Kim Taehyung, niedoszły student medycyny, tak? Co... Nie przyjęli cię na studia i przyszedłeś tu poprawiać maturę? - lekceważącym tonem głosu przebiła się przez wszystkie warstwy emocjonalne chłopaka i trafiła w czuły punkt. No tak, jedyne o czym marzył to to, by przyjęto go na najlepszą uczelnię w całym Daegu. Jednakże los nigdy nie był po jego stronie, więc nie udało mu się za pierwszym razem.
- Dokładnie, pani profesor. Umawialiśmy się dzisiaj na poprawę - spróbował się uśmiechnąć, by się rozluźnić, ale coś mu nie wyszło, więc po prostu zajął miejsce w ławce i patrzył na ścianę. Dostał test i zaczął go uzupełniać przy akompaniamencie ptaków, które siedziały na drzewie i cichutko śpiewały, by chociaż trochę pomóc biednemu człowiekowi.
~~~
- Taehyung! Dostałeś się! Dostałeś, dostałeś, dostałeś! - zaczął wydzierać się z końca korytarza dobrze zbudowany, młodszy od Kima chłopak, który z wyglądu czasami przypominał królika. Jungkook, bo właśnie tak nazywał się ów mężczyzna, doskoczył do niego i zaczął mu gratulować.
Tae na początku nie mógł uwierzyć w to, co się stało. A jednak zdał, dostał się na wymarzone studia. A jednak, pomimo zwątpienia rodziców ma szansę zostać lekarzem. Mimo awantur w domu i zawiści niektórych znajomych zdał i będzie najlepszy. Będzie ratował innym życie. Będzie pomagał i będzie szczęśliwy. Jeszcze wymyśli sposób, żeby zwrócić na siebie uwagę Dasom, którą pokochał. Twierdził nawet, że połączyła ich niewidzialna czerwona nitka i nikt nie ma nic do gadania, bo ona kiedyś na pewno będzie jego żoną.
Kilka chwil później do uradowanych młodzieńców podeszła ów kobieta. Uśmiechnęła się przyjaźnie do Taehyunga, a on zaczął przeżywać jeszcze bardziej. Fakt, byli najlepszymi przyjaciółmi od bardzo dawna. Później dołączył się do nich Jungkook, a Tae nic innego nie było potrzebne do szczęścia.
Przenieśli go razem z Dasom na uczelnię w Seulu, ponieważ w tej w Daegu nie było już miejsca. Niestety, nadszedł czas pożegnań. Jungkook pozostał sam w mieście, a w życiu pozostałej dwójki rozpoczął się nowy rozdział. Oczywiście utrzymywali stałe kontakty, przy każdej możliwej okazji spotykali się jak za dawnych lat na kawie, rozmawiali i śmiali się.
Mijały dni, które zamieniały się w tygodnie, a one z kolei w miesiące i lata. Dziewczyna została narzeczoną chłopaka, a on od razu pochwalił się swojemu najlepszemu przyjacielowi z młodszych lat, który bardzo się ucieszył. Prawdziwa przyjaźń przetrwa nawet najgorsze chwile i pozostanie na wieki. Właśnie takie uczucie łączyło obydwóch mężczyzn. Pomimo tego, że już nie widzieli się codziennie, nie rzucali się przedmiotami na lekcjach i nie przesiadywali u siebie całych nocy byli dla siebie i każdy z nich mógł na sobie nawzajem polegać.
Kilka dni później Kim Taehyung ukończył studia z najlepszym wynikiem z całej uczelni. Razem ze swoją narzeczoną pojechali nad morze. Spacerowali wieczorem po plaży i przysięgali sobie miłość do końca świata i jeszcze dłużej. Lecz żadne z nich nie spodziewało się wtedy, że nigdy tak może nie być.
CZYTASZ
The Way Of Sunflowers || jhs~myg
FanfictionO tym, jak ciężka choroba może połączyć ludzi na zawsze. "...Hej jestem Hoseok... Ale mów mi Hobi!- powiedział i wyciągnął do mnie rękę ciągle się uśmiechając. -H-hej... Jestem Yoongi... - powiedziałem nieśmiało i podałem mu swoją rękę..."