Rozdział 4

2.9K 193 12
                                    

„Przyjaźń jest najpiękniejszym ze wszystkich prezentów, jakimi możemy zostać obdarowani aby szczęśliwie ukształtować swoje życie."

~ Epikur

Wczoraj wróciłyśmy takie zmęczone, że natychmiastowo położyłyśmy się do łózka, aby zasnąć. Szkoda, że świat funkcjonuje w taki sposób, że trzeba wstawać do szkoły. Mimo, że lubiłam się uczyć, czasami nie miałam ochoty do niej iść, ale nie przez wzgląd na lekcje, a raczej na ludzi, którzy mnie otaczali.

Miałam takie dni, że nawet najmniejszy żarcik mógł spowodować, że mój humor został zepsuty na cały dzień.

Idąc korytarzem i lokalizując swoją szafkę, zauważyłam Luke'a razem z Sophie.

Matko kochana, jak to zabolało.

Przyspieszyłam więc kroku. Powinnam się przejmować tym, że nie mam gdzie mieszkać, znaczy teoretycznie tak, ale... Ta sytuacja była koszmarna, a ja zaprzątałam sobie głowę chłopakiem. W dodatku nieczystym.

Jak moje myśli, kiedy widzę choć skrawek jego klaty.

Niechcący (wcale nie oglądałam się za siebie, aby uchwycić moment, w którym ta dwójka się rozchodzi ) wpadłam na Raven.

- Woow! Uważaj, bo się połamiesz. - zaśmiała się.

- Jestem na ciebie oficjalnie obrażona. - rano mnie wystawiła. Poszła sobie do szkoły z Colinem.

- Nadal...? - zrobiła minę szczeniaczka. - Przepraszam no, ale... To jest takie mega, mega zakochanie, że ahh... - rozmarzyła się zamykając oczy. - Widziałam wczoraj, że rozmawiasz z Lucasem. Pytał, czemu nie pływasz?

- Tak. Mówię ci, masakra. - pokręciłam głową.

- Co mu powiedziałaś?

- Uhm... No, że wstydzę się swojego ciała.

- Chciałaś mu wcisnąć, że masz kompleksy?! Myślisz, że się nabrał? - zapytała prychając. - Mowy nie ma, dziewczyno. - pokiwała palcem.

- Co miałam zrobić? - przestąpiłam z nogi na nogę.

- No w sumie... Masz racje, ciężko wytłumaczyć te blizny.

- Jakie blizny? - odwróciłam się na pięcie, a przede mną stał wcześniej wspomniany chłopak.

- Mama cię nie nauczyła, że się nie podsłuchuje? - zapytała Raven wyraźnie zdenerwowana. Ja za to byłam przerażona.

- Jakie blizny? - patrzył na mnie.

- Idźże stąd.

- Raven, zostaw nas. - rozkazał jej, a ona zdumiona rzeczywiście tak zrobiła. - Wyjaśnisz mi?

- Nie chcę o tym rozmawiać. - jęknęłam.

- Ostatnio o niczym nie chcesz rozmawiać. - poprawił ramię plecaka. - Jesteśmy przyjaciółmi, naprawdę możesz mi powiedzieć. - rozejrzałam się niepewnie.

- Mam blizny. Na plecach, dlatego nie chciałam pływać. Są bardzo widoczne. - założyłam ręce na krzyż.

- Dobre, dobre. A tak na serio?

- Mówię poważnie.

- Nie wierzę ci. - przewiercił mnie wzrokiem na wylot. - Niemożliwe. - kpił. - Gdybyś je miała, nie wystąpiłabyś w konkursie piękności.

- Lucas, serio? Istnieją różne sposoby na maskowanie blizn.

- Ta, jasne. - uśmiechnął się złośliwie.

Twój dotykOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz