„Przyjaźń jest najpiękniejszym ze wszystkich prezentów, jakimi możemy zostać obdarowani aby szczęśliwie ukształtować swoje życie."
~ Epikur
Wczoraj wróciłyśmy takie zmęczone, że natychmiastowo położyłyśmy się do łózka, aby zasnąć. Szkoda, że świat funkcjonuje w taki sposób, że trzeba wstawać do szkoły. Mimo, że lubiłam się uczyć, czasami nie miałam ochoty do niej iść, ale nie przez wzgląd na lekcje, a raczej na ludzi, którzy mnie otaczali.
Miałam takie dni, że nawet najmniejszy żarcik mógł spowodować, że mój humor został zepsuty na cały dzień.
Idąc korytarzem i lokalizując swoją szafkę, zauważyłam Luke'a razem z Sophie.
Matko kochana, jak to zabolało.
Przyspieszyłam więc kroku. Powinnam się przejmować tym, że nie mam gdzie mieszkać, znaczy teoretycznie tak, ale... Ta sytuacja była koszmarna, a ja zaprzątałam sobie głowę chłopakiem. W dodatku nieczystym.
Jak moje myśli, kiedy widzę choć skrawek jego klaty.
Niechcący (wcale nie oglądałam się za siebie, aby uchwycić moment, w którym ta dwójka się rozchodzi ) wpadłam na Raven.
- Woow! Uważaj, bo się połamiesz. - zaśmiała się.
- Jestem na ciebie oficjalnie obrażona. - rano mnie wystawiła. Poszła sobie do szkoły z Colinem.
- Nadal...? - zrobiła minę szczeniaczka. - Przepraszam no, ale... To jest takie mega, mega zakochanie, że ahh... - rozmarzyła się zamykając oczy. - Widziałam wczoraj, że rozmawiasz z Lucasem. Pytał, czemu nie pływasz?
- Tak. Mówię ci, masakra. - pokręciłam głową.
- Co mu powiedziałaś?
- Uhm... No, że wstydzę się swojego ciała.
- Chciałaś mu wcisnąć, że masz kompleksy?! Myślisz, że się nabrał? - zapytała prychając. - Mowy nie ma, dziewczyno. - pokiwała palcem.
- Co miałam zrobić? - przestąpiłam z nogi na nogę.
- No w sumie... Masz racje, ciężko wytłumaczyć te blizny.
- Jakie blizny? - odwróciłam się na pięcie, a przede mną stał wcześniej wspomniany chłopak.
- Mama cię nie nauczyła, że się nie podsłuchuje? - zapytała Raven wyraźnie zdenerwowana. Ja za to byłam przerażona.
- Jakie blizny? - patrzył na mnie.
- Idźże stąd.
- Raven, zostaw nas. - rozkazał jej, a ona zdumiona rzeczywiście tak zrobiła. - Wyjaśnisz mi?
- Nie chcę o tym rozmawiać. - jęknęłam.
- Ostatnio o niczym nie chcesz rozmawiać. - poprawił ramię plecaka. - Jesteśmy przyjaciółmi, naprawdę możesz mi powiedzieć. - rozejrzałam się niepewnie.
- Mam blizny. Na plecach, dlatego nie chciałam pływać. Są bardzo widoczne. - założyłam ręce na krzyż.
- Dobre, dobre. A tak na serio?
- Mówię poważnie.
- Nie wierzę ci. - przewiercił mnie wzrokiem na wylot. - Niemożliwe. - kpił. - Gdybyś je miała, nie wystąpiłabyś w konkursie piękności.
- Lucas, serio? Istnieją różne sposoby na maskowanie blizn.
- Ta, jasne. - uśmiechnął się złośliwie.
CZYTASZ
Twój dotyk
RomanceLily była Aniołem, który upadł w jego ramiona. I wbrew temu, w co wierzyła, nie żałowała. *Jest to kontynuacja poprzedniej części ,,Jedna noc"*