„Drobnostek nie należy lekceważyć, bo są one podstawą doskonałości, a doskonałość nie jest drobnostką"
~ Michał Anioł— Skoro globalne ocieplenie nie jest dla ciebie problemem Dancan, chętnie zrobisz referat na ten temat, wyjaśniając dlaczego tak uważasz. — Watson posłała chłopakowi złośliwy uśmiech.
Mówiłam już, że nienawidzę babki z geografii? Nie? W takim razie nienawidzę.
Ta lekcja była tak nudna, że aż bolało. Globalne ocieplenie przerabialiśmy w kółko i w kółko tak, jakby do nikogo nie docierały fakty o nim. Rzuciłam okiem na zegarek. Lekcja miała się skończyć za sześć minut. Cóż za szatańska cyfra.
— Nudzi mi się. — jęknęła Erica, przewracają oczami i bawiąc się gumą do żucia, owijając ją wokół palca.
— Może więc użyj mózgu, to naprawdę ciekawe zajęcie. — prychnęła Charlotte, a ja spiorunowałam ją wzrokiem. Owszem, Erica to osoba, której nie da się nie obrażać, ale bez przesady.
— Co byście chcieli na zadanie domowe? — zapytała Watson. — Tak, zgadzam się. — powiedziała nie czekając na nasze prośby. — Opiszcie mi proszę jak można zapobiegać globalnemu ociepleniu. Dziękuję, to wszystko na dziś. — zamknęła swój zeszyt i poprawiła okulary, po czym usiadła za biurkiem. W ciszy czekaliśmy na dzwonek, który wreszcie rozbrzmiał w naszych uszach. Zebrałam szybko rzeczy i wyszłam z sali, aby poczekać na korytarzy na dziewczyny.
— To nie fair, że chłopcy zostali zwolnieni, bo mają jakiś mecz. — rzuciła z pretensją Raven.
— Właśnie tam idziemy! — zawołała entuzjastycznie Charlotte. Brunetka westchnęła i wzruszyła ramionami, a potem w mgnieniu oka znalazłyśmy się na trybunach.
* * *
— Jedzie, jedzie, jedzie... BRAMKA! — krzyknęła Erica, patrząc na George'a. — Czy on nie jest wspaniały? I taki utalentowany! — rozmarzyła się.
— Colin trafił już sześć. — Sophie spojrzała na koleżankę z irytacją.
— Nieważne. Liczy się tylko George. — palcami ułożyła prostokątny obiektyw i nim goobjęła. Ja oczywiście patrzyłam na tę niezdarę, którą był Luke. Za każdym razem, kiedy coś mu się udało, patrzył w naszą stronę i pokazywał jakiś gest do Raven, a ona wystawiała mu wtedy środkowy palec. Do tej pory nie mam pojęcia, o co w tym chodzi.
— Widać nasza szkoła ma dobrą passę. Brawa dla chłopaków! — powiedział komentator, kiedy okazało się, że wygraliśmy. Ucieszyłam się i razem z innymi wstałam, aby zaklaskać. Owacje na stojąco muszą być.
— Uuu! — wydała z siebie odgłos Charlotte, patrząc w wyświetlacz telefonu. Spojrzałyśmy na nią pytająco. — Impreza z okazji wygranej.
— Znowu? — to brzmiało, jakbym była zrozpaczona. W sumie byłam.
— Zbliża się koniec roku, teraz imprezy będą co chwilę.
— No dobra, ale żeby tak jedna po drugiej? Ludzie! — gestykulowałam rękami. — Zostaję w domu, nie nadaję się do waszego towarzystwa.
— Widziałyście jak ich zniszczyliśmy? — zapytał Colin, ściągając kask. Nawet nie zauważyłam, kiedy się przy nas znalazł.
— Tak, jeeej, gratulację. Możemy iść? — burknęła Raven.
— Myszko. — zaczął, ale przerwała mu dłonią.
— Nie mów tak do mnie.
— Dobrze. Więc kochanie, ja muszę jeździć z tobą na sesję, a ty bądź w zamian ze mną na meczach. Związek polega na wzajemnym poświeceniu. — dotknął jej nosa palcem, posyłając jej firmowy uśmiech.
— Powiedzcie proszę, że macie coś słodkiego. — przybiegł do nas George.
— Moje usta są słodkie. — zagadnęła Erica. Zaśmiałam się cicho pod nosem. Uniósł brwi, a potem wziął cukierka od Lottie i uciekł.
— Nie dostałaś krążkiem, nikt inny również. Co za to dostanę? — Lucas oparł się o ramię swojego przyjaciela, wiercąc wzrokiem dziurę w Raven.
— Kopa w dupę. Chcesz? — założyła ręce na krzyż.
— Podziękuję. — machnął lekceważąco ręką. — Która godzina?
— Emm... — podwinęłam rękaw. — Za siedem minut będzie czwarta.
— Ugh. — Colin zrobił skwaszoną minę. — Musze się ogarnąć na tą imprezę.
— Ja też. — na twarzy Charlotte pojawił się grymas. — Chodźmy już, bo nie zdążymy. — zaczęła ciągnąć Raven za rękaw.
— Ja się nie muszę stroić. Chcesz to idź. — wyrwała jej się.
— Ja z tobą pójdę. — zaproponowałam, na co mnie uściskała i wyszłyśmy.
* * *
Leżałam sobie w łóżku słuchając muzyki i przeglądając Facebooka. Mnóstwo ludzi poszło na tę imprezę i cały czas wstawiali post. Na jednym z nich załapała się nawet Charlotte, tańcząca na stole. Roześmiałam się w duchu i zaczęłam pochłaniać białego Liona. Przeglądanie przerwała mi wiadomość od Raven.
Od Raven:
Luke gorączkowo cię szuka, wygląda jak Kopciuszek w świecie Króla lwa xDD
Do Raven:
Niech szuka, przynajmniej masz ubaw ;D
Od Lucas:
Gdzie jesteś?
Od Raven:
Chyba się zorientował ze cie tutaj nie ma
Do Raven:
Właśnie do mnie napisał ^^
Od Raven:
Właśnie wyszedł o.O
Od Lucas:
Dobra, wiem.
Odłożyłam telefon i pokręciłam głową z niedowierzania. Wyciągnęłam z uszu słuchawki i położyłam się z nadzieją, że zasnę, a ten idiota tutaj nie przyjdzie. Kiedy zamknęłam oczy, jedyne co widziałam, to jego twarz.
To się zrobiło zbyt poważne. Ogarnij się Lily, nie masz pewności, że on traktuje to tak samo.
Zawarczałam w poduszkę i się podniosłam, ponieważ usłyszałam jakiś odgłos dochodzący zza okna. Odwróciłam się i zobaczyłam Luke'a wchodzącego do mojego pokoju przez okno. Zrobiłam duże oczy.
— Wiesz do czego służą drzwi?
— Wiem. — wskoczył do środka. — Ale nie uważasz, że mama Raven by mnie zabiła, gdybym tutaj przyszedł? — zapytał, uśmiechając się półgębkiem.
— Jak ty w ogóle wszedłeś? — zmarszczyłam czoło. Tutaj wcale nie było tak nisko.
— Mam swoje specjalne zdolności. — puścił mi oczko i usiadł obok mnie.
— Tylko nie śpiewaj. — poprosiłam. Zaśmiał się serdecznie.
— Podobno mój głos jest oszołamiający, kiedy jestem rzeźwy. — zmrużył oczy.
— Chwileczkę. — przekrzywiłam głowę w bok. — Jesteś trzeźwy? — zamruczał twierdząco. Była pierwsza w nocy. — Jesteś chory, czy co? — przyłożyłam dłoń do jego czoła.
— Ha.Ha.Ha. — zabrał ją. — To, że jestem przebojowy, nie oznacza, że także mam ochotę na ciągłe imprezy. Teraz mam ochotę na odpoczynek.
— Ahm. — udawałam, że w to wierzę.
— Mówię prawdę. — położył rękę na sercu. — Nie okłamałbym cię.
— Okay. — uśmiechnęłam się sarkastycznie i wróciłam do obczajania co się dzieję u innych ludzi na Facebooku.
— To wszystko? — spojrzał na mnie badawczo.
— Chciałeś odpocząć. Odpoczywaj. — wzruszyłam ramionami. Wiedziałam, że lekko go denerwuję, ale właśnie to miałam na celu.
CZYTASZ
Twój dotyk
RomanceLily była Aniołem, który upadł w jego ramiona. I wbrew temu, w co wierzyła, nie żałowała. *Jest to kontynuacja poprzedniej części ,,Jedna noc"*