„Nic nie jest podawane na tacy - każdy zawsze trafia na jakieś przeszkody po drodze. Kiedy się pojawiają, zastanów się jak je pokonać, a nie myśl o tym, że to już koniec drogi."
~ Michael Jordan
— Jak to? — zmarszczyła czoło.
— No... Tak po prostu wyszło. — przypominając sobie tamtą noc, paliłam się ze wstydu.
— Kiedy? — potrząsnęła głową.
— Przed tym, jak zrobiłaś mi i Lucasowi zdjęcie. — otwarła usta z zadumy i uniosła brwi tak wysoko, że myślałam, że powstanie z nich znaczek McDonald's. — Reagujesz gorzej niż on.
— Niż Luke? — odskoczyła. — Powiedziałaś mu?
— Tak, dzisiaj rano. — włożyłam ręce do kieszeni i wykonałam kółeczko dookoła pokoju.
— Rano? Rano był z Colinem. — była zdezorientowana.
— Wcześniej, kiedy był jeszcze w namiocie.
— Co ty robiłaś u niego w namiocie? — usiadła na fotelu i założyła nogę na nogę, a ja czułam się jak świadek w sądzie.
— On był u mnie. — sprostowałam.
— Okay, więc co on robił u ciebie w namiocie? — zaczęła się śmiać rozpaczliwie. Wyjaśniłam wszystko, pomijając takie rzeczy, jak bliski kontakt fizyczny z nim, a ona się uspokoiła. Zapomniałam jej o tym powiedzieć nie wiedzieć czemu.
* * *
Następnego dnia wracając ze szkoły, skierowałam się do swojego starego domu, razem z Raven dla bezpieczeństwa.
Taty teraz nie było, ponieważ to jego pora pracy, więc czas na rozmowę wydawał się idealny. Zapukałam niepewnie w białe drzwi i czekałam. Czekałam i czekałam, a kiedy już miałyśmy odejść, drzwi się otworzyły. Odwróciłam się i pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to ślady na szyi mojej matki.— Wejdźcie. — powiedziała cicho i nas przepuściła.
Zaczęłam się jeszcze bardziej zastanawiać, co chce powiedzieć mi matka, skoro może być przy tym Raven. Usiadłyśmy na krzesłach, a ona rozglądała się jakby wystraszona.
— Nie proszę cię o wybaczenie, bo i tak mi go nie dasz, ale musisz poznać prawdę. — przeszyła mnie wzrokiem.
— Mów. — wzruszyłam ramionami.
— Ojciec o tym nie wie, więc mu nic nie mów. — poprosiła. — Nie... chciałam ci tego robić. Wyrzucać cię, bić, karać, krzyczeć za błahostkę, obrażać, mówić rzeczy, które cię zranią. Niszczyć cię. — westchnęła, a ja oniemiałam. — Jestem tchórzem, wiem to. — przyznała, patrząc w ziemię. — Ale nie potrafiłam sprzeciwić się Benowi.
— O czym ty mówisz? — potrząsnęłam głową.
— Lily, twój ojciec zmuszał mnie do różnych rzeczy, których nie potrafię zliczyć. Czasami, kiedy dawałam ci trochę luzu, ja też byłam karana. Nadal jestem. — złapała się za szyję. — Chciałam żebyś to wiedziała, żebyś nie myślała, że cię nienawidzę.
— Jesteś znakomitą aktorką. — syknęła Raven, a ja spiorunowałam ją wzrokiem.
— Wiem, co o mnie myślisz. — odparła z żalem.
— Obawiam się, że nie. — uśmiechnęła się sztucznie moja przyjaciółka.
— Zgło...
— Co tu się dzieje? — usłyszałam męski, ochrypły głos. — Co one tutaj robią?
— Idźcie już. — pośpieszyła nas moja mama, a my błyskawicznie znalazłyśmy się za drzwiami. Z wnętrza domu dochodziły krzyki i nie potrafiłam przez chwilę się ruszyć.
— Chodź. — szepnęła Raven, po czym mnie pociągnęła. Opornie, ale szłam.
— Co, jeśli on jej coś zrobi? — wskazałam ręką na dom, od którego się oddalałyśmy.
— Nie mów mi, że chcesz tam wrócić. — wycedziła przez zęby. — Wybaczyłaś jej?!
— Raven, to nie jej wina. — zauważyłam.
— Nie bądź śmieszna.
— Nauczono mnie przebaczać, przepraszam. — rozłożyłam ręce w geście obronnym. — Poza tym, nie widziałaś tych śladów?
— Mogła je sama zrobić. — prychnęła.
— Dlaczego tak mówisz? — przystanęłam.
— Ja nie chcę żebyś tam wróciła! — tupnęła nogą, niczym małe dziecko.
— Nie chcę tam wracać, już ci to powiedziałam. Mieszkanie u ciebie to jedna z trzech najlepszych rzeczy, jaka mnie w życiu spotkała. — wyznałam dorównując kroku.
— A pozostałe dwie? — uniosła zaciekawiona brew.
— Ty i Luke. — posłałyśmy sobie uśmiechy. — Raven, chcę jej pomóc.
— Jak zamierzasz to zrobić? — założyła ręce na krzyż, przybierając minę typu „idź się utop".
— Zadzwonię na policję. — wydukałam.
— Nie ingeruj w to Lil, zrób to dopiero wtedy, kiedy na pewno będziesz wiedziała, co jest grane. Twoja mama może równie dobrze kłamać. Nie życzę ci, aby tak się stało, ale przemyśl to.
— Okay. — przewróciłam oczami, a resztę drogi odbyłyśmy w milczeniu. Bałam się tylko, że następnego dnia zadzwonią do mnie z wiadomością, że moja mama nie żyje. Nie chciałabym przechodzić przez to drugi raz.
Jakiś chłopak z innej szkoły przejeżdżając obok nas zatrąbił, wystawił głowę przez okno i zagwizdał.
— Czy ja ci jak pies wyglądam?! — zapytała z pretensją moja przyjaciółka, a ja parsknęłam śmiechem kręcąc głową. Chłopak spłoszył się i odjechał.
— Co za palant. — stwierdziła.
— Chciał ci tylko dać do zrozumienie, że jesteś ładna.
— Super. Ten sposób nigdy nie zadziała. — i właśnie w tym momencie zatrąbiło kolejne auto.
— Co z wami jest do cholery nie tak!? — krzyknęła, a wtedy zza szyby wyłoniła się ciemna czupryna loków.
— Chciałem tylko zapytać, czy was podwieźć. — powiedział Lucas, uśmiechając się.
— A. To ty. Sorki. — machnęła lekceważąco ręką. — Chyba skorzystam. — nachyliła się do niego i poklepała go po ramieniu, a potem okrążyła pojazd i wsiadła do niego. Gryząc się w policzek, zrobiłam to samo. W środku unosił się zapach świerku, co przypominało mi tylko o wydarzeniach z wycieczki.
— Co ty i Colin macie z tymi leśnymi zapachami? Ja rozumiem, że wyszliście z buszu, ale bez przesady... — narzekała.
— Zjedz Snickersa. — wyciągnął jej słynnego batonika, a ona rzuciła mu gniewne spojrzenie. Po chwili jednak go wzięła i pochłonęła w całości.
Myślałam, że zje go razem z papierkiem, ale się pohamowała. Nikt przez resztę drogi się nie odzywał, a ja mogłam ochłonąć z emocji.
— Jesteś lepszym kierowcą niż Colin. — powiedziałam, kiedy wysiedliśmy z samochodu pod naszymi domami.
— Muszę jej przyznać rację. — zawtórowała mi Raven.
— Mówiłem mu to, ale nie słuchał. — na jego twarz wkradł się grymas. — W każdym razie dzięki, miło słyszeć. — podrzucił kluczyki, po czym schował je do kieszeni i truchtem skierował się do domu, ale wszedł tam dopiero wtedy, kiedy my zamknęłyśmy za sobą drzwi.
CZYTASZ
Twój dotyk
RomanceLily była Aniołem, który upadł w jego ramiona. I wbrew temu, w co wierzyła, nie żałowała. *Jest to kontynuacja poprzedniej części ,,Jedna noc"*