„W ludzkim umyśle nie może istnieć całkowita pustka.
Emocje ludzkie nie są wystarczająco silne ani zintegrowane, żeby dać sobie radę z prawdziwą nicością."~ Haruki Murakami
— Możesz powtórzyć? — nachylił się.
— Wyrzucili mnie z domu. — założyłam nogę na nogę i zaczęłam gapić w okno.
— Jak?! — zapytał z pretensją.
— No normalnie, Luke, wróciłam z imprezy i położyłam się spać, a kiedy wstałam, moje rzeczy były spakowane, a oni... Oni kazali mi wyjść. Gdyby nie Raven i jej mama, byłabym bezdomna. — spojrzałam na niego zdenerwowana.
— Po... której imprezie?
— Tej, gdzie znalazłeś moją kokardkę. — przyznałam ze wstydem, przypominając sobie, co tam zrobiłam.
— I mówisz to dopiero teraz?! — wymachiwał rękami.
— Bałam się to komukolwiek powiedzieć! — próbowałam go przekrzyknąć.
— Jestem twoim przyjacielem, chyba powinnaś!
— Nie krzycz na mnie! — ukryłam twarz w dłoniach. — Nie krzycz, proszę... — zaczęłam się kiwać, niczym dziecko z chorobą sierocą.
— Okay. — westchnął. — Przepraszam. Jak dużo osób o tym wie?
— Jesteś pierwszy. — pociągnęłam nosem.
— Dlatego byłaś wtedy taka przybita? Kiedy Charlotte myślała, że masz okres? — usiadł obok mnie.
— Mhm.
— Przykro mi. Nie mam pojęcia co ci powiedzieć. — potrząsnął głową, a potem mnie przytulił. Ramię jak każde ramię, ale kiedy jest ono męskie, robi sporą różnicę.
— Wierzę ci. — powiedział cicho. — W te blizny.
— Wcześniej nie wierzyłeś, prawda? — bardziej twierdziłam, niż pytałam. Odsunęłam się od niego.
— Nie. — przyznał, słabo się uśmiechając. Ciężko westchnęłam.
— Daj mi rękę. — wyciągnęłam dłoń, którą po chwili złapał. Położyłam mu ją na moich plecach poniżej zapięcia od stanika. — Są i widoczne i może je wyczuć. — nie odpowiedział. Zamiast tego, skupiony był na badaniu każdego kawałka mojej skóry w tamtym miejscu. Zaczęłam się spinać, kiedy powędrował pod górną cześć bielizny, co chyba zauważył, gdyż zwyczajnie przestał.
— One są wszędzie...
— No są. — naciągnęłam bluzkę z powrotem.
— Szukałaś rozwiązań? Medycyna...
— Medycyna tu nie pomoże. — przerwałam mu. — Raven próbowała. Da się z tym żyć, ale to nie zmienia faktu, że w wielu sytuacjach czuję się niezręcznie. Czuję się po prostu... Mało atrakcyjna. — wypuściłam powietrze z ust. — Kiedyś, gdy myślałam, że ludziom to nie przeszkadza... na plaży podszedł do mnie pewien chłopak i powiedział dosłownie:
„Naturalny kondom. Nikt nie chce dotykać tego czegoś, nie martw się."
— Raven wtedy wstała i zdzieliła go z liścia. — wzruszyłam ramionami. — Boli mnie, kiedy inni pytają jakim cudem nie mam chłopaka. Trudno znaleźć kogoś, kto to zaakceptuje i kogoś, kto uszanuje to, że jestem dziewicą. — nie mogłam uwierzyć, że to powiedziałam. Zapadła dosyć długa cisza.
— Tamten chłopak nie powinien tak mówić, to nieprawda. Raven nauczyła się tego ode mnie. — zaśmiał się. — A co do chłopaka... Jeżeli ktoś uważa, że jest wart anioła, to musi być świadomy, że anioły są nieskazitelne i to one decydują, kiedy przestają być czyste. Ten ktoś musi być cierpliwy i czekać.
CZYTASZ
Twój dotyk
RomanceLily była Aniołem, który upadł w jego ramiona. I wbrew temu, w co wierzyła, nie żałowała. *Jest to kontynuacja poprzedniej części ,,Jedna noc"*