Rozdział 12

2.4K 183 5
                                    

  „Podróżnik, który nie potrafi obserwować, jest jak ptak pozbawiony skrzydeł"  

~ Moslih Eddin Saadi

— Nie otwieraj, nie otwieraj... — Colin prowadził mnie z zamkniętymi oczami. — Możesz otworzyć... — szepnął. Tak też zrobiłam.

Po podniesieniu powiek ujrzałam białe ściany od sufitu po połowę, niżej były one jasnoniebieskie. Wszystkie meble były również białe i drewnienie. Był bardzo podobny do jednego z pokoi w domu Colina.

W niektórych miejscach na ścianach były przyczepione muszelki. Łóżko stało po oknem, lampa była w kształcie kulki, biurko stało obok szafy po prawej stronie pokoju.

Miałam huśtawkę, na której było multum poduszek w rożnych odcieniach niebieskiego i szarego. Był też szary duży dywan, zamiast rolet firanki i zasłony.

Nad biurkiem powieszona była siatka na ryby, a do niej przypięte nasze wspólne zdjęcia. Dawało to niesamowity efekt.
Pod łóżkiem miałam półki. Były dwa fotele, a na jednym z nich siedział duży, biały pluszowy miś. Obok łóżka nad komodą wisiał obraz, który dostałam od Charlotte, a tabliczka od Raven stała na szafce nocnej.

— Jest cudowny. — wzruszyłam się, a potem przytuliłam jego i Raven. — Naprawdę nie wiem, co powiedzieć.

— Że najlepsze jest łóżko. — podsunęła Raven.

— Bardziej podobają mi się te zdjęcia. — wskazałam na nie.

— Ha! Mówiłem ci! — Colin pokazał jej język.

— Wal się. — wystawiła środkowy palec. — Ja te zdjęcia robiłam. A teraz szybko, szybko. — popędziła nas. — Zaraz się spóźnimy i pojadą bez nas.

— No wiesz, pokój miał być gotowy dzisiaj. — przypomniałam jej.

— Dobra, nieważne. — uciszyła mnie. Zamknęła dom na klucz i wsiadłyśmy do samochodu Colina. Kiedy blondyn ruszył, patrzyłam przez szybę na ludzi, których mijaliśmy i drzewa, które pod wpływem prędkości się rozmazywały. Byłam szczęśliwa z powodu tych namiotów. To było coś, o czym zawsze marzyłam. Ogniska, pianki, mrówki, mycie się w rzece...

— Ej? — odezwał się Colin. — Kręcisz z Tobiasem?

— Co? — zdziwiłam się.

— Luke powiedział ci o tej akcji u niego w domu? — zapytała Raven, próbując powstrzymać uśmiech.

— Tak i był lekko zdenerwowany, znaczy... zazdrosny.

— Nie kręcę z nim. Przeprosił mnie tylko.

— Jeszcze nie kręcisz. — wtrąciła Raven.

— Też. — przyznałam.

— Słucham? — Colin ledwo co wyrobił się na zakręcie. — Chyba mu tego nie zrobisz...?

— To nie ja miałam z nim problem. — wzruszyłam ramionami, a Raven przybiła mi piątkę.

— Od kiedy nie interesujesz się Lukiem?

— Interesuję się, ale on nie interesuje się mną. Nie w ten sposób. — coraz łatwiej przychodziło mi mówienie tych słów, za każdym razem, kiedy było to potrzebne.

— Nie byłbym tego taki pewien. — zatrzymał się pod szkołą. Nawet nie zauważyłam, że to tak szybko minęło. Wzięłyśmy swoje bagaże i podeszłyśmy do Charlotte.

— Mam nadzieję, że nie złapie mnie okres. — jęknęła. — East powiedziała, że w ramach obserwowania gwiazd nocą, będziemy mogli popływać w jeziorze.

— Ale zajebiście. — ucieszyła się Raven. — Będzie ciemno, wejdziesz. — zwróciła się do mnie.

— Nawet jeśli nie będzie ciemno, wejdę. — powiedziałam stanowczo.

— Podobają mi się te zmiany u ciebie. — odparła.

— Mnie też. — dodała Charlotte.

— Elo, poziomki! — tego przywitania nie da się z nikim innym pomylić. — Nie daruję ci tego, że zostawiłeś drużynę dzisiaj rano na pastwę losu, kapitanie. — spiorunował Colina wzrokiem.

— Oh. — złapał się za serce. — Tak mi przykro. — zrobił minę szczeniaczka. — Siedzisz ze mną, musimy pogadać. — dotknął go w pierś palcem.

— Okay.

— A ja? — Raven posmutniała. Miejsca są dwuosobowe. — Może mam usiąść z Eriką? — było mi jej żal, ale ja sama umówiłam się z Lottie, że będziemy jechać razem.

— Co za problem, ja usiądę z tobą, a Lily z Tobiasem. — wyplułam wodę, którą piłam, prawie na Raven.

— Hej! — odskoczyła.

— Przepraszam. Cóż za znakomity pomysł. — przewróciłam oczami.

— No, wiedziałam. — uśmiechnęła się. — Tobias!

— Co ty robisz?! — złapałam jej rękę, którą do niego machała. Niestety podszedł. Ukryłam twarz w dłoniach.

— Tak?

— Usiądziesz z nią? — obejmowała mnie ramieniem.

— Z przyjemnością.

— No, świetnie! — wepchnęła mnie w niego. — Idźcie, bo zaraz pozajmują wszystkie miejsca. — szłam za nim, ale odwróciłam się, aby pokazać Lottie, że jak ją dorwę, to zabiję.

Nie tylko ja miałam ochotę tutaj kogoś zabić.

Lucas patrzył na mojego nowego towarzysza morderczym wzrokiem.

Usiadłam przy oknie. Przede mną siedziały dziewczyny, a za mną na samym tyle chłopcy. Obok była Sophie razem z jakąś dziewczyną. Blisko też siedziała Kasie z... Eriką? Wyglądała na smutną. Kasie cały czas wyglądała na taką, odkąd przestała się z nami przyjaźnić, ale sama sobie na to zapracowała.

— Jak nastawienie? — zapytał mnie chłopak. Miał włosy w takim samym kolorze jak Raven i niebieskie oczy.

— Dobrze. A twoje? — odwróciłam się do niego. Jego głos brzmiał tak dorośle, że miałam wrażenie, że rozmawiam z jakimś mężczyzną.

— Czekałem na to odkąd to ogłosili. —

— Ja też! — ucieszył mnie ten fakt.

— Długo znasz Luke'a? — zbił mnie z tropu.

— Eee... Nie, Chodziłam z nim do podstawówki, ale nigdy jakoś nie rozmawialiśmy, zaczęliśmy w tym roku przez Raven. Ona zna go długo, czemu pytasz?

— Tak tylko... Więc pewnie wiesz o...

— Tak wiem. Ale spoko, nie oceniam cię, to nie moja sprawa, tylko wasza i to jest między wami. — uśmiechnęłam się. Tak naprawdę z jednej strony dziwnie mi się na niego patrzyło przez tę zdradę z Sophie, w dodatku w dzień zakochanych, ale nie mogłam wystawiać mu opinii tylko na podstawie tej sytuacji i konfliktu z Lukiem.

— Miło. — jego spojrzenie mnie sparaliżowało. — Jeśli pozwolisz? — wyciągnął słuchawki.

— Nie ma sprawy, nie przeszkadza mi to.

— W porządku. — włożył je do uszu i wlepił ślepia w głowę Charlotte. Obejrzałam się do tyłu. Lucas siedział obrażony, a Colin coś do niego mówił. Niestety w autokarze było zbyt głośno, abym mogła cokolwiek usłyszeć więc pozostało mi tylko snucie teorii.

Wyciągnęłam telefon i sprawdziłam godzinę. Jechać mieliśmy tam tylko jedną, więc nie byłam zmartwiona podróżą. Ułożyłam się wygodnie, podkładając pod głowę mój sweter i znowu zajęłam się podziwianiem widoków za oknem. 

Twój dotykOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz