Podczas sesji zimowej udało mi się zaliczyć cały materiał, więc miałam dwa tygodnie ferii w czasie, gdy niektórzy studenci pisali egzaminy poprawkowe. Bardzo się cieszyłam, że zdałam semestr, bo odzwierciedlało to chociaż trochę moją wiedzę i że moja nauka nie poszła na marne.
Na ferie postanowiłam pojechać do domu. Planowałam to od dłuższego czasu, ale wiązał się z tym pewien plan. Byłam z Emmanuelem już około trzech miesięcy, więc uznałam, że przyszedł czas, by przedstawić go mojej mamie. Prawda była taka, że ona nic o nim nie wiedziała. Może i taki przyjazd znienacka nie był idealnym pomysłem, ale, jakoś wolałam trochę poczekać niż od razu się wszystkim chwalić na prawo i lewo, bo jakby nic z tego nie wyszło to wtedy, byłoby jeszcze jakieś rozczarowanie.
Plan był taki : Emmanuel przyjedzie ze mną, najpierw przedstawię go mamie, a potem Lanie. On zostanie na noc i na drugi dzień pojedzie do swojej rodziny, którą ja miałam okazję poznać krótko przed świętami, gdy przyjechała do akademika.
Z rana wsiedliśmy w pociąg, niestety przedziałowy, ale na szczęście, jak się później okazało, nikt się do nas nie dosiadł. Podróż trwała około pięciu godzin. Kiedy wysiedliśmy na stacji, poczułam się jak dawniej w moim kochanym Edynburgu. Emmanuel nie podzielał jednak mojego entuzjazmu.
- Ej, co masz taką dziwną minę?
- A ty się nie denerwowałaś, jak miałaś poznać przyszłą teściową?
- O boże. Nie porównuj tej sytuacji, bo twoi rodzice nas zaskoczyli.
- No właśnie, więc w sumie, nie miałaś czasu, żeby się zdenerwować.
- Przecież moja mama nie gryzie.
- Ale nawet nie wie, że masz chłopaka.
- To tym bardziej będzie miła, dla niepoznaki .
- Ale pocieszenie.
- Uspokój się.
Mój dom znajdował się 20 minut drogi od stacji kolejowej. Na miejsce podjechaliśmy autobusem.
- Kochanie, zostań tu chwilę przed domem i ja cię zawołam, usiądź sobie na huśtawce.
- No, dzięki ona jest cała w śniegu.
- Oj, nie marudź.
Zostawiłam Emmanuela i weszłam do domu.
- Cześć mamuś! - krzyknęłam
- Cześć słoneczko - podeszła i przytuliła mnie - Co u ciebie?
- A u mnie wszystko dobrze, ale muszę ci coś powiedzieć.
Widziałam jej minę.
- Mówię z góry, że nie jestem w ciąży.
- A już myślałam.
- Mamo, przestań. Przywiozłam ze sobą gościa.
- Aha. A ten ktoś jest niewidzialny?
- Nie, siedzi w ogrodzie.
- Melissa, ty zostawiasz gości w lutym, na dworze?!
- Jeny, z cukru nie jest.
- Już, idź po niego - rozkazała mi
- Skąd wiesz, że to chłopak, nie powiedziałam przecież tego.
- Matczyne wyczucie.
Zaczęłyśmy się śmiać.
- Nie śmiej się, tylko idź.
Wyszłam przed dom.
- Emmanuel! Chodź, wszystko załatwiłam.
Widziałam, że był bardzo zdenerwowany, aż mu się ręce trzęsły.
- Dzień dobry - przywitał się - Jestem Emmanuel.
- Miło mi cię poznać.
- Mi, panią również.
- To w takim razie, zapraszam do salonu. Chcecie coś do picia? Może herbata malinowa?
- Tak, poprosimy - powiedziałam
Usiedliśmy na kanapie. Mama po chwili do nas dołączyła.
- Na długo przyjechaliście? - zapytała
- Ja zostaje do końca ferii, a Emmanuel już jutro jedzie do rodziców.
- O, to szkoda, może chcesz zostać trochę dłużej?
- No - wahał się - Zostałbym, ale już obiecałem rodzicom, że przyjadę.
- No, trudno. Może następnym razem.
- Tak, na pewno.
Wypiliśmy herbatę, porozmawialiśmy jeszcze trochę, a później poszliśmy spotkać się z Laną
- Jej nie musisz się obawiać - zasmiałam się
- Teraz będziesz mi ciągle wypominać, że się boję twojej matki?
- Przypomnę ci to nawet, przed naszym ślubem.
- Jakie deklaracje, czy chcesz wymusić na mnie, żebym się ci oświadczył?
- Nie! Ja cię do niczego nie zmuszam.
Z dala zauważyłam machającą w naszą stronę Lanę.
- Hejka, Bff!
- Cześć, mordeczko!
- To jest ten słynny Emmanuel?
- Tak, we własnej osobie - podał jej rękę.
- No nie powiem, całkiem niezły.
- Hola, hola, hamuj się, on jest mój!
- Jezu, luz. Przecież stwierdzam tylko fakt.
Stojąc na ulicy, postanowiliśmy iść do jednej kawiarni mieszczącej w galerii. Serwowali tam najpyszniejsze pączki w całym mieście. Zamówiliśmy je i usiedliśmy przy kawiarni.
- Dziewczyny, ja pójdę tylko zadzwonić i zaraz wracam.
- Jasne, idź.
- Co o nim sądzisz?- zapytałam, korzystając z nieobecności Emmanuela
- No, wygląda na bardzo fajnego. I wiesz co, jest bardzo podobny do Shawna.
- Co? Gdzie ty to widzisz?
- Boże, mają prawie identyczną fryzurę, są podobnie zbudowani, oboje mają około metra osiemdziesiątpięć. No błagam cię, nie dziwię się, że ci się podoba. Tak swoją drogą to nie myśłam, że można znaleźć kogoś tak podobnego do drugiej osoby.
- Może masz rację, ale jak go poznawałam, to nie zwróciłam na to uwagi, dopiero ty mi to uświadomiłaś.
- Ta...
Nie uwierzyła mi, ale taka była prawda. Może i byli podobni, ale jakoś nie pomyślałam nigdy wcześniej o tym.
W końcu Emmanuel wrócił. Przesiedzieliśmy jeszcze jakaś godzinę i poszliśmy do mojego domu. Lana postanowiła zostać u mnie na noc. Wieczorem moja mama przygotowała kolację a po niej wspólnie oglądaliśmy filmy.############################
Wygląda na to, że Melissa poważnie myśli o związku z Emmanuelem skoro przedstawiła go mamie i swojej najlepszej przyjaciółce. Kto z was kibicuje Emmlissa a kto jest za Shawlissa ?
CZYTASZ
Disability // S.M.
FanfictionBo prawdziwa miłość zaczyna się tam, gdzie niczego już w zamian nie oczekuję." Antoine de Saint Exupery Melissa i Shawn poznają się w szkole i zostają bardzo dobrymi przyjaciółmi. Po jakimś czasie dziewczyna zaczyna...