Rozdział 15

1.2K 33 0
                                    

Powrót do Leeds nie był dla mnie w łatwy. Mimo to, Shawn miał trochę racji, tam miałam chłopaka, studia, nowych znajomych, mówiąc prościej nowe życie. Jednak po tym wszystkim nic już nie było takie samo. Sporo się zmieniło i to przede wszystkim w mojej głowie. Cała ta sytuacja odbijała się na moich bliskich, mimo że początkowo wcale tego nie zauważałam.
- Melissa, może skoczymy dziś do kina. Egzaminy dopiero za dwa tygodnie, możemy jeszcze trochę poleniuchować.
- Nie mogę, Emi.
- A co jest ważniejszego od spędzania czasu że mną?
- Jadę do Edynburga.
- Przecież tydzień temu stamtąd przyjechałaś! - oburzył się
- A może mam ochotę jechać tam znowu! - wykrzyknęłam
- Chcesz opuścić zajęcia?- zapytał stanowczo
- Wrócę nocnym pociągiem, a poza tym to nie twoja sprawa!
Do pokoju weszła Nicole.
- Jezu, co wy się tak drzecie, słychać was na każdym piętrze.
- To wyjaśnij temu o to panu - powiedziałam wskazując - że to nie jego sprawa gdzie chodzę i gdzie jeżdżę.
- No wiesz, ja myślałem, że jak się jest razem, to mówi się sobie o wszystkim!
- No właśnie ci powiedziałam. Wyjeżdżam do Edynburga, będę jutro!
- Dobra, stop - przerwała nam Nicole - Ty tu zostajesz - pokazała na Emmanuela - A my idziemy porozmawiać - pociągnęła mnie za soba, wychodząc z pokoju.
Wyszłyśmy na dwór, aby mieć pewność, że nikt nas nie usłyszy.
- Dobra, mów o co chodzi - powiedziała Nicole
- O nic, poprostu nie możemy się ostatnio dogadać.
- Nie ściemniaj, dobrze wiesz, że ze mną też się już tak nie dogadujesz. Siedzisz cicho, nie wychodzisz, nie imprezujesz.
Nic nie powiedziałam.
- I to wszystko zaczęło się właśnie, jak wróciłaś z Edynburga. Co tam się wydarzyło?
- No dobrze, ale póki co, Emmanuel nie ma prawa się o niczym dowiedzieć - powiedziałam stanowczo
- Jasne, rozumiem.
- A więc... opowiadałam ci kiedyś o moim dobrym przyjacielu, Shawnie - westchnęłam - Shawn miał wypadek, jeździ na wózku. Prawdopodobnie...nigdy już nie stanie na własne nogi.
- O Jezu, tak ci współczuję - podeszła i przytuliła mnie
- Jadę tam, bo Shawn ma dziś wizytę u lekarza i zwyczajnie chce tam być. Wiem, że powinnam o tym powiedzieć Emiemu, ale ja nie wiem czy on to zrozumie.
- Jeśli ci ufa to zrozumie.
- Tak, ale co jeśli, ja sobie nie ufam?
- Boisz się, że to wszystko wróci?
- Ja się nie boję, ja to wiem. Wiem, że to jest tylko kwestią czasu. Z jednej strony wiem, że bardzo kocham Emmanuela, ale... ja nie potrafię zapomnieć o Shawnie.
- Słuchaj, jeśli miałabym ci radzić, to poczekaj jeszcze. Jeśli uznasz, że ten związek z Emmanuelem nie przetrwa, to wtedy to zakończ, bo doskonale wiesz, że jeśli skończysz to zbyt szybko, nie dostaniesz już drugiej szansy, a w zasadzie, trzeciej.
- Wiem, postaram sobie to wszystko przemyśleć, może po tym wyjeździe, coś mądrego przyjdzie mi do głowy.
Zakończyłyśmy rozmowę i wróciłyśmy do pokoju. Emmanuel przeprosił mnie i powiedział, że mi ufa. Tyle, że ja wiedziałam, że powiedział to tylko dlatego, żebyśmy nie rozstali się w niemiłej atmosferze.
Wróćmy jednak do samego wyjazdu. Prawda była taka, że Shawn nic o tym nie wiedział. Można powiedzieć, że byłam w konspiracji z jego mamą. Jeszcze przed wyjazdem do Leeds dopytałam jej dokładnie, kiedy Shawn będzie miał tę wizytę i od razu wszystko zaplanowałam.
Do Edynburga przyjechałam około godziny czternastej. Zdążyłam jeszcze wpaść na chwilę do domu. Moja mama też oczywiście o wszystkim wiedziała. O piętnastej miała odbyć się wizyta. Wiele od niej zależało, a przede wszystkim dalsze życie Shawna, ale też moje. Stojąc pod szpitalem dostałam SMSa od pani Mendes.

Pani Mendes:
Prawie jesteśmy, wejdź już do środka

Tak jak prosiła, weszłam do środka i czekałam na korytarzu.
W pewnym momencie usłyszałam znajomy głos.
- Melissa? - zapytał ze zdzwieniem Shawn
- Tak to ja, we własnej osobie.
- Co ty tu robisz? - jego ton trochę się zmienił
- Przecież nie mogłam cię zostawić w takim dniu.
- Nie powinnaś zajmować się mną kosztem siebie.
- Przecież już ci mówiłam - w tym momencie przerwał mi lekarz
- Panie Mendes, zapraszam - powiedział wskazując na swój gabinet
Także ruszyłam w stronę drzwi, ale lekarz mnie zatrzymał.
- Tylko mama - powiedział stanowczo
- Ale ja chcę, żeby ona weszła - odezwał się Shawn
Lekarz skrzywił się.
- No dobrze.
Po wejsciu do gabinetu usiadłyśmy na krzesłach. Lekarz wziął wyniki badań od pani Mendes i zaczął je dokładnie czytać.
- I co? - zapytała pani Mendes
Lekarz spojrzał na nas, później na kartkę, potem znowu na nas.
- No cóż, osobiście myślę, że są nawet realne szanse na to kiedyś wrócisz do sprawności, ale to wymaga bardzo dużej pracy.
Wynikało z tego, że wszystko mogło wrócić, chociaż częściowo do normy, ale jedno mi nie pasowało. Mina tego lekarza. Niby powiedział coś dobrego, ale wyglądał tak, jakby przekazywał komuś najgorszą wiadomość.
Przed wyjściem pani Mendes wyjaśniła sobie jeszcze kilka kwestii z doktorem, a ja poprosiłam go jeszcze o chwilę rozmowy w cztery oczy.
- Panie doktorze, niech pan mi powie prawdę.
- Ale ja nie mogę udzielić pani takich informacji.
- A kilka minut temu pan mógł?
- To było w obecności pacjenta.
- Ale ja musze się dowiedzieć prawdy.
- Kim właściwie pani dla niego jest?
Zastanowiłam się chwilę. Chciałam powiedzieć, że przyjaciółką, ale pewnie wtedy nic bym się nie dowiedziała.
- Dziewczyną.
Po chwili zastanowienia zgodził się.
- No dobrze. Prawda jest taka, że są szanse odzyskanie sprawności i w tej kwestii nie skłamałem, ale to jest dziesięć, może piętnaście procent, co przy takich urazach jest znikome.
- Czyli, w skrócie, chce mi pan powiedzieć, że Shawn juz nigdy nie stanie na własne nogi?
- Prawdopodobnie tak.
- Rozumiem, dziękuję za szczerość.
- Chwileczkę, proszę nie mówić o tym Shawnowi, jako dziewczyna doskonale pani wie w jakim jest stanie psychicznym.
- Wiem i nie mam zamiaru mu tego powiedzieć, do widzenia.
Przed gabinetem czekał już na mnie Shawn i pani Mendes.
- Po co zostałaś?
Musiałam wymyślić coś realnego. - A wiesz korzystając z okazji chciałam zapytać pana doktora o pewną sprawę dotyczącą moich studiów, bo robimy pewien projekt i...
- Na prawo? - zdziwił się
- Tak, bo to z medycyny sądowej. - Przecież ty nigdy nie lubiłaś medycyny.
- Oj Shawn, przestań ją wypytywać - powiedziała pani Mendes
- Dobra, dobra.
Pod szpitalem pożegnaliśmy się, a ja wróciłam do domu.
- Kochanie i jak tam? -zapytała moja mama
- Źle.
- A coś więcej?
- Prawda jest taka, że on już zawsze będzie jeździł ma wózku. I to przez tą sukę!
- Melissa wyrażaj się.
- Ale tak jest, gdyby jej nie uratował, żyłby normalnie.
- Melissa, co się stało, to się nie odstanie, ale życie toczy się dalej i niestety, nie ważne jakie ono by było musimy się z nim pogodzić.
Ona miała rację. W takich sytuacjach pozostaje tylko pogodzić się ze wszystkim i próbować żyć jak dawniej. Miałam nadzieję, że mi i Shawnowi także się to uda.

Disability // S.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz