Rozdział 20

1.1K 28 0
                                    

      Fakt, że mój czas na wyznanie prawdy Shawnowi, mijał w zastraszającym tempie, jeszcze bardziej mnie dołował. Był tylko jeden plus całej tej sytuacji. Udało mi się znaleźć mieszkanie. Dwupokojowe na drugim piętrze, ale oczywiście z windą i częściowymi przystosowaniami dla niepełnosprawnych. Można powiedzieć, że było wręcz idealne. Pozostało tylko przekonać Shawna do mojego pomysłu, no i oczywiście, przy okazji powiedzieć mu, co do niego czuję.
       Kiedy jechałam na weekend do Edynburga, myślałam tylko o tej całej sytuacji. Jak to będzie już po wszystkim? Co Shawn odpowie? A wiecie, co było w tym wszystkim najlepsze, że moja mama kompletnie nie wiedziała o moim pomyśle. Ba, ona nawet nie wiedziała, że Shawn kiedykolwiek mi się podobał. I jej reakcji, można powiedzieć, bałam się podwójnie.
- Mamo, chciałabym z tobą porozmawiać.
- Coś się stało?
- Słuchaj, chciałabym zrezygnować z mieszkania w akademiku.
- To ze względu na Emmanuela?
- To też, ale głównie chodzi o coś innego. Chciałabym...zamieszkać w Leeds z Shawnem.
W jej oczach zobaczyłam spore zaskocznie.
- A skąd, nagle, taki pomysł? - zapytała
To był czas na moje pierwsze wyznanie.
- Mamo, ja go kocham. Kocham już od dawna. Bez względu na to jaki jest.
- Nie mam pojęcia, co ci na to odpowiedzieć, ale skoro tak się wszystko potoczyło, to chyba musze ci coś powiedzieć. Chodzi o twojego ojca.
       Ojciec. Bardzo drażliwy temat. Niestety, słabo go pamiętałam. Zmarł krótko przed moimi trzecimi urodzinami. Tylko tyle mi było wiadomo, bo mama nigdy nie chciała poruszać tego tematu.
- Mówiłam ci kiedyś, że twój ojciec zmarł na raka. Tylko, że...- przerwała - Kiedy wychodziłam za niego za mąż, on już chorował. Byliśmy tego w pełni świadomi. Dlatego też szybko staraliśmy się o dziecko, bo wiedzieliśmy, że wszystko może skończyć się w jednej chwili, a też nie mogliśmy ryzykować ze względu na zdrowie płodu. Ale urodziłam cię i wszystko było w porządku. Aż do twoich trzecich urodzin. Jego organizm przestał reagować na leki. Trafił do szpitala. I odszedł.
- Tyle lat to ukrywałaś?
- Przepraszam, ale musiałam. Mówię ci to, bo powinnaś dobrze się nad tym wszystkim zastanowić. Żebyś później tego nie żałowała.
- A ty? Ty żałujesz? Że wyszłaś za ojca mimo jego choroby?
Nastała chwila ciszy.
- Czasami tak.
       To był dla mnie szok. Nie tak wyobrażałam sobie tą rozmowę. Nie mogłam w to uwierzyć, że mama była w bardzo podobnej sytuacji jak ja. Mimo to nie mogłam, do końca, porównywać tych sytuacji, bo ja wiedziałam, że Shawn nie umrze, a ona musiała się z tym liczyć, że miłość jej życia w każdej chwili może odejść.
      Po tym wszystkim kompletnie straciłam ochotę na rozmowę z kimkolwiek, ale nie mogłam już niczego odwołać. Jeśli to miał być najgorszy dzień w moim życiu, to poprostu, musiałam to przetrwać.
       Do domu Shawna miałam normalnie jakieś piętnaście minut drogi, ale wtedy, za wszelką cenę, próbowałam jak najbardziej wydłużyć ten czas.
Kiedy byłam już przy drzwiach jego domu, kilka razy miałam ochotę się wycofać, ale wiedziałam, że jeśli nie zrobię tego teraz, to już nigdy się na to nie zdobędę.
        Delikatnie zapukałam do drzwi, które po chwili otworzyła mi pani Mendes.
- O, Melissa! Shawn mówił, że dzisiaj wpadniesz.
- Tak, przyjechałam akurat na weekend - uśmiechałam się udając, że wszystko jest w jak najlepszym porządku.
- Upiekłam drożdżówkę, z dużą ilością kruszonki, tak jak lubisz.
- Bardzo dziękuję, ale nie musiała pani się trudzić - dalej nie dawałam nic po sobie poznać.
- Przestań, przecież wiesz, że Shawn też ją bardzo lubi. A poza tym muszę go jakoś pocieszyć.
- A coś się stało? - zmartwiłam się
- No właśnie, nie wiem co, ale już przecież było lepiej, a teraz znowu nie wychodzi z pokoju, mało rozmawia. Liczę, że coś z niego wyciągniesz.
- Dobrze, postaram się.
       Wzięłam ciasto i poszłam na górę. Pomyślałam, że skoro Shawn jest w słabym stanie, to raczej ciężko będzie wykonać moją misję i postanowiłam z tego zrezygnować. W końcu, zdrowie jest najważniejsze.
- Cześć Shawn! - krzyknęłam
- Cześć - odpowiedział bez entuzjazmu.
- Co się z tobą dzieje?
- Nic.
- Przecież widzę. Ostatnio wszystko szło ku lepszemu, a teraz co?
- A teraz sobie uświadomiłem, że jestem nic nie wart, że na zawsze tutaj zostanę, że nie znajdę dziewczyny, nie założę rodziny...
- Dobra, skończ z tymi bzdurami, przestań się nad sobą użalać i weź się w końcu w garść! - przerwałam mu.
       Mój plan zaczynał mieć ponownie jakiś sens.
- A powiedz mi Melissa, ale tak szczerze, co ja mogę w życiu osiągnąć, co ja mogę zaoferować kobiecie?
- Boże, Shawn, ty mówisz tak, jakbyś był jedyną osobą jeżdżącą na wózku, na świecie. Przecież tacy ludzie uprawiają sport, podróżują, tak naprawdę, robią wszystko to, co inni. A jeśli chodzi o kobiety, to nie dla wszystkich liczy się tylko wygląd i sprawność fizyczna, wiesz? Bo jeśli ktoś pokocha twoje wnętrze, to wygląd nie będzie mieć dla niego żadnego znaczenia. A poza tym, ja nie wiem, jak można nie zauroczyć się w takim przystojniaku jak ty - próbowałam trochę rozluźnić atmosferę.
Na szczęście, Shawn zaczął się śmiać. Podjęłam decyzję, że jednak, wszystko mu powiem. Właściwe, nie miałam już nic do stracenia.
- Słuchaj, miło się tak rozmawia o wszystkim i o niczym, ale ja tu przyszłam troszeczkę w innej sprawie.
- Aż się boję.
- No w sumie, ja też.
- Dobra, teraz to w ogóle mnie zestresowałaś.
- Wymyśliłam coś bardzo głupiego.
- Czyli?
Chwila ciszy.
- Zamieszkaj ze mną - odezwałam się w końcu
- Że co?
- Nie, że co, tylko mówię to poważnie.
- Ale Melissa czy ty masz świadomość, że ja sobie sam nie radzę?
- No właśnie dlatego, chcę ci pomóc.
- Słuchaj, ja już Ci to mówiłem. Masz studia i powinnaś się nimi zająć - jego ton był coraz wyższy
- Przecież dałabym radę!
- Nie wiesz, co mówisz. Przychodzisz tu i wychodzisz. Zapytaj mojej mamy, jak to jest. Ja nie mogę się sam umyć, ledwo co korzystam z łazienki. Ty masz swoje życie. Ja nie mogę ci odbierać młodości.
- A czy ja mówię, że mi ją odbierasz!?
- Melissa, po co ty to robisz? Ja nie potrzebuję niczyjej litości.
       Aż coś mnie uderzyło. To zabolało, naprawdę.
- Naprawdę tak uważasz? - zaczęłam płakać - Naprawdę? Chcesz wiedzieć dlaczego to robię ? To ja ci powiem. Bo ja cię kocham! Bez względu na to czy jeździsz na wózku czy nie. Ja próbowałam, naprawdę, próbowałam się odkochać, ale nie mogę... ja nikogo nie potrafię pokochać tak jak ciebie.
- Melissa - złapał moją rękę - Ja, nie wiedziałem i naprawdę, moglibyśmy spróbować, ale... ze względu na to jaki teraz jestem, nie mogę.
- Rozumiem i wcale tego nie oczekuję, ale proszę cię, zrób to dla mnie i zamieszkaj ze mną. Ja chcę się nauczyć żyć z tobą takim, jakim jesteś. Dla mnie... dla mnie i tak będziesz najważniejszy.
Usiadłam mu na kolanach jak już miałam w zwyczaju i mocno go przytulilam. Po jakimś czasie Shawn się odezwał :
- Jeśli mam ci tym sprawić radość, to zgadzam się. Zamieszkam z tobą.
       Nic już nie powiedziałam, tylko jeszcze bardziej się rozplakalam.
Z jednej strony bardzo się cieszyłam, że wyznałam mu całą prawdę i że ze mną zamieszka, ale z drugiej, czułam się okropnie. On mnie odrzucił. I to tylko ze względu na swoją chorobę. Zaczęłam żałować, że nie wyznałam mu tego wcześniej. Wtedy moglibyśmy spróbować, jak to powiedział Shawn. Ale jak widać, nie było to nam pisane.

############################

Powiem wam szczerze, że bardzo emocjonalnie podeszłam do tego rozdziału i mogę powiedzieć, że jest to jeden z przełomowych momentów. Jednakże, nie martwcie się, to że Melissa wyznała uczucia Shawnowi, nie oznacza, że to koniec. Mogę powiedzieć tyle, że jeszcze sporo się wydarzy!!!

Disability // S.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz