Rozdział 25

1K 31 2
                                    

       Biorąc pod uwagę to, co wydarzyło się zeszłej nocy, miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Byłam wstawiona, to prawda, ale mimo to dużo pamiętałam.
- Lana, ale mi głupio, jak ja mam  z nim rozmawiać po tym wszystkim.
- Po czym? - nadal nie ogarniała
- No, do cholery, ja go pocałowałam!
- No i co? Czym ty się przejmujesz?  Pocałowałaś to pocałowałaś. Świat się nie zawalił.
- Żartujesz sobie? To nie miało prawa się zdarzyć. Ja już chyba więcej nie będę pić, bo zawsze na tym źle wychodzę.
- Mało kto wychodzi na tym dobrze. 
       Trafna uwaga.
- Zachowuj się normalnie i nie wracaj do tego.
- Ale...jedno mnie zastanawia. On mnie nie odepchnął kiedy to zrobiłam, dopiero potem.
- Bo faceci tacy są. Miał odmówić? No, proszę cię.
- No...
- Żadne no, tylko zapomnij o tym i już.
- Dobra, spróbuję.
       Dla ludzi z mojego otoczenia to wszystko było proste jak zeskok z krawężnika, a dla mnie trudne jak zeskok z Mont Blanc.
       Poszłam do kuchni, w której czekał już na mnie Shawn.
- Hej, przygotowałem dla nas śniadanie.
        Na stole leżały tosty, szynka,  pomidory i ser, a do tego sok pomarańczowy
- O jak miło, Lana chodź! - zawołałam
        Lana szybko wbiegła do kuchni i usiadła na krześle.
- To co jemy? - zapytała
- To co Shawn przygotował - odpowiedziałam
- Mmm...pycha. Jakie chrupiące tościki - zachwalała Lana - Moja mama to zawsze takie gumofilce robi, a te są takie pyszne.
- Żebyś orgazmu przypadkiem nie dostała... - rzekłam poważnie, a ona spojrzałam na mnie groźnym wzrokiem.
- Widzę, że mnie tu nie chcą,  więc będę się powoli zbierać.
- No, najwyższy czas - powiedziałam spoglądając na zegar.
- Już Cię więcej nie odwiedzę!
- I dobrze!
- Ej, dziewczyny - wtrącił się Shawn
       Chyba wziął nas na poważnie.
- Wiesz, że my tak nie na serio? - powiedziałam
- A kto by was tam wiedział.
       Zaczęłyśmy się śmiać.  Kiedy Lana szykowała się do wyjazdu, ja zmywałam naczynia.
- Melissa? Możemy pogadać? -zapytał Shawn
- Tak - zgodziłam się, choć wiedziałam, czego będzie dotyczyć ta rozmowa.
- Wczoraj...
- Tak, wiem. Przepraszam. To nie powinno się zdarzyć.
- Nie, no, mi się podobało. Nigdy nie całowałem się z przyjaciółką, ale zawsze musi być ten pierwszy raz.
       W moich oczach pojawiło się niedowierzanie.
-  Ale mimo to, masz rację, to się nie powinno wydarzyć, bo nie byłaś w pełni świadoma, co innego gdybyś....
- To ja się zbieram! - krzyknęła Lana
       Dzięki Lana, ty to masz wyczucie.
- Jasne, już Cię odprowadzam.
- To narazie, Shawn. Następnym razem przyjeżdżam do ciebie na tosty.
- Jasne, zrobię ci całą górę tostów.
- Super, pa!
Wyszłam z nią na klatkę i pożegnałam się z nią po czym wróciłam do mieszkania. Byłam ciekawa czy Shawn wróci do naszej rozmowy, którą Lana nam nieelegancko przerwała, ale niestety, nie wrócił.
       Mieliśmy jednak zupełnie inną kwestię do poruszenia.
- Melissa, ja nie chcę, żeby pani Bradstore do mnie nadal przychodziła - oznajmił Shawn
        Rachel Bradstore była rehabilitantką Shawna. Owszem miał około sześćdziesiątki, ale była bardzo dobra w tym co robiła. 
- A co ci w niej nie pasuje?
- No, bo ona jest taka wredna i niedelikatna.
- Bez przesady,  zachowujesz się jak dziecko. Dobrze wiesz, że twój lekarz nam ją polecił i ona dla ciebie zgodziła się przenieść na jakiś czas do Leeds.  Myślisz, że łatwo kogoś znaleźć od tak.
- No ja wiem, ale proszę cię, załatw to.
- No..dobrze.
        Wzięłam telefon i wykreciłam numer doktora. 
- Dzień dobry, z tej strony Melissa Carter.
- A od pana Mendesa, dzień dobry, coś się stało?
- Nie, nie. Wszystko w porządku.
Mamy tylko jeden problem, bo Shawn nie chcę pracować z panią Bradstore. Twierdzi, że jest niedelikatna i że rezygnuje z jej usług.
- No szkoda, bo to naprawdę dobra specjalistka, ale skoro nie chcę to nic na siłę.
- No tak, ale zależało by nam na znalezieniu kogoś nowego.
- Zorientuje się w sytuacji i jak będę coś wiedział to zadzwonię.
- Dobrze, dziękuję, do usłyszenia.
       Rozłączyłam się i spojrzałam na Shawna.
- Pani Bradstore już dla nas nie pracuję, ale na nową osobę będzie trzeba poczekać.
- Mam nadzieję, że będzie bez sztucznej szczęki.
- Czy ja o czymś nie wiem? - zapytałam ze zdziwieniem
- Nie, tylko nie lubię jak ktoś zostawia swoją szczękę w naszej  łazience...

       

Disability // S.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz