DRUGA CZĘŚĆ Rozdział 1

1.1K 28 2
                                    

Dwa lata później

Minęły dwa lata odkąd poczułam się naprawdę szczęśliwa. Uczucie moje i Shawna przechodziło różne etapy. Od codziennych czynności do pełnych emocji kłótni. Ostatecznie jednak zawsze wygrywała miłość. Nasza miłość.
       Była jednak inna od wszystkich. Dla wielu osób bycie w związku wiąże się z pewnymi rzeczami, w tym z namiętnością i byciem blisko. Dla nas jednak to było tylko stereotypowe myślenie. Choć byliśmy parą od dwóch lat, nigdy nie doszło między nami do bliższego kontaktu fizycznego. Owszem czasami zdarzały się momenty, kiedy nie dało się ukryć, że potrzebowałam jego bliskości, co działało także w drugą stronę, ale nigdy nie posunęliśmy się dalej niż pocałunki i przytulanie.
Problem nie leżał w całym tym procederze, a w nas. Osobiście bałam się reakcji Shawna, a on niezbyt wiedział jak się odnaleźć w tej sytuacji. Nigdy nie chciałam na niego naciskać. Wolałam poczekać aż sam zrobi coś w tym kierunku. Nie mogłam jednak zwlekać z tym w nieskończoność. Postanowiłam więc, spróbować coś zmienić i  na naszą rocznicę przygotowałam coś specjalnego.
- Zobacz, Shawn. Jak to zleciało. Już dwa lata razem jako para. - powiedziałam trzymając kieliszek w dłoni.
- Tak, a ja się czuję tak jak wtedy, gdy po raz pierwszy mówiłem ci, że cię kocham.
- Gdyby kiedyś ktoś mi powiedział, że to się uda, to chyba bym go wyśmiała, a teraz...jestem na maksa szczęśliwa.
- Ja też.
- Pamiętasz, przygotowałeś wtedy dla mnie niespodziankę.
- Pamiętam i dzięki temu coś się między nami zmieniło.
- No, właśnie. Może powinniśmy coś zmienić?
- Co masz na myśli?
- Niedługo się dowiesz.
Mógłbyś udać do naszej sypialni i usiądź na łóżku? Za pięć minutek będę - zaśmiałam się i uciekłam do łazienki, przekluczając za sobą zamek.
Zdjęłam swoje ubrania, po czym wyjęłam z szafki ukryty wcześniej, satynowy szlafrok i komplet bielizny, który dostałam w prezencie od Nicole.  Nigdy wcześniej nie miałam go na sobie. Czekał po prostu na właściwy moment. I to właśnie był ten moment.  Bałam się, że może być dla mnie za ciasny, ale na szczęście wszystko było na swoim miejscu. Zarzuciłam na siebie szlafrok i ruszyłam w kierunku naszej sypialni.
Uchyliłam lekko drzwi i wychyliłam zza nich głowę.
- Kochanie? Czemu się tak skrywasz? - zapytał Shawn
- Połóż się, misiaczku- powiedziałam kokieteryjnie - Na brzuchu.
- Ale...
- Cii... nic ci nie zrobię.
Może.
- No, dobrze - zgodził się.
- I nie podglądaj - dodałam
Poczekałam aż zrobi to, o co go prosiłam i weszłam dyskretnie do pokoju.
- Zachowujesz się tak jakbyś chciała mi wbić nóż w plecy, i to dosłownie - rzekł Shawn
- Nie martw się nie jestem krwiożerczą psychopatką.
- Krwiożerczą nie, ale psychopatką? Miałbym wątpliwości...
-  Cicho już, rozluźnij się. Dziś to ja będę twoja osobistą rehabilitantką...
- Mmm... nie wiedziałem, że się na tym znasz.
- To jeszcze mało o mnie wiesz - zaśmiałam się
Weszłam na łóżko. Stanęłam ponad Shawnem, po czym usiadłam delikatnie na jego pośladkach. Mimo ciągłego siedzenia na wózku nadal były krągłe i jędrne. Czy ja aby na pewno mówię o mężczyźnie?
Pochyliłam się i zaczęłam masować mu plecy.
- Wszystko okey? - zapytałam
- Na razie tak.
Kiedy skończyłam masaż, pochyliłam się i pocałowałam go najpierw w ucho, potem w szyję, a następnie w prawy bark.
- Melissa...- stęknął
- Coś nie tak? - zapytałam.
- Nie, tylko...czy ty siedzisz na mnie nago?
- A co, chciałbyś tego?
- W momencie gdy mnie całujesz. Bardzo.
- No to się przekonaj.
Zeszłam z niego i pomogłam mu się przewrócić na plecy. Kiedy mnie ujrzał, dostrzegłam wyraźny błysk w jego oku. Ponownie weszłam na łóżko i usiadłam na nim okrakiem.
- Kochanie, dlaczego musisz mi to robić? - zapytał
- Ale co? Nie jestem przecież naga - zaśmiałam się
- Ale ten szlafroczek...- westchnął - Jest taki seksowny.
- Ale to tylko początek - oznajmiłam i przesunęłam kawałek materiału z mojego barku, aby ramiączko od stanika było widoczne.
- Nie, nie rób przy mnie takich gestów - powiedział, udając, że nie może oddychać.
- Śmiało, weź ten paseczek - powiedziałam i wskazałam na pasek od szlafroka.
Zawahał się.
- No już, rozwiązuj! - ponagliłam go
Zrobił to, choć niepewnie. Ja za to zaczęłam podciagać jego koszulkę ku górze. Nie wzbraniał się. Pomogłam mu ją zdjąć i rzuciłam ją na podłogę.
Zsunęłam delikatnie szlafrok na wysokość łokci i pochyliłam się nad Shawnem. On pocałował mnie i zaczął go ze mnie ściągać.
W końcu ujrzał mnie w samej bieliźnie.
- Melissa, jak ty pięknie wyglądasz... Boże mam taką piękną narzeczoną!
- To specjalnie dla ciebie.
Pochyliłam się i pocałowałam go w usta. Odwzajemnił mój pocałunek i zaczął dotykać moich pleców i pośladków. Pożądał mnie, ja jego także. Odsunęłam się na chwilę po czym zaczęłam całować jego nagi tors. Od samej góry po granice między brzuchem, a brzegiem spodni. Kiedy to robiłam wydawał z siebie ciche jęki. Dotknęłam jego paska od spodni i spojrzałam na niego, sprawdzając czy pozwoli mi go odpiąć. To był przełomowy moment. Pokiwał głową, sugerując, że mam to zrobić. Szybko się z tym uporałam i zabrałam się jego spodnie, ale on złapał moje dłonie.
- Poczekaj, Melissa.
Natychmiast się odsunęłam.
- Spokojnie, Shawn. Możemy przestać. - zeszłam z niego i usiadłam obok.
-  Kochanie, wiem że chciałabyś się do mnie zbliżyć, ale nawet nie wiesz jakie to dla mnie trudne, jako faceta. Dla nas seks to coś ważnego, a ja kompletnie nie wiem czego się spodziewać. Ciężko się czemuś podporządkować, jak się czegoś nie czuje.
- Wiem, że to uraza dla twojej męskości, ale nie możesz się mnie wstydzić. Ja cię w pełni akceptuję - powiedziałam delikatnie dotykając dłonią jego policzka
- Ale wiesz, że ja nie prawie niczego nie czuję... Mój członek...on nie jest...
- Shawn, to nie jest ważne. Jeśli nie spróbujemy, to dalej będziemy tkwić w tym samym miejscu.
- No dobrze, powiem ci coś. Rozmawiałem z moim lekarzem na ten temat i zapisał mi pewne tabletki.
- No to może warto spróbować? Nie chcę na ciebie naciskać, bo pewnie,  krępujesz się tym, że nie możesz mnie zadowolić, ale wiedz, że ja tego nie oczekuję. Seks to przede wszystkim bliskość, nie czynność.
- Idź do mojej szafki, w której trzymam bieliznę. Na samym dnie są te tabletki. Przynieś je.
Zrobiłam to po czym Shawn wziął jedną z nich i zażył ją.
- Musimy poczekać godzinę - oznajmił
- To możemy się po prostu poprzytulać - zaproponowałam
- Nie. Zdejmij moje spodnie i usiądź na moim brzuchu - rozkazał
- Mmm...Podoba mi się. Rób ze mną, na co masz ochotę.
- Mam ochotę, pocałować twoje piersi.
Coś czułam, że moje słowa dodały mu skrzydeł. Nachyliłam się tak, by mój biust znajdował się przy jego twarzy. Oparłam się o poduszki leżące przy jego głowie, a on objął mnie i zaczął całować moje piersi, które zasłaniał tylko dość skąpy stanik. Przyciągnął mnie do siebie i zaczął całować moją szyję i obojczyki. Pierwszy raz poczułam się tak spełniona. Byłam z moim wymarzonym mężczyzną. Czułam jego bliskość. Czułam drżenie jego dłoni, kiedy głaskał delikatnie moje plecy. Słyszałam jego ciche odgłosy, kiedy go dotykałam. Godzina szybko zleciała przy naszych pieszczotach i przyszedł czas na najtrudniejsze.
- Mogę cię dotknąć? - zapytałam
Pokiwał głową sugerując, że tak.
Dotknęłam delikatnie jego krocza.
- Czujesz coś?
- Tego, że mnie dotykasz, nie. Ale tak jakbym,...czuł coś głębiej.
- To chyba dobrze.
- Ale wiesz, że tym razem nic z tego nie będzie?
- Wiem,  trzeba robić małe kroczki, dlatego na dzisiaj to już koniec - oświadczyłam
Głupio to zabrzmiało, ale taka była prawda.
- Już? - Zapytał smutnym głosem. - Myślałem, że dasz mi zdjąć ten seksowny staniczek...
- No wiesz, masz jeszcze szansę.
Nie musiałam tego dwa razy powtarzać. Po chwili mój stanik leżał już na podłodze, a moje piersi zwisały nad klatką piersiową Shawna. Na początku spoglądnął na nie, a następnie zaczął je dotykać.
- One są takie idealne i tylko moje.
- No nie tylko twoje - zauważyłam - One, tak naprawdę, należą do mnie.
- Czyli, tak naprawdę, do mnie - zaśmiał się - Bo my to jedność.
- To się jeszcze okaże - odpowiedziałam
- Nie mam co do tego wątpliwości.
Położyłam się na nim tak, że nasze klatki piersiowe stykały się ze sobą, on przytulił mnie mocno.
Mimo jego niedyspozycji było wspaniale. Tak naturalnie i prawdziwie. Wprawdzie nie doszło między nami do czegoś więcej, ale dzięki temu pierwszemu zbliżeniu nauczyliśmy się wzajemnej akceptacji.
- Jesteś najlepszym, co mnie w życiu spotkało, wiesz?- powiedział, głaszcząc moje plecy
- Wiem, dlatego chcę być z tobą do końca moich dni...
- A przysięgniesz to przed Bogiem?
- Przed Bogiem, przed tobą i przed wszystkimi ludźmi na świecie. Będziesz mój, a ja będę twoja. Na zawsze.

################################
Witam po dwóch miesiącach rozłąki. Czasu dla siebie mam naprawdę bardzo mało, dlatego nie mam kiedy, czegokolwiek napisać. Mam kilka rozdziałów napisanych do przodu, ale nie chcę dodawać ich wszystkich, bo później może nie być czasu na napisanie kolejnych. Jak widzicie zaczynamy 2 część i zachęcam do dalszego czytania, 😊

Disability // S.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz