Rozdział 2

1K 22 0
                                    

                        Wydawać by się mogło, że udało nam się pokonać wszelkie trudności i cieszyć się pełnią życia. Wiadome jednak, że gdy zaczyna być już dobrze, kiedy myślisz, że wszystko, co złe już minęło, to nieszczęście znowu powraca. I to z podwójną siłą.
Pewnego dnia ktoś zapukał do naszych drzwi. Nie spodziewaliśmy się nikogo, ale zdarzało się, że listonosz dostarczał nam pewne listy osobiście. Shawn akurat jeszcze spał, więc poszłam sama otworzyć drzwi. Moim oczom ukazał się obraz, którego nie chciałam zbytnio widzieć. Diana.
- Co ty tu robisz?! Przyjechałaś, żeby zniszczyć nasz związek?! Skąd w ogóle wiesz gdzie mieszkamy.
- Wiem to od Rebecci. Posłuchaj mnie, gdyby sytuacja mnie do tego nie zmusiła, nie przyjechalabym tu. Proszę weź to - podała mi białą kopertę.
- Znowu wypisujesz jakieś bzdury na mój temat - nie potrafiłam opanować emocji
- Nie, to list dla was obojga. Wszystko jest prawdziwe.
- Posłuchaj, jeśli chcesz doprowadzić do tego, że nasz ślub się nie odbędzie, to ci się nie uda!
- Ślub? Nic o tym nie wiedziałam...
- Co tu się dzieje? - w drzwiach sypialni pojawił się Shawn - Diana? Zostaw nas w spokoju! Po tym wszystkim co zrobiłaś nie chcę Cię znać. Idź stąd!
- I tak jeszcze się spotkamy!
Diana odwróciła się i poszła rzucając kopertą w naszą stronę. Podniosłam ją i poszłam do kuchni.
- Wyrzuć to, nie chce tego czytać - oznajmił Shawn
- A może tam jest coś ważnego? - zaczęłam mieć wątpliwości.
- Melissa, nie uwierzę już w żadne jej słowo, ale wiem, że chcesz ją otworzyć. Śmiało...
Sama nie byłam pewna czy chcę ją otwierać, ale moja ciekawość, nie dała za wygraną. Wyjęłam list z koperty i zaczęłam czytać na głos.

Droga Melisso i Drogi Shawnie!

Nie wiem od czego zacząć, ale chyba od tego, że z góry was przepraszam. Wiem, że wiele namieszałam w waszym życiu i tak sobie myślę, że chyba już taka w nim moja rola. Gdyby to zależało tylko ode mnie, nigdy byście tego listu nie dostali, ale moja trudna sytuacja skłoniła mnie do tego by wyznać wam prawdę. Miesiąc po rozstaniu z Shawnem - przerwałam czytanie, bo nie mogłam uwierzyć w to co widzę.
Łzy momentalnie napłynęły mi do oczu, a Shawn od razu to zauważył.
- Melissa, kochanie, co tam jest napisane?
- Miesiąc po rozstaniu z Shawnem - z trudem przechodziło mi to przez gardło - dowiedziałam się, że jestem w ciąży. To był trzeci miesiąc. Nigdy byście się o tym nie dowiedzieli, gdyby nie to, że moja mama jest ciężko chora. Leki wiele kosztują i nie jest mi w stanie już pomagać, dlatego jestem zmuszona, powiedzieć wam, że złożę wniosek o alimenty.
PS. Nasza córka ma na imię Angel.

- Ja w to nie wierzę, Melissa. Ona na pewno to wymyśliła... - odezwał się Shawn
- Nie, Shawn. Dianie można wiele zarzucić, ale nie to, że by cię zdradziła. Tyle.
- Ale ty chyba, nie chcesz...
- Shawn, ja...dla mnie to jest za dużo...ja muszę wyjść, przemyśleć to.
Wzięłam telefon, spakowałam go do torebki i wyszłam z domu. Udałam się do pobliskiego parku, od którego, tak naprawdę, zaczął się nowy etap w naszym życiu. Usiadłam na ławce. Wtuliłam głowę w kolana i zaczęłam płakać. W pewnym momencie, ktoś dotknął mojego ramienia.
- Melissa?
Podniosłam głowę po czym ujrzałam stojącą obok mnie Nicole.
- Co się stało? Coś z Shawnem?
- Można by tak powiedzieć. W sumie to, że ma dziecko z inną dziewczyną to go dotyczy.
- Ale co? Jak ma... dziecko? - zdziwiła się i usiadła obok mnie
- Dowiedzieliśmy się o tym dzisiaj.
- I...co teraz?
- Nie wiem, kompletnie nie wiem. Przecież nie zostawię go, bo on jest dla mnie wszystkim ale z drugiej strony... to wszystko jest bardzo skomplikowane.
- Ja osobiście uważam, że biorąc pod uwagę fakt, że z nim jesteś, to będziesz w stanie to zaakceptować.
- Może i tak, ale na pewno nie teraz...
- Ale musisz coś postanowić.
- Wiem oboje będziemy musieli coś postanowić - westchnęłam - A tak właściwie to co tu robisz?
- Tak właściwie to szłam właśnie do ciebie.
- No to w takim razie, chodźmy - wstałam z ławeczki
- Nie, nie. Nie będę wam zawracać głowy. Musicie sobie wyjaśnić pewne rzeczy, a ja będę was tylko zanudzać swoimi głupimi opowieściami. Także, zobaczymy się innym razem i pamiętaj, to ty decydujesz o swoim życiu i tylko ty możesz sprawić, że będziesz w nim szczęśliwa.
- W takim razie do zobaczenia.
Pożegnałyśmy się a ja postanowiłam wrócić do domu. Nie było to dla mnie łatwe, ale nie miałam innego wyjścia. Uciekanie od problemu nigdy przecież nie należało do dobrych rozwiązań.
Weszłam do mieszkania, a Shawna nigdzie nie było, ale zauważyłam, że drzwi balkonowe są uchylone, więc pomyślałam, że tam właśnie się znajduje. Miałam co tego rację.
- Melissa, wróciłaś - chciał mnie dotknąć, ale odsunęłam się. Wiem, że w tej sytuacji powinnam była go wspierać, ale jakoś nie mogłam udawać, że nic się nie stało.
- Wróciłam, ale to nie oznacza, że wszystko jest okey. Potrzebuję trochę czasu, żeby się się tym
oswoić.
- Dobrze, rozumiem - widać, że był zawiedziony moim zachowaniem - Ale, wiedz, że ja tego tak nie zostawię. Wiem, że jeśli naprawdę będzie to moje dziecko, strasznie cię to zrani, ale zrobię wszystko, abyśmy byli szczęśliwi. Razem.
- Wiesz, co mnie najbardziej boli? To, że Diana była dla ciebie tylko przykrywką, a mimo to...
- Wiem. I nie mam nic na swoje usprawiedliwienie.
- I powiem ci coś jeszcze. Owszem, byłam z Emmanuelem, ale nigdy z nim nie spałam. A chcesz wiedzieć dlaczego...? - po moich policzkach zaczęły lecieć łzy - Bo kiedy się w tobie zakochałam, mimo tego, że  chciałam ukrywać to przed tobą, w głębi serca... chciałam abyś to ty był moim pierwszym chłopakiem.
- Mel - przerwał mi
- Poczekaj, daj mi skończyć. I nie, nie mam ci za złe tego, że poszedłeś z nią do łóżka. Byłeś wolny, ona była twoją dziewczyną. Najbardziej boli mnie to, że prawdopodobnie nie będziemy mieć już wspólnych dzieci. A to było moje marzenie, abyś był ojcem moich dzieci.
- Posłuchaj mnie. Bez względu na wszystko, choć bym miał połowę swojego życia spędzać na jeżdżeniu po lekarzach czy na braniu leków, to spełnię twoje marzenie. Będę ojcem twoich dzieci.
Zbliżył się do mnie, chcąc przyciągąćnie do siebie, ale nią pozwoliłam mu tego zrobić.
- Jesteś jedyną kobietą, z którą kiedykolwiek chciałem mieć dzieci - wyznał
- Naprawdę? - wydukałam ironicznie
- Naprawdę. Wiesz co sobie dziś uświadomiłem? - wtedy po raz pierwszy ujrzałam jak Shawn płacze
- Po wypadku, myślałem, że nic mnie już w życiu nie spotka. Nic miłego, pięknego. Ale teraz wiem, że jesteś jedną z nielicznych kobiet na świecie, które tak wiele zrobiłyby dla takiej inwalidy jak ja. Mogłaś mieć wspaniałe życie u boku przystojnego mężczyzny, który będzie cię zachwycał na każdym kroku, ale wybrałaś mnie. I dzięki temu jestem wielkim szczęściarzem.
- Tyle, że ja to wszystko właśnie mam. Wspaniałe życie, przystojnego mężczyznę, który zachwyca mnie ciągle. Ja nie widzę twojego wózka... ja widzę tylko nasze serca. Serca, które się kochają... i tylko to się liczy. Nie zmienia to jednak faktu, że jest mi smutno i że ci wybaczę.
     Wieczorem postanowiłam, że nie będę wyrzucać Shawna z sypialni i sama nie będę stamtąd uciekać, ale chciałam po prostu w spokoju zasnąć. Obrociłam się plecami i próbowałam spać, choć w głowie miałam setki myśli.  Początkowo było całkiem spokojnie, ale kiedy usłyszałam,  że Shawn przewraca się na bok, wiedziałam, że coś się wydarzy.
Nagle jego ręka objęła mnie w pasie.
- Mógłbyś wziąć swoją rączkę? - zapytałam grzecznie - Ciepło mi.
- Nie mogłaś wprost powiedzieć, że nie chcesz, żebym cię dotykał - odburknął
    Tyle, że nie mogłam tego zrobić. Choć było mi przykro, chciałam, by mnie dotykał.
- Nie mogłam tego powiedzieć - powiedziałam, trzymając kołdrę przy twarzy
- Bo? - zapytał
Odwróciłam głowę i dotknęłam delikatnie jego uda.
- Bo chcę, żebyś mnie dotykał -
       Moja głowa wróciła z powrotem na swoje miejsce.
Shawn przeciągnął swoją dłoń i objął nią moją twarz tak, abym znowu na niego patrzyła.
- Moja Melissa... - patrzył się na mnie przez chwilę, a potem złączył nasze usta w pocałunku.
Trwał on przez chwilę, ale nie odwzajemniłam go. Nie mogłam. - Będę czekał aż mi wybaczysz - powiedział i puścił moją twarz
   Minęło kilka minut. Dalej leżałam odwrócona plecami.
- Śpisz? - zapytałam
- Nie - odrzekł
- To podaj mi swoją dłoń - zrobił to po czym ja położyłam ją na swoim brzuchu -  Tak na dobry początek.

                      

################################
Spodziewaliscie się takiej sytuacji? Jak myślicie Shawn naprawdę będzie ojcem?

Disability // S.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz