Rozdział 18

1.1K 31 0
                                    

       O propozycji Emmanuela musiałam, oczywiście, poinformować Shawna. Początkowo nie był tym pomysłem zachwycony, ale  ostatecznie stwierdził, że wypada poznać chłopaka swojej przyjaciółki.
Uznałam, że najlepiej będzie spotkać się w moim domu. Wprawdzie, mój pokój znajdował się na piętrze, ale na dole mieliśmy do dyspozycji duży pokój, w którym nikt nam nie przeszkadzał. Dodatkowo, moja mama obiecała, że pojedzie w tym czasie na zakupy.
       Razem z Emmanuelem przygotowaliśmy przekąski,  kanapki i napoje. Szczerze mówiąc, nie wiedziałam jak to będzie. Od czasu wypadku Shawn jeszcze u nikogo nie był. Ze znajomymi spotykał się tylko w swoim domu. I na dodatek, działo się to bardzo rzadko. Poza tym, z tego spotkania mogło wyniknąć praktycznie wszystko. I tego najbardziej się obawiałam.
     Kiedy mama Shawna zatrąbiła klaksonem, wyszłam przed dom i otworzyłam drzwi szeroko w oczekiwaniu na chłopaka. Chwilę to trwało, bo pani Mendes musiała najpierw rozłożyć wózek, a potem pomóc Shawnowi na niego wsiąść.
- Zapraszamy! - powiedziałam radośnie
- No, to ja cię zostawiam Shawn, w dobrych rękach oczywiście, w razie czego dzwońcie. Do wieczora.
- Do zobaczenia - odpowiedziałam i zawiozłam Shawna w stronę pokoju,  w którym czekał już Emmanuel.
- A więc, to jest Shawn, a to Emmanuel - odezwałam się
- Cześć - powiedział Emi, po czym wstał, poszedł do Shawna i podał mu dłoń.
- Cześć - odpowiedział Shawn.
      Początkowo rozmowa była trochę sztywna, można nawet stwierdzić, że krępująca dla obu stron, ale z czasem znalazło się kilka wspólnych tematów.
- Chłopaki, wy sobie tu gadajcie,  a ja pójdę dorobić jeszcze kanapek i przyniosę wam może po jakimś piwie? Shawn możesz pić?
- No nogi, ani kręgosłup nie mają nic wspólnego z alkoholem.
- Okey, to za jakieś dziesięć minut do was wrócę - oznajmiłam i wyszłam z pokoju w kierunku kuchni.
       Przygotowałam kanapki, otworzyłam puszki z piwami i położyłam je na tacy. Zbliżając się do pokoju, zauważyłam, że  drzwi były lekko uchylone. Już chciałam otworzyć je nogą, ale usłyszałam bardzo dziwną rzecz.
- Posłuchaj, przyjechałem tu tylko dlatego, by ci powiedzieć,  że nie oddam ci Melissy - oznajmił Emmanuel
- Ale ja nie rozumiem o co ci chodzi,  to jest moja przyjaciółka,  tylko przyjaciółka.
- Dobra, taki kit to sobie wciskaj swoim kolegom, a nie mnie. Tak ją sobie owinę wokół palca, że w życiu już Cię nie odwiedzi.
       Nie mogłam tego dłużej słuchać.  Wparowałam do pokoju, ale starałam się zachować spokój.
- Co tam chłopcy?
- A tak sobie rozmawiamy - odrzekł Emmanuel
- To się bardzo cieszę,  a... powiesz mi, kiedy owiniesz mnie wokół swojego palca?
- Yyy... coś ci się pomyliło, nic takiego nie mówiłem.
- I jeszcze kłamiesz i robisz ze mnie idiotkę.
- Ja z ciebie? Chyba na odwrót. Ja się dla ciebie poświęciłem. Jaki chłopak byłby z dziewczyną, gdyby wiedział, że ona kocha innego.
- Chyba teraz tobie się coś pomyliło.  Czy ty uważasz, że ja kocham Shawna? Przecież dopiero co, mówiłam ci, że nie.
- Tak, tak uważam. I uważam też, że sprytnie się ukrywacie. Ale ja was przejrzałem.
- To jest koniec. Definitywny.
- I co? Zostawisz mnie teraz dla tego kaleki? Wolisz go karmić,  myć i ubierać?  A może to będzie twoją nowa pasją?
- Wyjdź stąd! Wyjdź z mojego domu!
- Bo co mi zrobisz?!
       Shawn, na te słowa, próbował się zerwać z wózka, ale udało mi się go powstrzymać.
- Widzisz, nawet dziewczyny nie potrafisz obronić - zaśmiał się Emmanuel.
       Ja naprawdę,  nie wierzyłam, że mogłam z kimś  takim być.  Z kimś kto miał, drugie, zupełnie inne oblicze.
- Wiesz co,  sto razy wolę jego i jego chorobę niż bycie z taką parszywą świnią jak ty. Nie chcę cię więcej widzieć! A i jeszcze jedno, jak przyjadę, nie chcę widzieć twoich rzeczy w moim pokoju. Żegnam.
        W tym momencie, akurat, moja mama zdążyła wrócić z zakupów.
- Co tu się dzieje?  - zapytała
- Nic - odpowiedziałam - Emmanuel właśnie wychodzi.
       I wyszedł. Nareszcie. Od razu udałam się do pokoju, w którym znajdował się Shawn.
- Tak strasznie cię przepraszam. Jak ja mogłam, wcześniej, nie dostrzegać jego wad? To jest jakiś koszmar. Dobrze, że do niczego między nami nie doszło, bo chyba wstydziłabym się tego do końca życia.
- Melissa, on miał rację. Nawet nie mogłem stanąć w twojej obronie.  Na tym wózku jestem nikim.
- Nie Shawn,  dla mnie jesteś wszystkim, bez względu na wózek czy jego brak. Jesteś przyjacielem, któremu zawsze mogłam zaufać. Jedynym, który tak wiele o mnie wie. Tym, dla którego jestem w stanie zrobić wszystko.
      To był pierwszy raz w moim życiu kiedy, tak szczerze, wyznałam mu prawdę. Oczywiście musiałam nazwać go przyjacielem, ale to nie było ważne, ważne, że zabrzmiało to tak, jakbym chciała powiedzieć, że go kocham.

############################
To już koniec pary Melissa - Emmanuel! I co teraz?

Disability // S.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz