Rozdział 11

2.8K 190 6
                                    

Podmuch wiatru lekko rozwiał włosy chłopaka. Stał w lesie i podziwiał drzewa, na których tańczyły promienie słoneczne. Szlest zielonych liści rozchodził się, tworząc przyjemną dla ucha melodię. Śpiew ptaków, idealnie do pasował się do szelestu liści, ogłosy niektórych zwierzaczków również. W ręku trzymał waniliową babeczkę zrobioną przez jego chłopaka. W tym samym czasie, nowego poranka w altance siedział Jimin w białej koszuli, delikatnie machjąc nóżkami. Słońce przedzierało się przez okna w altanie, a wiatr poruszał delikatnie zieloną trawką, która była świeżo skoszona. Jimin wychylił głowę za altanę i spojrzał na niego. Pierwsza kropla deszczu rozbiła się o jego miękki policzek i spłynęła wzdłuż twarzy chłopaka. Chmury przysłaniały słońce. Zrobiło się pochmurnie i cicho. Zwierzęta i ptaki ucichły, było już tylko słychać jak odlatują. Serce Parka zabiło mocniej, było to dla niego przerażające, nie bał się burzy, ale jego podświadomość krzyczała, że coś się święci. Natychmiast zerwał się na równe nogi wychodząc z altany. Stanął na mięciutkiej trawce, a na większej części jego koszulki zdążyły pojawić się małe mokre plamki spowodowane deszczem.

-Taehyung!- zawołał.

Odpowiedziała mu cisza. Był coraz bardziej zestresowany, więc krzyknął jeszcze głośniej.

-Taehyung!

Za drzew wybiegł nawoływany chłopak, który chwycił Jimina za nadgarstek i pociągnął w stronę domu Yoongiego. Dziś Min i Jeon musieli zostawić ich, z powodu ważnego wypadu biznesowego i obiecali, że wrócą jutro rano.

-Nie musisz tak głośno krzyczeć Jiminie- chłopak zamknął za nimi drzwi, a Jimin natychmiast pozmaykał wszystkie okna.

-Wybacz przestraszyłem się- przyznał szczerze, bez odrobiny kłamstwa w głosie.

-Rozumiem- uśmiechnął się kwadratowo na swój magiczny sposób.

Obaj chłopcy usiedli na kanapie i wsłuchiwali się w ciszę, którą przerwał piorun. Obaj poruszyli się na miejscu tym niespodziewanym grzmotem.

-Może obejrzymy coś?- zaproponował Jimin.

-Oooo nieee- wymamrotał nerwowo Kim- Jungkookie mówi, że nie można podczas burzy odpalać sprzętu elektronicznego, a dodam że jesteśmy teraz w lesie i pożar może być naprawdę duży.

Tae wstał natychmiast ze swojego miejsca i zaczął odłańczać kable z kontaktów. Nagle zrobiło się ciemno, bardzo ciemno, a krople deszczu coraz mocniej uderzały o dom. To przyprowadziło młodego Parka o tik nerwowy. Poszedł zapalić światło. W pomieszczeniu zrobiło się jasno.

-T...-przerwał mu głośny grzmot i nagle w całym domu zrobiło się ciemno- k*rwa. Chyba wywaliło korki.

-Jimin- powiedział strachliwie młodszy chłopak.

-Pójdę do piwnicy sprawdzić korki- otworzył pierwsze lepsze drzwiczki od komody i ku jego szczęściu znalazł latarkę- znajdź tu jakieś świece i zapałki i rozstaw je tu by zrobiło się jaśniej, może lepiej nie wchodź na górę.

Kim żwawo kiwnął głową i zaczął szperać po szufladach. Jimin po drodze założył na stopy trampki i zszedł powoli po schodach do piwnicy, już świecąc latarką. Kaszlnął kilka razy. Kiedy ostatnio Yoongi hyung tu sprzątał?- pomyślał Jimin. Nagle drzwi do piwnicy zatrzasnęły się, a w pomieszczeniu zrobiło się lodowacie zimno. Wbiegł na górę po schodach, chcąc otworzyć drzwi, ale nie mógł, chciał zacząć w nie walić, lecz nagle ustał w miejscu bez żadnej możliwości ruszenia się. W tym samym czasie do domu Yoongiego rozległ się dźwięk pukania. Taehyung podszedł do drzwi i je otworzył, ale nic nie ujrzał poza białą kopetrą na wycieraczce. Wziął ją do ręki i na powrót zamknął drzwi. Zastanawiał się kto to był, a bardziej go to wystraszyło gdy na kopercie pisało jego imię i nazwisko. Kto mógł wiedzieć, że tu był? Myślał, że to może być koperta zaadresowana do ich gospodarza.

-Kim Taehyung- powtórzył adresata, do którego miała dotrzec koperta, jakby nie mogąc uwierzyć co tu się dzieje. W jednej sekundzie pomyślał, że to może być list od jego Jungkooka i od razu otworzył kopertę wyjmując list.

Witaj.
Jesteś zapewne ciekaw kto do ciebie pisze, kim jestem i co chce ci przekazać. Dowiesz się wszystkiego w swoim czasie. Nie bój się, nic ci nie grozi. Nie jestem żadnym stalkerem, nawet dobrze cie nie znam. Widziałem cie może trzy razy w moim życiu. Nie chce nic od ciebie, mam jedynie pewne informacje. Te informacje dotyczą twojego chłopaka. I te informacje dotyczą twojego zmarłego brata. Kochałeś go prawda? Wodziałeś sprawcę prawda? Ale po kolei. Musisz się na początku zgodzić na otrzymanie tych informacji. Jeżeli chcesz dowiedzieć się prawdy, jeżeli chcesz wiedzieć KTO zabił twojego brata i na jakim naprawdę świecie żyjesz napisz na odwrocie koperty TAK, a jeżeli nie chcesz po prostu napisz NIE. Kopertę zostaw na tarasie pod stolnikiem.

Tae był zdruzgotany, przestał słyszeć co kolwiek. Słyszał swoją krew w uszach i mocno bijące serce. Skąd ta osoba wiedziała tyle o nim. Ale to był Taehyung, nie myślał o konsekwencjach, chciał po prostu sprawiedliwości dla jego zmarłego barta. Napisał TAK, a jego wyborowi towarzyszył piorun, który rozerwał chmury na pół, tak boleśnie, jak krwawiące serce chłopaka tamtego strasznego dnia.


Jimin oddychał ciężko, z dłoni upadła mu latarka, która uderzyła po chwili o ścianę i się rozwaliła na drobne kawałeczki. Wszystkie zmysły wyostrzyły się mu, słyszał każdą krople deszczu jak i własne serce, które mało nie wyskoczyło mu z piersi. Jego ręce powędrowały w dół i odwrócił się w stronę schodów bez własnej woli, również bez niej schodził po schodach. Tak bardzo nie chciał.

-Pomóż mi- Jimin rozpoznał ten głos.

Każdy mięsień chciał uciekać, chciał krzyczeć i płakać. Przerażony, nie mogący się ruszyć stracił kompletnie zdrowy rosondek, nie mógł myśleć. Usłyszał grzmot, a razem z nim moc która odebrała mu własną wolę prysła, wyswobodziła go rozrywając więzy. Zaczął uciekać, nie mógł otworzyć drzwi, walił i krzyczał, ale Taehyung był na górze. Czuł jak postać zbliża się do niego, jak delikatny szron pojawił się na jego włoskach. Park oparł się plecami o drzwi i zjechał po nich powoli. Płakał. Bał się. Modlił się. Prosił. Krzyczał. Walił. Szarpał się. Uciekał. Błagał.

-Taehyung- głos wymamrotał słabo- nie może...się dowiedzieć. Tam gdzie zło żyje, a martwi wstali jest klucz, odmów, nie chcji tego, co może cie zabić.

Postać pochyliła się. Jimin zobaczył tą twarz, ale był w takim szoku, że nie mógł jej do nikogo dopasować, ale wiedział, że ją zna. Zemdlał.

"Zabrał i mnie i wszystkie uczucia jakie posiadałem"

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

"Zabrał i mnie i wszystkie uczucia jakie posiadałem".

Witam was! WAŻNA INFORMACJA (KRÓTKA):
Filmik u góry, nie zwracajacie uwagi na postacie, chodzi mi jedynie o tekst początkowy i niektóre elementy, które i wy powinniście zobaczyć. Nie długooooo wszystkie się uporządkuje. Zbliżamy się w końcu do początku tej całej opowieści. Tak, tak dopiero początku. Czekajcie na więcej! 🤗🤗🤗

My Cold Honey | yoonmin ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz