Rozdział 3

4.6K 250 114
                                    

Ciężko jest sprawdzać wiadomości leżąc w krzakach pod parapetem, pod oknem, do tego razem z Percy'm, który nie potrafi usiedzieć w miejscu

- Po co to robimy? - spytał po raz kolejny o  to samo syn Posejdona

- Voldemort powrócił nie rozumiesz! Trzeba sprawdzać czy niczego przypadkiem... 

- No właśnie przypadkiem! - zaperzył się Percy - Przypadkiem, czyli możliwe że niczego nie zrobi, po co ma się ujawniać ludziom, którzy nie uwierzyli w jego powrót, to jest tylko na jego korzyść

Harry zastanowił się przez chwilę, na brodę Merlina Percy ma rację! 

- To co innego możemy robić poza podsłuchiwaniem wiadomości? - spytał retorycznie

- Eee... Możemy zadzwonić iryfonem do kogoś - zaczął wyliczać na palcach - przelecieć się na Mrocznym...

- Czekaj, czekaj, czy nie było to tak że iryfon nie działa? - zadał pytanie zbity z tropu Harry

- Zawsze można spróbować - oznajmił radośnie Percy ciągnąc swojego przyjaciela po chodniku, w kierunku jakiegoś bezludnego miejsca z tęczą, choć to już mniejszy problem

Wreszcie, Harry myślał że minęła wieczność, znaleźli idealne miejsce. Percy wygrzebał z kieszeni drachmę

- Z kim chcesz porozmawiać? - spytał syn Posejdona

Wybraniec pomyślał, na pewno nie z Ronem, jeszcze się pozabijają, a więc Hermiona... No jasne!

- Z Hermioną - odpowiedział

- A wiesz gdzie ona aktualnie będzie? - powiedział Percy podrzucając w ręce monetę

- Eee... Prawdę mówiąc nie - odparł 

- Potrzeba znać miejsce pobytu - westchnął Percy - Ktoś inny? Oprócz Rona?

Harry puścił ostatnią uwagę mimo uszu

- Ja nie wiem... - zaczął - Może ty z kimś pogadasz!

Percy się zdziwił

- Ok - odpowiedział - Tylko proszę powiedz mi czy wczoraj wysłałem odpowiedź na któryś tam list Ann?

Wybraniec pokiwał przecząco głową

- Di immortales, mam przechlapane - mruknął syn Posejdona

Wrzucił drachmę 

- O Runo uczyń mi łaskę - wymówił formułę - Pokaż mi Annabeth Chase obóz herosów 

Niewyraźny obraz pokazał się Percy'emu i Harry'emu, coraz bardziej można było dostrzec cokolwiek, ale nagle kamień rozmył połączenie. Percy odwrócił się na pięcie, a Harry modlił się w duchu w tym, że nie ma racji że kamień rzucił Dudley razem ze swoją bandą. Jednak się mylił

- O patrzcie idiota razem z drugim idiotą - powiedział mugol

Jego banda zwani przez niego "przyjaciele" roześmiali się uznając to na pewno za śmieszny żart

- Odwal się Dursley - warknął Percy

- Bo co Jackson? Zadzwonisz do swojej NIBY dziewczyny - odparł z ironią 

- Nie mieszaj w to Annabeth

- I nazywa się Annabeth - Dudley uniósł tłuste ręce udając teatralnie niedowierzanie

- Dudasie nie masz niczego innego do roboty - odezwał się po raz pierwszy Harry

Tym razem banda Dudleya się nie roześmiała

- A ty co tu jeszcze robisz? - spytał - Nie szukasz Cedrika? Bo sądząc po...

Wybraniec ścisnął pięść

- Zamknij się - warknął Percy - Harry może lepiej już idziemy...

- Bo co Jackson boisz się?

"Nie daj się sprowokować", modlił się Harry w myślach

- Nie boję się Dziudziaczku - odpowiedział syn Posejdona

Koledzy Dursleya zaczęli się śmiać, za co Dudley poróżowiał

- Zapłacisz za to Perseuszu

Dudley wymierzył pięść w twarz Percy'ego, ale on zrobił sprawny unik, przez co mugol minął się i przewrócił na ziemię

- Percy! - zawołał Harry - On nie jest tego wart

Syn Posejdona podszedł do Harry'ego i obydwoje na początku poszli spokojnie, a gdy banda Dudleya zniknęła za horyzontem natychmiast zaczęli biec, po to by znowu na nich nie trafić. Zatrzymali się pod sędziwym dębem w jakimś parku, do którego wcześniej wbiegli. Harry głęboko dyszał, z kolei Percy miał dość siły by przebiec cały maraton. Czarodziej i heros usiedli w prawie tym samym momencie na trawniku. Mimo wszystko wcale nie czuli się źle za upokorzenie Dudleya, przeciwnie byli szczęśliwi, że udało im się z niego zrobić pośmiewisko. Niespodziewanie z krzaków wyszła drakaina

- Zginiesz Perssssseussssszu Jacksssssonie! - zasyczała

- No błagam - jęknął Percy - Nawet w wakacje nie mogę mieć urlopu

Wyciągnął z kieszeni orkan i zdjął zatyczkę. Natychmiast urósł do pełnym rozmiarów

- I co zabijesssssz mnie tak po prossssstu?

- Przepraszam nie mam całego dnia - westchnął Percy

- Poradzisz sobie? - spytał Harry wciąż dysząc

- Całe życie muszę - odpowiedział syn Posejdona przecinając jak powietrze drakainę, po której został już tylko proch

Miecz zmienił się ponownie w długopis, a Percy schował go do kieszeni i usiadł oparty o drzewo

- Za ile opuścimy ten "dom"? - spytał 

Harry się chwilę zastanowił

- Dzisiaj jest 6 lipca... - zaczął 

- 6 LIPCA! - wrzasnął 

Wybraniec się zdziwił reakcją syna Posejdona

- A co?

Percy zaczął chodzić w kółko

- Za 6 dni Annabeth ma urodziny.... - mówił - Co ja jej na Zeusa kupię!?

- Jak mogłeś zapomnieć o urodzinach własnej dziewczyny!

Zatrzymał się i zgromił wzrokiem Harry'ego

- No zapomniałem - rozłożył w geście poddanie ręce - Co ja mogę zrobić!

Zaczął ponownie chodzić w kółko, chyba ADHD się objawia

- Zairyfonuj do Piper - stwierdził Harry

- Zairyfonuje do Piper! To jest pomysł! Ale jestem mądry!

W tej chwili Harry przywaliłby największego na świecie facepalma

826 słów

To rozdział niedzielny, ale dziś wstawiam bo dzisiaj skończyłam, więc jutro nie będzie rozdziału









𝐏𝐄𝐑𝐂𝐘 𝐉𝐀𝐂𝐊𝐒𝐎𝐍 𝐔 𝐃𝐔𝐑𝐒𝐋𝐄𝐘𝐎́𝐖 ● Percy Jackson, Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz