Rozdział 25

1.8K 150 19
                                    

Percy sądził, że oni coś kręcą, ale mimo wszystko pobiegł do jedynki. Kiedy miał już nacisnąć na klamkę, zorientował się że, Piper użyła na nim czaromowy. Mimo wszystko wszedł do domku Zeusa, gdzie zastał chrapiącego Jasona. Zaśmiał się na ten widok, kręcąc ze zrezygnowaniem głową. Na początek podszedł do syna Jupitera szturchając go lekko. Nic

- Wstawaj! - wydarł się

Jason zachrapał mocniej. Syn Posejdona westchnął. Poszedł do łazienki, do jego głowy przyszedł inny pomysł. Odkręcił kran i kazał wodze oblać śpiącego Jasona. Nakazał gestem i po chwili usłyszał przekleństwa Jasona

- Percy! - krzyknął - Ty chory idioto! Pomiocie Posejdona! Jak śmiesz mnie budzić mnie tak wcześnie!

Percy zaśmiał się w duchu. Wyszedł z łazienki, śmiejąc się tym razem na głos na widok miny syna Jupitera

- Zabije cię Percy! - warknął

- Kolejka jest długa - mruknął syn Posejdona, siadając na łóżku na przeciwko

- Mam czas - odpowiedział Jason

Czarnowłosy wzruszył ramionami

- Ja też - odparł

Jason spojrzał na okno, widząc wszystkich znowu tam zebranych. Oczy mu się rozszerzyły po czym podskoczył

- Eee... To dziękuję Percy, dziękuję za to, że no... Dzięki muszę lecieć - odrzekł i pośpiesznie pobiegł do łazienki, biorąc z szafki ubrania

- Ktoś mi powie o co chodzi? - spytał zdenerwowany Percy

- Nic, nic - usłyszał syna Jupitera przez drzwi - Tylko mam randkę z Piper...

- Tia - mruknął syn Posejdona - A ja dzisiaj idę popływać na hipokampach... No na Zeusa powiedz prawdę!

- Ale ja faktycznie idę z Piper! - oburzył się kłamiąc - Nie musisz mi wierzyć!

- Stary, serio nie potrafisz kłamać, przecież ja wiem ty wiesz, że jakbyś faktycznie szedł z Piper na randkę to ona by cały dzień chodziła w obłokach i najważniejsze powiedziała o tym Annabeth!

- Eee... Ale to miała być tajemnica - powiedział, sam wątpiąc w swoje słowa

- Po prostu powiedz mi, że nie możesz mi powiedzieć - odparł Percy

Jason wyszedł z łazienki już całkowicie ubrany, spojrzał na syna Posejdona

- Powiem tak, to niespodzianka? Okej? - spytał

- Trzeba było od razu - mruknął Jackson, wychodząc już z jedynki

Chwilę potem wyszedł Jason. Pośledził go wzrokiem i zauważył, że syn Jupitera idzie do tej grupki. "Czyli coś jest na rzeczy" pomyślał. Poszedł w przeciwnym kierunku by im nie "przeszkadzać". Po drodze zauważył rozmawiających o czymś zawzięcie Nico i Willa. Zdziwił się nieco, ponieważ wcześniej widział ich wśród tamtych. Jednak nic po sobie nie poznał i poszedł dalej, ale ciekawości wzięła górę. Zbliżył się do nich nieznacznie i wysilił słuch

- ... Chyba stara się nas podsłuchać - usłyszał Nico

Natychmiast ruszył się do przodu. Minął po drodze masę herosów, ale nie zwracał na nich uwagi. Zauważył jednak, że większość osób na jego widok szepcze, znaczy więcej niż zazwyczaj. Percy odkąd został uznany przez swojego ojca Posejdona został tak jakby "popularny". Jest przecież synem Posejdona, a dzieci wielkiej trójki jest ogólnie mało, co daje mu chociaż znanie przez każdego herosa i Boga jego imienia... Nie był z tego jakoś zadowolony, ale też nie narzekał. Przeszedł przez praktycznie cały obóz, aż w końcu dotarł na arenę. Tak naprawdę to nie planował na nią iść, ale jak już jest na tej arenie jest to trudno. Wyciągnął długopis i zdjąć zatyczkę. Orkan urósł do pełnych rozmiarów. Zaczął wyżywać się na manekinie, dziurawiąc go jak sito. Gdy manekin w końcu upadł, usłyszał za sobą głos pewnej córki Aresa

- Czyżby nasz Persiu wyszedł z wprawy? - spytała, ku zdziwieniu Percy'ego samotna, Clarisse

Spojrzał na nią uśmiechając się lekko

- No wiesz... Dawno nie miałem okazji z nikim walczyć - odpowiedział

Jak się wcześniej spodziewał córka Aresa zaatakowała go swoim mieczem z zaskoczenia. Zrobił unik, odparowując cios. Clarisse uśmiechnęła się kpiąco

- Będziesz tylko wszystkiego unikał? - spytała z przekąsem

- Oczywiście - odparł syn Posejdona - że nie

Zaatakował z całej siły, posyłając córkę Aresa lekko do tyłu. Zdziwiła się przez chwilę, po czym ponownie zasarżowała z determinacją i wściekłością wypisaną na twarzy. Percy ponownie uniknął jej uderzenia, po czym wykorzystał moment atakując ją z boku. Odparowała to z szyderczym uśmiechem. On ponownie zaatakował tym razem mocniej. Posłał ją na pół metra do tyłu, co ją tylko rozdrażniło

- Nie masz już siły? - spytał z przekąsem

Oczy Clarisse zaczęły wręcz płonąć ze wściekłości. Zaatakowała mocniej niż zwykle, tym razem skutecznie

- I co Persiu? Nie masz już swojej wody?

Percy odparował jej uderzenie, dopiero teraz dostrzegając że Clarisse za każdym razem gdy atakuje odsłania jeden bok. Wykorzystał to i przy kolejnym jej ruchu odbił miecz, który poleciał ze stukotem kilka metrów dalej. Przybliżył jej miecz do gardła

- Wygrałem... - zaczął

Nagle poczuł się słabo, ktoś uderzył go w głowę...

...

Zabijecie mnie za ten Polsat, ale trudno xD Dziękuję za każdy komentarz, gwiazdkę i za każdym follow.
Lecz mimo wszystko proszę was znowu o zostawienie gwiazdki i  komentarza, to naprawdę motywuje c;

Zostawcie ślad!

Rozdział jutrzejszy już jakby cuś C:

𝐏𝐄𝐑𝐂𝐘 𝐉𝐀𝐂𝐊𝐒𝐎𝐍 𝐔 𝐃𝐔𝐑𝐒𝐋𝐄𝐘𝐎́𝐖 ● Percy Jackson, Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz