Gdy wróciłem do pracy po trzech dniach, Frank czekał na mnie z wielkim kazaniem. W końcu Charlie wracał w nocy autobusem, ale spokojnie po dwóch godzinach znowu go nie było, a ja mogłem odetchnąć. Musiał jechać do swoich warsztatów w Brisbane, ja zostałem sam, a Jude pilnowała chłopaków. Martha wyjechała do sanatorium, bo teraz mogła sobie na to pozwolić. Właśnie, dlatego do Australii zawitała Norweżka by pomóc rodzinie Andersonów. Frank mógł skupić się na swoich interesach, a Martha zajęła się swoim zdrowiem, które było nie oszukujmy się liche. W końcu byłem świadkiem jednego z jej zawałów. Tego dnia było potwornie gorąco i nawet zwykły tshirt mi cholernie przeszkadzał, więc gdy tylko Matt przyniósł mi posiłek, ja zdjąłem koszulkę i od razu udałem się pod kran by chociaż odrobinę ochłonąć. Wtedy poczułem jej wzrok na swoim ciele i chyba każdy kojarzy filmy, w których główna bohaterka ślini się na widok klatki piersiowej swojego przyszłego faceta. Jej do tego było daleko, jej wzrok skupił się na bliźnie, którą posiadałem na klatce piersiowej.
- Co to jest? - szepnęła dotykając miejsca na moim ciele, nawet nie wiedziałem kiedy się przy mnie znalazła, ale pamiętam dreszcze, które przeszły mnie pod wpływem jej dotyku. Pierwszy raz kogoś to zainteresowało. Dla ludzi z okolicy była to blizna po postrzale i uważali, że jestem sam sobie winien, idioci.
- Nic - burknąłem odwracając się do nie plecami i siadając przy stole. Nie chciałem zdradzać jej historii swojego życia i tak zdążyła dowiedzieć się już wiele, poznałem ją z moimi przyjaciółmi, a to był na prawdę duży krok w naszej relacji. Wtedy nie chciałem nic zdradzać, chociaż wiedziałem, że Martha musiała powiedzieć jej o wielu rzeczach związanych ze mną i moją rodziną. W końcu podczas jednej z naszych przepychanek słownych wytknęła mi moją biedę. Usiadła obok mnie i nie spuszczała wzroku z blizny, właściwie z dwóch pręg znajdujących się na moich piersiach. Starałem się ją ignorować, ale jej wzrok aż palił. Talerz w tym momencie wydawał się bardzo interesujący. Nie wytrzymałem i spojrzałem w jej oczy, a ona uśmiechnęła się delikatnie, na co zmarszczyłem brwi. Przecież jeszcze kilka dni temu nie chciała mnie widzieć. Nie rozumiałem.
- Możesz miałeś rację, jestem przyzwyczajona do tego, że ludzie chcą się ze mną zaprzyjaźnić, dlatego nie rozumiem twojego zachowania. Nie powinnam była naciskać, przepraszam - po tych słowach coś się we mnie odblokowało, ale też zdałem sobie sprawę, że ona jest naprawdę złotym dzieckiem. Zawsze uśmiechnięta, otwarta, zabawna i potrafi przeprosić pierwsza. Nienawidzę tego do tej pory. Mimo, że to ja zawalę ona po jakimś czasie bierze winę na siebie i przychodzi z płaczem by mnie przeprosić, a ja? Ja dopiero uczę się przepraszać i brać winę na siebie.
- Nie mam nic do wegan - mruknąłem po pewnym czasie - właściwie moja szwagierka jest wegetarianką. Wiem, że to coś innego, ale nie przeszkadza mi to - pamiętam, że napiłem się w tym momencie lemoniady byleby tylko na nią nie spojrzeć.
- Jesteś cholernie tajemniczy Luke i nie wiem jak mam z tobą rozmawiać, ale wiem jedno chcę cię bliżej poznać - spojrzała mi w oczy zabierając pusty już talerz, a ja przełknąłem ślinę, bo przecież złote dzieci zawsze dostają to czego chcą. Nie byłem gotowy na to by otworzyć się przed kimś nowym.
CZYTASZ
exhausted | l. hemmings
Fanfiction" Byłem zmęczony, pracą, rodziną, studiami i muzyką, która nie była wystarczająco dobra. Byłem załamany, mrukliwy i przygnębiony, ale dopiero jej obecność, uświadomiła mi jak bardzo wyczerpany jestem. "