Gdy dojechaliśmy na festyn, a mi udało się zaparkować Charlie dostał jakiegoś napadu ekscytacji i gdybym nie wziął go na barana prawdopodobnie rozniósłby połowę miasta. Judith szła obok nas i rozglądała się na boki. Oczarowana, światłami i różnorodnością atrakcji wyglądała trochę jak spokojniejsza wersja Charlesa. Gdy doszliśmy do kas i spotkaliśmy się z resztą, Maggie i Cristina dziwnie przyglądały się blondynce, która była u jego boku. Jude jak to Jude zignorowała to i uśmiechnęła się szeroko do moich przyjaciół. Ashton z Calumem spojrzeli na mnie zdziwieni, a ja wzruszyłem ramionami. Michael był zajęty pożeraniem twarzy jakieś rudej, którą pierwszy raz widziałem na oczy.- Fuj tu są dzieci! - krzyknął chłopiec siedzący na moich barkach i wszyscy się roześmiali, a gołąbeczki odsunęły się od siebie. Postawiłem Charliego na ziemi, a on od razu chwycił dłoń blondynki.
- Chłopaki to moja ciocia! Ona jest ekstra i super! Ma na imię Judith, ale nie lubi jak ktoś tak na nią mówi. Mówcie na nią po prostu Jude - blondynka głośno się roześmiała tak jak i reszta, oni po prostu uwielbiali małego. Dziewczyna poczochrała włosy Andersona, a ja uśmiechnąłem się pod nosem na ten widok.
- Dzięki za przedstawienie kolego, ale umiem mówić. No, więc jak już wiecie jestem Judith, ale wciąż nie wiem jak wy macie na imię.
- Ashton - wyciągnął rękę w jej stronę i pieprzony idiota ucałował jej dłoń, Cristina sugestywnie uderzyła go w bok - a to moja dziewczyna Cristina - wskazał na szatynkę i odchrząknął.
- Calum, a to Maggie - puścił oczko Norweżce i uśmiechnął się. Następny głupek śliniący się na jej widok.
- Mike - wzruszył ramionami blondyn i wskazał na rudą - a to Meredith.
- Nie jestem dobra w zapamiętywaniu imion, ale postaram się nie pomylić.
- Super, skoro wszyscy się znamy to chodźmy już! - Charlie pociągnął Jud za rękę i ruszyli w stronę Diabelskiego Młyna. Na terenie festynu spędziliśmy całe popołudnie. Byliśmy na wszystkich atrakcjach, które wybrał młody Anderson. Odpuścił nam dopiero gdy zgłodniał i pozwolił nam odetchnąć. Wszyscy zaakceptowali Jude, a dziewczyny zachwycały się jej norweską urodą, zwłaszcza Meredith, która jak się okazało miała bzika na punkcie Skandynawii. Gdy zaczęło się ściemniać wszyscy usiedliśmy pod parasolami obok budki z jedzeniem.
- Skąd ty ją wytrzasnąłeś? - szturchnął mnie Ashton gdy poszliśmy po piwo dla reszty, my oczywiście nie piliśmy, jako jedyni posiadaliśmy prawo jazdy.
- Jest kuzynką Franka - przeczesałem dłonią swoje dłuższe włosy.
- Jest aktorką - spojrzałem zdziwiony na Irwina, bo skąd on do cholery mógł to wiedzieć? Nie mówiłem za dużo o niej. On zerknął na mnie odrywając się od ekranu telefonu - nie wiedziałeś? Wystarczy ją wygooglować, ma nawet własną stronę w Wikipedii.
- Co? - wtedy poczułem się jakby ktoś strzelił mi w twarz. Grała w trzech filmach i dwóch serialach, a jeden z jej filmów był sensacją w Cannes. Była kimś, dlatego była szczęśliwa i tak kurewsko uśmiechnięta. Była młodsza ode mnie, a spełniała się zawodowo. Gdy podeszliśmy do reszty z piwami, ona patrzyła się na mnie tak jakby wiedziała, że wiem. Nie odezwałem się do niej, tylko podałem żelki Charliemu, a on uśmiechnął się szeroko i pobiegł na stoisko z elektrycznymi samochodzikami. My usiedliśmy przy stoliku, a Cristina poszła kupić hamburgera sobie i Jude.
- Tylko wegańskiego! - prychnąłem głośno słysząc to, a reszta spojrzała na mnie. Oczywiście, że była weganką. - znowu zaczynasz Hemmings?
- Nic nie powiedziałem - nie wiem dlaczego, ale lubiłem z nią walczyć. Lubiłem jej dogryzać i atakować ją słownie, zwłaszcza na początku naszej znajomości.
- Ale jak zwykle zachowujesz się bezczelnie - warknęła i wstała od stolika, a chłopaki zachichotali na jej komentarz - miło było was poznać i współczuję, że użeracie się codziennie z takim dupkiem. Ja z Charliem wrócimy autobusem - i już jej nie było. Calum oczywiście popchnął mnie bym za nią pobiegł, a ja ku zdziwieniu przyjaciół szybko ruszyłem w jej stronę.
- Hej Jude, stój! Nie pozwolę wam wracać autobusem o tej porze - złapałem za jej ramię, a ona się wyrwała.
- Pieprz się. Traktujesz mnie jak śmiecia, a ja nic ci nie robię - to mnie zdziwiło, bo przecież inny człowiek zlał by jakieś tam prychnięcie, a ona miała łzy w oczach. Wtedy oczywiście tego nie rozumiałem i odbijałem wszystko w krzywym zwierciadle.
- Oh, przepraszam, że nie podkładam się pani wielkiej aktorce! - ona wtedy przystanęła i spojrzała na mnie nienawistnym wzrokiem.
- To cię tak boli? Że wykonuję zawód, który chcę wykonywać, a ty nie możesz być muzykiem? - podeszła bliżej, a we mnie się zagotowało.
- Jesteś sławna do cholery! - to był jedyny argument przeciwko niej, ale nawet nie wiecie jak mnie zabolały jej słowa. Nie mogłem być muzykiem. Nie mogłem, kurwa.
- Jestem Judith Hilde i tyle powinno ci wystarczyć! Co to zmienia, że kilka osób mnie rozpoznaje?! Nic, Luke od początku mnie nie lubiłeś. - i odeszła w stronę Charliego, a ja wróciłem do domu. Teraz nie zmienia to nic, ale wtedy zmieniało wszystko, bo miała coś o czym marzyłem.
CZYTASZ
exhausted | l. hemmings
Fanfiction" Byłem zmęczony, pracą, rodziną, studiami i muzyką, która nie była wystarczająco dobra. Byłem załamany, mrukliwy i przygnębiony, ale dopiero jej obecność, uświadomiła mi jak bardzo wyczerpany jestem. "