morning

759 71 6
                                    

Gdy otworzyłem oczy następnego dnia, leżała na mojej klatce piersiowej w koszuli z poprzedniego dnia, nie miała nic poza tą koszulą. Na toaletce się nie skończyło. Ja nie wiedziałem jak się teraz zachować, a ona leżała na mnie i obserwowała każdy mój ruch.

- Która godzina? - chrypnąłem, to było pierwsze zdanie, które przyszło mi do głowy, a ona je zignorowała i usiadła na łóżku.

- Powinniście założyć z chłopakami instagrama, kanał na youtube i twittera - związała włosy i spojrzała na mnie. Nie miałem pojęcia o co jej chodzi.

- Co? - zmarszczyłem brwi i usiadłem zakrywając się kołdrą.

- Cristina mówiła, że ciężko idzie wam promowanie zespołu. Social media powinny wam pomóc - wzruszyła ramionami i chwyciła swój telefon - Na YouTube moglibyście dodawać swoje kawałki, mogą być nagrane nawet telefonem, w sensie jak gracie. Taki niby teledysk, mogłabym was nagrać, tylko trzeba byłoby znaleźć jakąś estetyczną miejscówkę i dobrze was ubrać. Chociaż ty masz niezły styl

- Dzięki? - spojrzałem na nią otępiały unosząc brew.

- Nie ma za co. Patrz chodzi o coś takiego, co stworzył ten zespół - włączyła mi film, można by powiedzieć, że amatorski teledyski, chociaż muzyka pozostawiła wiele do życzenia.

- Mam jednak nadzieję, że gracie lepiej niż oni - zaśmiała się cicho, na co sam lekko się uśmiechnąłem. Tak, tak mnie w tamtym momencie to również zaskoczyło.

- Ktoś kto umie robić zdjęcia, powinien zrobić wam dobrą sesję i jakieś klimatyczne zdjęcia mogłyby znaleźć się na waszym instagramie. Jesteście przystojni więc, na pewno sporo ludzi będzie was followało - kontynuowała, w tym momencie była jak katarynka.

- A Twitter? - cóż mnie też wciągnął ten temat, nikt nam tego wcześniej nie pokazał, nie wyjaśnił, a my byliśmy nieobeznani w tamtym świecie.

- On nadaje się świetnie do kontaktu z fanami - odłożyła telefon i spojrzała na mnie.

- Judith...

- Nie chcę słuchać o tym, że nie powinnam cię poznawać bliżej. I tak nie odpuszczę - patrzyła twardo w moje oczy, a ja westchnąłem ciężko opadając na poduszki. Ona położyła się obok mnie i odwróciła do mnie plecami, przykryła się kawałkiem kołdry.

- Co ona ci powiedziała? - szepnąłem po chwili, leżąc na plecach.

- Marzysz o tym żeby być profesjonalnym muzykiem - mruknęła w poduszkę.

- Chcesz mi w tym pomóc? - objąłem ją od tyłu i wtuliłem w swoje plecy. Byłem jej kurewsko wdzięczny, ktoś chciał coś dla mnie zrobić.

- Wam, tobie i chłopakom - szepnęła i zerknęła na moją twarz kątem oka - nie żałuję tego.

- Oczywiście, że nie - parsknąłem- sama się na mnie rzuciłaś!

- O i proszę dupek powrócił - odsunęła się ode mnie, ale wciąż się uśmiechała.

- Dupek jedzie po chłopaków, bo rozsadzą dom państwa Thompson, a ty zrób jakieś śniadanie? - zaciąłem się ubierając bokserski i tshirt - Która jest w końcu?

- Po dwunastej - zaśmiała się i usiadła na łóżku.

- To obiad będzie okej.

Jadąc po młodych Andersonów analizowałem to co się wydarzyło. Spaliśmy ze sobą, okej to zdarza się ludziom , jesteśmy jeszcze młodzi, może trochę nieokiełznani. Ona chce mi pomóc, mojemu zespołowi, dlaczego? Tego nie rozumiałem, nie często ludzie udzielali mi wsparcia, a ostatnią osobą, która to zrobiła był Frank. Przeczesałem włosy dłonią i odetchnąłem. Może znajomość z nią nie będzie taka zła? Tylko jak ona ma teraz wyglądać? Nie udajemy, że to się nie stało, żartujemy z tego. Co dalej? Moje myśli przerwała dwójka chłopców wsiadająca do Dodge. Gdy chłopcy wysiedli z auta pod swoim domem, ja zastanawiałem się czy wejść do środka. Nie byliśmy szczęśliwą rodzinką, która je razem obiad, nie bawiłem się w takie akcje, zastanawiałem się po co w ogóle to zasugerowałem? I gdy miałem już odjeżdżać, ona stanęła na ganku, miała założone ręce na klatce piersiowej i to spojrzenie, patrzyła na mnie wtedy tak jak wszyscy. Wiedziała co chce zrobić i była rozczarowana, a ja nie chciałem żeby ona była rozczarowana mną. Nie chciałem żeby patrzyła na mnie jak wszyscy, bo jej na mnie zależało, a innym nie.

exhausted | l. hemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz