W filmach przed niebezpieczeństwem, nagłą sceną akcji czy jakimś zwrotem ostrzega nas muzyka. Mnie nic nie zdążyło ostrzec, a gdy strzał padł nie było żadnego efektu slow motion. Stanąłem jak wryty przed nią i nie mogłem się poruszyć ani odezwać. Wyjazd, Norwegia, Europa, szkoła,aktorstwo, jej marzenia. Dlaczego o tym zapomniałem? Na początku obserwowała moją reakcję, ale nie wytrzymała i odwróciła wzrok, a po sekundzie łzy poleciały na jej blade policzki.
-Dlaczego nie powiedziałaś? - szepnąłem - dlaczego nie uprzedziłaś mnie wcześniej? Przecież wtedy nie...
- Nie zakochałbyś się we mnie? - Jude spojrzała w moje oczy i otarła swoje łzy - Luke...
-Jak mogłaś mi na to pozwolić? Dlaczego? - wtedy zacząłem być wściekły. Znowu kurwa byłem tak zaślepiony szczęściem i marzeniami, że wyłączyłem mój mur obronny. Znowu dałem się nabrać.
- Wiedziałeś, że nie będę tutaj wiecznie, nie możesz mieć do mnie pretensji - mruknęła niepewnie, bo Hilde za dobrze mnie poznała i spodziewała się ataku.
- Omamiłaś mnie i kurwa jakoś dziwnym trafem o tym zapomniałem!
- Luke do cholery nic złego nie zrobiłam!
- Pozwoliłaś mi mieć nadzieję! - wciąż jestem zdziwiony, że nikt z imprezy nie zwrócił na nas uwagi. Krzyczeliśmy tak, że słyszała nas pewnie cała okolica.
- Norwegia to mój dom Luke - Jude zaczęła płaczliwie, a mnie przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Nigdy nie chciałem żeby przeze mnie płakała - mam tutaj zostać?
- Tak, kurwa. Właśnie to masz zrobić! - wrzasnąłem i wszedłem do środka. Miałem w dupie, ludzi którzy do mnie podchodzili. Chciałem stamtąd uciec, nic nie miało znaczenia, płyta, chłopaki, trasa. Bez niej nie byłem niczego pewien, a na pewno nie byłem pewien tamtego świata. To ona miała przy mnie być gdy będziemy powoli wkręcać się w showbiznes, nie mogłem zostać z tym sam. Jasne byli chłopcy, ale oni nie działali na mnie tak jak ona. To ona miała być moją ostoją. Byłem naiwny, myśląc, że to będzie trwało wiecznie. Podszedłem do stolika z alkoholem i chwyciłem butelkę czystej, chciałem stamtąd wyjść, ale zatrzymał mnie Jack.
- Co ty robisz? Gdzie Jude? Wychodzisz?
- Spierdalaj i daj mi spokój. Śmieć znowu stanie się śmieciem, możesz być szczęśliwy - trąciłem go barkiem i ominąłem.
- Luke co ty... - położył dłoń na moim ramieniu, a ja spojrzałem na niego wściekle. Przed uderzeniem go powstrzymała mnie butelkę w dłoni i tłum ludzi znajdujący się na imprezie. Może nie byłem obeznany, ale główny wokalista zespołu bijący się ze starszym bratem to raczej nic normalnego.
- Puść mnie - warknąłem przez zaciśnięte zęby.
- Gdzie Jude? - powtórzył pytanie puszczając mnie, a ja przewróciłem oczami.
- Gdzie Jude? Gdzie Jude? Płyta ci się zacięła? Nie wiem kurwa, może poszła się spakować albo już czeka na lot do Norwegii na lotnisku - parsknąłem prześmiewczo i ruszyłem do przodu. Jednak on dogonił mnie kilka metrów od budynku sapiąc.
- Co ty kurwa robisz? - spojrzałem na niego jak na debila, a on wzruszył ramionami.
- Jak masz się upić to na pewno nie sam - uniósł swoją butelkę do góry i wyszczerzył zęby w uśmiechu - no co? Masz złamane serce, jesteś moim młodszym braciszkiem chyba tak postępują bracia?
- To nagle chcesz być moim bratem? - parsknąłem unosząc butelkę do ust, a on wzruszył ramionami.
- Lepiej późno niż wcale - wziął łyka swojego trunku.
- Zamknij się już i chodź na naszą plaże.
![](https://img.wattpad.com/cover/150252343-288-k123417.jpg)
CZYTASZ
exhausted | l. hemmings
Fanfic" Byłem zmęczony, pracą, rodziną, studiami i muzyką, która nie była wystarczająco dobra. Byłem załamany, mrukliwy i przygnębiony, ale dopiero jej obecność, uświadomiła mi jak bardzo wyczerpany jestem. "