family meeting

588 71 2
                                    


Gdy pojawiłem się po godzinie na cmentarzu Jack był opanowany i trzymał dłoń Astrid, matka płakała siedząc na ławeczke przy grobie, a ja przystanąłem z boku. W takich chwilach czułem wyrzuty sumienia, w takich chwilach myślałem, że może to ja powinienem tam leżeć. Nikogo nie obeszłaby moja śmierć, a śmierć ojca no cóż minęło pięć lat, a jego bliscy wciąż to przeżywają i wciąż boli ich tak samo. Matka została sama, Jack już nie oddawał jej swojego ramienia do wypłakania, zdałem sobie sprawę, że to od tamtej chwili była moja rola. Westchnąłem ciężko, usiadłem obok niej i objąłem ramieniem. Wybuchnęła jeszcze większym płaczem wtulając się we mnie, a nawet Jack spojrzał na mnie załzawionym wzrokiem. Mama była drobna gdy tata żył bardzo dbała o swoją figurę gdy zmarł przestała o dbać o swoje zdrowie, schudła i postarzała się o jakieś dziesięć lat, była zgorzkniała i cóż nienawidziła mnie. Po pięciu latach siedziała wtulona w mój bok i przepraszała łkając za każdą krzywdę, którą mi wyrządziła. Jack zaciskał szczękę ze złości, a jego żona mocno ściskała jego dłoń.

- Mamo już jest dobrze przestań - szeptałem gładząc bok kobiety, która mnie urodziła i wychowała.

- Tak strasznie cię przepraszam Luke, synku - łkała bełkocząc - nie zasłużyłeś na to wszystko... jestem okropną matką, sprawiłam, że ludzie zaczęli cię nienawidzić, twój brat... oh Luke ty chciałeś być tylko kimś... chciałeś spełnić swoje marzenia. Tak strasznie cię przepraszam syneczku - nie wiedziałem jak zachować się w tamtym momencie, Jack chyba też nie. Nie ukrywam, że kilka łez spłynęło po moim policzku i pocałowałem mamę w czubek głowy.

- Jest dobrze mamo, nie mam ci tego za złe - chrypnąłem ściskając ją bardziej - Jack kiedyś mi wybaczy, zobaczysz znowu będziemy rodziną - szepnąłem, na co mój brat prychnął.

-Jestem tu - jego głos świadczył o tym, że też pękł - ale jak na razie nie licz na to w najbliższej przyszłości. Chodźmy do restauracji, chcemy z Astrid wyjechać już z tego przeklętego Sydney - mama pociągnęła nosem, a ja miałem ochotę przywalić temu baranowi. Na każdym kroku ją ranił i zdecydowanie bolało ją to tak samo jak moje zachowanie kilka lat temu. Po kilku minutach byliśmy w ulubionej restauracji rodziców. Jadaliśmy tutaj tylko w rocznice śmierci ojca, właściciel dobrze znał naszą rodzinę i nie był negatywnie do mnie nastawiony, a to rzadki widok w tej okolicy Sydney. Gdy zamówiliśmy posiłek, Jack rozmawiał z Astrid, a mama siedziała struta i zamyślona, szatynka kilka razy zażartowała powodując lekki uśmiech na twarzy mojej rodzicielki. W pewnym momencie usłyszałem dźwięk dzwoneczka przy drzwiach i odwróciłem się w tamtą stronę. Początkowo byłem zdziwiony widząc ją w tej restauracji, po chwili zrozumiałem, że to nie przypadek, a gdy zobaczyłem jak kieruje się do naszego stolika byłem zły. Znowu wcieliła plan poznania mnie za wszelką cenę i ja znowu byłem tym rozdrażniony. Jude była kąpana w gorącej wodzie, musiała mieć wszystko na pstryknięcie palcem, nie była cierpliwa. Podeszła do mnie uśmiechając się lekko do moich bliskich.

- Dzień dobry - mama odpowiedziała jej z lekkim uśmiechem, Jack skinął głową ze zmarszczonymi brwiami, a Astrid uśmiechnęła się szeroko - Cześć - musnęła mój policzek i usiadła na krześle obok mnie, przewróciłem oczami, bo kurwa to było oczywiste, że się wprosi - mogłabym z państwem zjeść obiad?

- Musisz być Judith, siostrzenica Marty. Jesteś śliczna tak jak mówiła - uśmiechnęła się szeroko matka nie spuszczając wzroku z blondynki.

 - Dziękuję - blondynka posłała jej wdzięczny uśmiech

- Super wiemy kim jesteś, ale dlaczego chcesz zjeść z nami obiad? Z jakiej racji? To rodzinne spotkanie...

- Cóż - Jude spojrzała na mnie niepewnie, a ja prychnąłem w myślach, na pewno jej nie pomogę w wojnie z moim bratem - jestem dziewczyną Luka, więc chciałam poznać jego rodzinę - gdybym pił prawdopodobnie bym się zakrztusił, spojrzałem na nią jak na wariatkę i odciągnąłem od stolika chwytając za dłoń.

- Zaraz wrócimy, nie czekajcie na nas - zdążyłem krzyknąć do bliskich i wepchnąłem blondynkę do łazienki. 

exhausted | l. hemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz