Louis

780 69 0
                                    




Przez tydzień nie odzywała się do mnie, a jedzenie przynosił mi Matthew, starszy syn Franka. Był przeciwieństwem swojego brata, blondyn o zielonych oczach troszkę wyobcowany i nieśmiały. Mimo, że zna mnie trzy lata mógłbym się założyć, że to Martha zmuszała go do przynoszenia obiadu. On nigdy sam z siebie by tego nie zrobił. Był po prostu wstydliwy.

- Wujku Luke, wujku Luke - Charlie wybiegł z domu z krzykiem, a ja momentalnie spojrzałem na niego, wycierając ręce i przygotowując się na najgorsze. Już raz tak wybiegł, gdy jego babcia dostała zawału.

- Co się stało, młody? - złapałem go na ręce i uniosłem do góry. Dzieciak miał pięć lat i był cholernie uroczy, nawet jak dla mnie.

- Chciałbym pojechać do wesołego miasteczka. Dziś festyn! - wyrzucił rączki w górę z wielkim podekscytowaniem. Oczywiście wiedziałem o tym, bo moim przyjaciele i ich drugie połówki od tygodnia namawiały mnie żebym tam z nimi jechał, ale ja odmówiłem rzecz jasna.

- W czym problem? - uniosłem brew, a on zmarszczył nos i spojrzał na mnie gniewnie, to pewnie miało wyglądać gniewnie, ale gniew u pięciolatka jest zabawny.

- No jak to w czym?! Tata znowu jest w Perth, babcia nie może zostawić ciasta, a Matt nie chce jechać - wydął ustka, wiedząc, że ta mina zadziała.

- No to mogę cię zawieźć, prawda? - uśmiechnąłem się lekko, ponieważ wyjątkowo w ten dzień praca mi się nie układała i chwila spędzona z Charliem na pewno pozwoliłaby mi odetchnąć.

- Nie mogę być tam sam. No wujku - jęknął zażenowany i uderzył się w czoło z otwartej rączki.

- Dobrze, pobawię się tam z tobą. Tylko spędzimy czas z Ashtonem i resztą zgrai i masz być grzeczny - pogroziłem mu palcem, a on pisnął i objął mnie w szyji.

- Jeeej, jesteś najlepszym wujkiem na świecie! - zaśmiałem się na ten komentarz, bo faktycznie byłem lubiany tylko wśród dzieciaków- ah i wujku, jest jeszcze coś.

- No co takiego?

- Ciocia Jude chciała ze mną jechać i zdecydowanie musisz się przebrać, śmierdzisz olejem - złapał się ostentacyjnie za nosek.

- Młody mówiłeś, że nie masz z kim tam być - uniosłem brew, a Charlie mruknął.

- No, ale z tobą zawsze jest fajnie i z Calumem, Ashtonem i Michaelem, no proszę - zajęczał błagalnie, a ja nie mógłbym mu odmówić

- Idź do cioci Jude i każ jej się przygotować, a ja skoczę do domu. Przebiorę się i umyję  za pół godziny powinienem po was podjechać - westchnąłem i postawiłem go na ziemię, a on w mgnieniu oka znalazł się we wnętrzu domu.


Podróż przez Sydney by dostać na drugą stronę miasta była niesamowicie krępująca. Jude rozmawiała tylko z młodym, a ja zerkałem na nich w lusterku co jakiś czas. Pomyślałem, że byłaby dobrą matką, miała podejście do dzieci. Przynajmniej do Charliego, tylko ona delikatnie gasiła jego niesamowite plany co do festiwalu. Zdecydowanie skok z rollercostera nie byłby dobrym pomysłem. Gdy nasze spojrzenia się skrzyżowały, ona pokazała mi środkowy palcem, a ja zaśmiałem się i pokręciłem głową.

-  Przecież chciałaś żebym wprowadził cię w australijski świat, dlaczego jesteś zła?

- Zrobiłeś to tylko i wyłącznie dla Charlesa, a ja nie potrzebuję łaski. Poza tym znalazłam kogoś kto odprowadzi mnie po Sydney i pozna z jakimiś ludźmi.

-  Oho, można wiedzieć kto?

-  Louis...

-  Kickett? - nie dałem jej dokończyć. Oczywiście kurwa, że to on się nią zainteresował. Bogaty, rozpuszczony, snobistyczny dzieciak, który musi mieć wszystko pierwszy i musi mieć to co najlepsze. Chciał poniewierać mną jeszcze w szkole średniej, tylko mu na to nie pozwoliłem. To, że pochodziłem z biednego domu i nie miałem zbyt wielu przyjaciół nie znaczyło, że byłem słaby. Przekonał się o tym na własnej skórze gdy złamałem mu nos. Podobno do tej pory ma skrzywioną przegrodę nosową. I bardzo kurwa dobrze.

-  Tak, skąd...

-  Bo jego akurat znam zbyt dobrze, Jude. Powinnaś darować sobie znajomość z nim, a tym bardziej z jego znajomymi. Na festynie powinni być moim przyjaciele, jeśli chcesz mogę cię z nimi poznać - i do tej pory nie wiem, dlaczego ona pokiwała wtedy głową twierdząco, a mnie w ogóle obeszła znajomość jej z Kickettem, ale na szczęście nie musiałem patrzeć na tego dupka, bo Jude już nigdy więcej nie wspomniała o Louisie i jego znajomych.

exhausted | l. hemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz