party

698 61 2
                                    




Ashton był tym lubiany jeśli chodzi o naszą paczkę, dlatego ilość osób na tej imprezie mnie nie zdziwiła. Jego imprezy były dużym wydarzeniem w naszej okolicy. Irwin przywitał nas z Cristiną uwieszoną u jego ramienia. Obydwoje nie ukrywali zaskoczenia na widok Jude, ale ona chyba tego nie zauważyła. Reszta była już nieźle wstawiona, a Michael pilnował jakieś nowej rudej, co zdziwiło Jude.

- A gdzie Meredith? - zapytała na wstępie siadając obok niego, a wstawione towarzystwo z Cliffordem na czele roześmiało się. Judith czasami była bardzo naiwna.

- Kto? - mruknął Mike - a ta, no cóż. Było minęło, to jest Margaret - wskazał na kuso ubraną rudowłosą, ale widziałem, że Norweżce ona zbytnio nie przypadła do gustu. Jude niemrawo skinęła głową i przywitała się z resztą dziewczyn przytulając je. Calum poszedł po drinka dla Judith, a ja ruszyłem za nim, bo znałem głupie pomysły Hooda.

- Nawet nie próbuj - oparłem się o framugę drzwi znudzony, odezwałem się widząc jaką dawkę alkoholu chce zaserwować blondynce.

- Od kiedy ci na kimkolwiek zależy? - uniósł brew, biorąc kolejny plastikowy kubeczek. No tak, moi przyjaciele myśleli, że trzymam się z nimi tylko, dlatego, bo nie mam nikogo innego. No i nie mógłbym tworzyć sam zespołu. To była moja wina, bo nie umiałem odpowiednio wyrażać uczuć, a oni naprawdę byli i są dla mnie bardzo ważni. Teraz już o tym wiedzą.

- Nie chcę odwozić do domu rzygającej laski, wygląda ci ona na taką, która dużo pije? No właśnie - Hood westchnął, a ja pokręciłem głową i sam zrobiłem jej lekkiego drinka. Gdy wróciłem do salonu większości osób już nie było na kanapie i szaleli na parkiecie, a Jude siedziała sama z Cristiną.

- Proszę - podałem jej kubek, na co uśmiechnęła się wdzięcznie.

- Oo ktoś tu umie jednak mówić - uśmiechnęła się, a laska Irwina parsknęła śmiechem. Bardzo zabawne naprawdę.

Oddaliłem się od dziewczyn i ruszyłem na taras gdzie miałem nadzieję spotkać kogoś kto posiadał fajki albo skręta. Żałowałem, że nie mogę się napić, ale kierowałem. Nigdy nie wsiadłbym po pijaku za kierownicę, a tym bardziej nie zrobiłbym tego wiedząc, że mam pasażera. Na tarasie zastałem Irwina, który palił papierosa.

- Ona pomogłaby nam rozkręcić zespół - mruknął Ashton podając mi papierosa, a ja zmarszczyłem brwi odpalając fajkę.

- Nie mam zamiaru jej wykorzystywać - bąknąłem, zaciągając się. Pomysł był idiotyczny przecież nie potrzebowałem od nikogo pomocy zwłaszcza od niej.

- Ona jest sławna Luke, dałaby rozgłos - westchnął ciężko, wiedział, że mnie nie przekona. Byłem w sumie nadal jestem uparty.

- Sami musimy zapracować na nasz sukces, a nie za pomocą jakieś europejskiej gwiazdki - spojrzałem na niego twardo, a on odpuścił podnosząc ręce do góry. Nikt nie chciał się ze mną kłócić, byłem zbyt wybuchowy, a to nie służy mojemu zdrowiu. Gdy Ashton wyszedł ja zostałem na tarasie wypaliłem jeszcze dwie fajki, które zostawił. Oczywiście ludzie patrzyli na mnie jak na jebanego jednorożca, nie wiem co było ze mną nie tak naprawdę. W towarzystwie obcych mi osób czułem się jak pieprzone zwierzę w klatce, każdy mnie obserwował i oceniał. Nikt nie wiedział co tak naprawdę przeszedłem i dlaczego zachowywałem się w taki, a nie inny sposób. Postanowiłem wrócić do środka, bo nie byłem zadowolony z roli punktu obserwacyjnego. Gdy wróciłem do salonu nie zastałem tam Judith, zacząłem się za nią rozglądać, bo przecież byłem odpowiedzialny za jej osobę. Przyjechała na tę imprezę ze mną i to ja ją tutaj zaprosiłem. Podszedłem do Caluma, który całował się na parkiecie z Maggie i oderwałem go od dziewczyny.

- Gdzie Jude? - krzyknąłem przez muzykę, a on wskazał na kuchnię. Zostawiłem przyjaciela i wszedłem do pomieszczenia. Zobaczyłem ją siedzącą na blacie w kuchni i sączącą drinka i nie byłoby to nic dziwnego gdyby nie fakt, że obok niej siedziała moja była, która zdecydowanie wiedziała za dużo.

exhausted | l. hemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz