,,Przepraszam, kto?"

1.6K 105 12
                                    


-Emilka, idziesz?
-Za chwilę. Idźcie, dogonie was.-odpowiedziałam, po czym wybrałam telefon. Na wyświetlaczu pojawił się nieznany numer.
Odebrać, czy nie? Jeżeli to coś ważnego to oddzwoni.
Schowałam telefon do tylnej kieszeni spodenek i podeszłam do Krzyśka, który aktualnie wszystko uwieczniał na filmiku kręconym na telefonie.
-Kto dzwonił?-zapytał chowając telefon.
-Nie wiem. Jakiś numer. Jeżeli to coś ważnego oddzwoni.
-Racja.- Przez moment szliśmy w ciszy, ale Krzyniu dotknął mojego ramienia i krzyknął- Berek!
-Ej, no…!- Zajęczałam.
-No co?!- On już zaczął uciekać.
-Trzymaj.- Podałam aparat Zuzi i pobiegłam za nim.
Po chwili dołaczył do nas Kuba. Przypomniały mi się. Czasy, kiedy chłopaki zabierali mnie ze sobą na boisko, do kina, na lody. To dzięki nim pokochałam sport, a zwłaszcza piłkę nożną. Pamiętam jak w wakacje prawie całe dnie spędzaliśmy na ciechanowskim boisku. Obok był sklepik, w którym kupowaliśmy lody i wodę. W bloku na przeciwko mieszkała starsza zżędliwa pani, która krzyczała na nas, że jesteśmy za głośno, a ona na starość potrzebuje ciszy i spokoju.
Pamiętam też jak Kuba powiedział, dlaczego spędzamy całe dnie na podwórku.
                                                                                        *Wspomnienie*

-Nie chcę, aby dom kojarzył ci się tylko z krzykami, awanturami, alkocholem i nauką.- Wtuliłam się w niego jeszcze bardziej.- Dlatego zabieram cię cały czas na dwór.
-Mam dwóch braci i jedną siostrę, którzy są najlepsi na świecie. No i mamę. Oczywiści, że dom nie będzie mi się kojarzył tylko z kłótniami i w ogóle.- Powiedziałam, a Maciek pocałował mnie w czubek głowy, na co tylko się.uśmiechnełam.
-Nie no, dalej nie wytrzymam, do jasnej cholery!- Kiedy Kuba usłyszał kolejny wrzask taty puścił mnie i wstał podchodząc do drzwi.
Miał nacisnąć już klamkę, ale przeszkodziła mu Karolina:
-Ani mi się waż! Chcesz, żeby Emilka na to patrzyła?!
-Karolina ma rację, Kuba.- Zgodził sie z nią Maciek, do którego teraz przytulałam się.
-Ale…
-Bez żadnych ,,ale”, Kuba.

             *Koniec wspomnienia*

-Dobra, koniec.- Powiedziałam zdyszana.
-Co, już wymiękasz?- Zapytał Krzysiek. Popatrzyłam na niego spod przymrużonych powiek, wyczuwałam w jego głosie tą udawaną kpinę.
-Co masz na myśli?
-Catch me if you can.*-powiedział i zaczął uciekać, a ja go gonić. 

                            ***

Zmęczona położyłam się na łóżku z aparatem. Zaczełam przeglądać zrobione dzisiaj zdjęcia. Nagle zadzwonił mój telefon. Znów ten sam numer co wcześniej dzwonił. Postanowiłam odebrać.

-Halo? Emilka?-odezwał się jakiś mężczyzna. Wydawał się dziwnie znajomy.
-A kto mówi?
-Nie poznajesz mnie?-zapytał zasmucony.
-A powinnam?
-To ja, twój tata.- Od razu usiadłam.
-Przepraszam, kto?- Tata? -Ja nie mam ojca.
-Kochanie…
-Nie mów tak do mnie. Ty, dla mie nie istniejesz, rozumiesz? W ogóle skąd masz mój numer?
-Od mamy.- CO?! Mama dała mu mój numer?!
-Nie dzwoń do mnie więcej!-warknełam i rozłączyłam się.
Od razu wybrałam numer mamy.

-Emilka! Jak się ciesze, że dzwonisz. Co tam u was, opowiadaj!- Jej głos był poddenerwowany.
-Dlaczego dałaś mu mój numer?!
-Kochanie, to twój ojciec. Powinnaś z nim porozmawiać.
-Po co?
-Skarbie…
-Dobrze wiesz, że nienawidzę go! Po co mu go dawałaś?! Kuby też dałaś?-olśniło mnie. Jeżeli mój wziął, Kuby pewnie też.
-Nie, Kuby nie dałam- Kamień z serca.
-Jestem na ciebie taka zła!
-Emilka. Uspokuj się.
-Nic cię nie usprawiedliwia!-krzyknełam i się rozłączyłam.

*Catch me if you can-złap mnie, jeśli potrafisz.

***
Hejka!
Dla osób czytających inne opowiadanie o Krzysztofie, może wydawać się, że trochę ściągnełyśmy. Otóż, pomysł został z tamtego opwiadania jest TYLKO ZACZERPNIĘTY, TATA EMILKI ZAGRA ZUPEŁNIE INNĄ ROLĘ, NIŻ SIĘ SPODZIEWACIE!
To tyle.
Do następnego.
PS. Zapraszamy na pierwszy rozdział Najwyraźniej!

Przygody Zakochanego Hypemana// Krzy KrzysztofOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz